Spojrzenie Trzydzieste Ósme

Listopad 2018

~*~

Niemcy.

Greta przyglądała się Rose bardzo uważnie, w skupieniu obserwując wyraz jej twarzy, zmieniający się tak diametralnie, z każdą kolejną minutą, którą spędzały nad grobem Thomasa.
Młoda piłkarka bardzo dobrze wiedziała, że lekarka bije się z myślami. Wiedziała, że jej uczucia względem jej ojca nadal są żywe, choć on już od lat jest martwy. Zwłaszcza teraz, gdy za kilka tygodni miała stać się częścią duetu. Zostać żoną i matką. Spełnić marzenie, które kiedyś odebrała jej Margot i przeznaczenie zabierając mężczyznę, którego tak mocno kochała, zupełnie tak jak ona.
   -Myślisz, że dobrze robię? - spytała nagle sprawiając, że Langer uniosła pytająco brew.
   -Masz na myśli ślub z Bastim?
Braun kiwnęła niepewnie głową, przygryzając wargę.
Czy miała obawy? Czy była niepewna? Była silna i chyba to było najważniejsze. Wiele przeszła i chyba już teraz nie powinna bać się już niczego.
   -Tata zawsze chciał Twojego szczęścia i sądzę, że celowo postawił na Twojej drodze właśnie Bastiana. To idealny facet dla Ciebie ...
Uśmiechnęła się szeroko, kładąc dłoń na jej ramieniu. Bastian był wyjątkowy, o czym Greta była wręcz przekonana. Niemiecki piłkarz jest do Braun tak bardzo podobny. Więcej ich łączy niż dzieli i była pewna, że ich wspólne życie będzie idealne, tak jak oni.
   -Będziesz moją świadkową? - spytała, gdy zatrzymały się obok terenowego, czarnego auta. Greta uśmiechnęła się szeroko słysząc pytanie przyjaciółki.
   -Oczywiście. - odpowiedziała, po krótkiej chwili.
Chciała szczęścia Braun. Tak bardzo tego pragnęła.

***
Hiszpania.

  Marc zmarszczył brew wychylając głowę z niewielkiej, ale przestronnej kuchni. Widelec z kawałkiem gotowanego indyka zawisł w powietrzu, tuż przy jego ustach, gdy w przedpokoju mieszkania dostrzegł Sofii ubraną w krótkie jeansowe szorty i białą koszulę włożoną w nie niechlujnie. Dla ścisłości, jego białą, ulubioną koszulę, w której swoją drogą wyglądała bardzo dobrze.
Jednak uwagę niemieckiego bramkarza przykuł czarny, koronkowy biustonosz odbijający się pod materiałem ubrania.
Gdy dostrzegł jej wzrok, szybko odwrócił głowę. Zbluzgał się w myślach, i zaczął nerwowo przeżuwać kawałek mięsa, który wsunął właśnie do ust.
Kolejny raz łapał się na tym, że patrzył na Sofie zupełnie inaczej niż powinien. Nie jak na kumpelę, przyjaciółkę tylko jak na kobietę, z którą mógłby wdać się w bliższą, intymną relację. Pokiwał głową i westchnął głośno.
Chwilę później w kuchni pojawiła się dużo niższa od niego szatynka. Oparła ramię o futrynę drewnianych drzwi i z lekkim uśmiechem na twarzy, obserwowała piłkarza bardzo uważnie. Dobrze widziała jego spojrzenie, które idealnie odbijało się w dużym lustrze. Cóż, musiała przyznać sama przed sobą, że nawet jej się to spodobało, o czym Marc nie koniecznie musiał wiedzieć.
   -Czemu mi się przyglądasz? - zapytał, czując na sobie siłę jej intensywnego spojrzenia.
Uniosła brew ku górze, przygryzając lekko wargę.
   -Ty byłeś pierwszy. - zauważyła.
Ter Stegen chrząknął jedynie cicho, poczuł uderzenie gorąca, a ręka zaczęła mu niebezpiecznie drżeć.
   -Usłyszałem skrzypnięcie podłogi. - odpowiedział unikając wzroku siostry Schweinsteigera. Sofia kiwnęła jedynie lekko głową, potwierdzając wiarę jego wyjaśnieniom.
   -Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - spytała po chwili, gdy Ter Stegen wbił widelec w kolejny kawałek mięsa.
   -Którą, bo było ich kilka?
Uśmiechnęła się delikatnie.
   -Tą o idealnych kobietach... - odpowiedziała, robiąc krok w kierunku kuchennego blatu.
   -No i ...?
Sofia oparła biodra o ciemny, kuchenny blat. Zabrała z niego plaster świeżej, czerwonej papryki, który chrupnął w momencie, w którym zetknął się z jej idealnie białymi zębami.
   -Wspólnie doszliśmy do wniosku, że nie wiesz nic o kobietach. - odparła sprawiając, że zmarszczył brwi.
   -Może nie nic...
   -No dobrze załóżmy, że coś tam wiesz, ale to podstawy....
Westchnęła wzruszając ramionami. Marc uśmiechnął się lekko, zdając sobie w tamtym momencie sprawę z tego, że młoda piłkarka wygląda bardzo uroczo.
    -I co z tym zrobisz?
    -O i widzisz ... - zaśmiała się, siadając tuż obok niego, na wolnym, drewnianym krześle. -I tutaj wszystko zależy od Ciebie, kochany. - dodała, zatrzymując swoją twarz tuż obok policzka Ter Stegena.
To wtedy, po raz kolejny do jej nozdrzy wdarł się przyjemny zapach intensywnych, mocnych, ale jednocześnie łagodnych perfum. Z wyczuwalną dla niej nutą czekolady i malin, zapachów, które ona tak bardzo uwielbia.
Poczuła oddech na swojej szyi. Jej serce zabiło mocniej, ciało przeszył dreszcz, gdy dystans między nimi praktycznie zniknął i wystarczyłby jeden ruch, któregoś z nich, aby czubki ich nosów się ze sobą zetknęły.
Schweinsteiger lustrowała jego twarz bardzo uważnie, jego reakcja była identyczna. Oboje mieli wrażenie, że powietrze gęstnieje, a temperatura w powietrzu robi się wyjątkowo wysoka.
Przełknęła ślinę, gdy poczuła dotyk jego dłoni na swoim policzku. Przymknęła powieki, w tym samym czasie, gdy jej ciało przeszył dreszcz.
   -Naucz mnie. - poprosił cichym głosem.
   -Czego? - zapytała zaskoczona wypowiedzianą przez niego prośbą.
   -Wszystkiego... - urwał, zatapiając swoje wargi w jej ustach.
Pocałunek ją zaskoczył, jednak ciepło jego ust sprawiło, że odwzajemniła pocałunek wkładając w niego wiele uczucia.
Ter Stegen uśmiechnął się lekko, chwytając jej dłoń. Przyciągnął ją do siebie, a ona usiadła na jego kolanach. Z każdą kolejną sekundą pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny, namiętny i właśnie wtedy jakiś głos w głowie Marca sprawił, że oderwał się od niej, wywołując zdziwienie na jej twarzy.
   -Coś się stało? - zapytała, obserwując go bardzo uważnie, schodząc z jego kolan.
   -Przepraszam ... - rzucił i wręcz wybiegł z kuchni.
Schweinsteiger otrząsnęła się po chwili i jego śladem wbiegła po drewnianych schodach na piętro, gdzie znajdowały się ich pokoje. Stanęła tuż przed nim, siedzącym na łóżku ze wzrokiem wbitym w ciemną, drewnianą podłogę.
    -O co chodzi? - zapytała, marszcząc brwi.
Nie odpowiedział, rzucając jej tylko krótkie, smutne spojrzenie.
    -Marc, co się stało?
Jej cichy, delikatny głos sprawił, że włosy na jego rękach nieco zesztywniały, a ciepło jej dłoni, która spoczęła na jego policzku, wywołało dreszcz na jego ciele.
    -Kumplujemy się, jesteś siostrą Bastiana, byłą dziewczyną Manu...
    -Do czego teraz zmierzasz? - spytała zdziwiona jego słowami.
    -Nie powinienem Cię całować. - odpowiedział.
Zaskoczył ją.
    -I to wcześniej to niby powód?
Uniosła brew przyglądając mu się bardzo uważnie.
    -A nie?
    -Nie. - odpowiedziała pewnym głosem. Ter Stegen jedynie westchnął. -To czy kogoś całujesz nie powinno być uzależnione od znajomości, lub wpływów.
   -Łatwo powiedzieć... - westchnął.
   -Bo to jest łatwe, wręcz dziecinnie proste. - odpowiedziała, opierając dłonie na jego ramionach.
   -Tak? - spytał niepewnie, przyglądając jej się bardzo uważnie.
   -Tak. - odpowiedziała, po czym po prostu musnęła jego wargi.
Na jej pocałunek odpowiedział zachłannie i tym razem bez niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Sofia uśmiechnęła się lekko, gdy przycisnął jej klatkę piersiową do swojej. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw w ich relacji, ale musiała przyznać, że bardzo jej się to spodobało. Przecież miała słabość do przystojnych bramkarzy.
    -I co teraz? - spytał, wtulając twarz w jej włosy.
    -Śniadanie...głodna jestem.
    -Chyba obiad. - wywrócił oczami, wskazując na cyfrowy zegarek wskazujący czternastą.
    -Co poradzę na to, że lubię długo spać? - spytała, uśmiechając się do niego szeroko. Marc parsknął śmiechem, po czym zamilkł wtopiony w jej usta.

***
Niemcy.

  Łukasz ziewnął, odrzucając ciepły koc. Dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał go ze snu.
Nieobecność Joanny i chłopców - którzy wyjechali na kilka dni do Polski, sprawił, że nudziło mu się przez tych kilka dni niezmiernie wyjątkowo.
Nie krył swojego zdziwienia, gdy na drewnianym ganku dostrzegł Miriam Schmitt.
   -Mogę zająć Ci chwilę? - spytała dość niepewnie, co Piszczek dostrzegł nie tylko w wyrazie jej twarzy, ale i w jej nieco łamiącym się głosie.
    -Wejdź. - rzucił cicho, otwierając szerzej drzwi domu. Schmitt uśmiechnęła się jedynie lekko stając w niewielkim przedpokoju. -Chcesz coś do picia? - spytał, gdy po chwili oboje zatrzymali się w przestronnym salonie.
    -Nie rób sobie kłopotu, ja tylko na chwilę. - uśmiechnęła się delikatnie.
    -Coś się stało? - zapytał, marszcząc brwi. Miriam spuściła głowę, przyglądając się drewnianej podłodze.
    -Potrzebuje Twojej pomocy. - odpowiedziała, nieco niepewnie na niego spoglądając.
   -Mojej? W czym?
Westchnęła cicho. Nie była pewna czy dobrze robi. Czy podjęła odpowiednią decyzję. Czy powinna znów pojawiać się w ich życiu, które zaczynało im się układać.
   -Chodzi o Jensa... - rzuciła cicho. -Poszedł na terapię, jest w ośrodku w Berlinie pomyślałem, że ...
   -Że Aśka się z nim spotka? - dokończył za nią, marszcząc lekko brwi.
   -Że oboje to zrobicie. - dodała, a na twarzy Piszczka pojawiły się zmarszczki.


# # # 

Kolejny rozdział, z którego jestem nawet trochę zadowolona ;) Mam nadzieję, że zwłaszcza przełom w relacji Marca i Sofii przypadnie Wam do gustu. 
Do końca już coraz mniej. Już niedużo. 

Życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie.
Buziaczki.
Evie. :)

Komentarze

  1. W życiu Rose po latach cierpienia nareszcie zagościło szczęście. Jestem pewna, że razem z Bastianem stworzą szczęśliwą rodzinę dla ich dziecka. W sercu Rose na pewno jednak zawsze będzie miejsce dla ojca Grety. Dobrze więc, że dziewczyna zapewniła Rose o słuszności jej decyzji, a przy okazji zgodziła się zostać świadkiem na ślubie.
    Sofia i Marc od samego początku złapali ze sobą świetny kontakt. Nic więc dziwnego, że gdy lepiej się poznali coś zaiskrzyło. Trzymam za nich mocno kciuki, bo pasują do siebie idealnie.
    Niespodziewane odwiedziny Miriam przyniosły nowy dylemat dla Asi i Łukasza. Jens rzekomo spróbował się zmienić, ale czy na pewno? Na pewno odwiedziny go będą dla pary sporym wyzwaniem.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty