Spojrzenie Trzydzieste Siódme.



Listopad 2018


Dortmund. Niemcy.

   -Na pewno? 
Spytała patrząc Piszczkowi prosto w oczy. Piłkarz uśmiechnął się szeroko, opierając bark o framugę drewnianych drzwi przedpokoju. Obserwował Fabiańską bardzo uważnie, nie mogąc oderwać od niej swojego wzroku. 
Blondynka była piękną kobietą, o nienagannym wyglądzie i figurze, której zazdrości jej nie jedna kobieta w jej wieku.
Krótka, idealnie dopasowana, czarna sukienka podkreślała w idealny sposób wszystkie jej atuty. Sprawiając, że w tym wydaniu kobieta wyglądała wręcz oszałamiająco. I zapewne gdyby nie fakt, że to wieczór panieński Rose Brau czułby niepokój i zazdrość.
   -Kotek, musisz się czasami stąd wyrwać... - westchnął, wywracając oczami. Joanna uśmiechnęła się jedynie lekko na jego słowa. 
   -A ty, co będziesz robił? - zapytała, wsuwając na stopy eleganckie, wysokie szpilki, dzięki którym praktycznie dorównywała mu wzrokiem. 
Odchrząknął cicho, wywołując chichot blondynki. Dobrze wiedziała, że obserwuje ją bardzo uważnie, czuła na sobie jego intensywne spojrzenie. 
   -Marco, Mario i Roman wpadną. Pogadamy, pogramy na konsoli...
   -Tylko nie pijcie za dużo. - wtrąciła, kładąc dłoń na jego ramieniu. 
   -Nie będziemy. - zaśmiał się, po czym skradł jej krótkiego całusa, poprawiając jasną apaszkę przewiązana na jej szyi. -Leć, bo dziewczyny się zaraz rozmyślą. 
Ruchem głowy wskazał na szklaną szybę, za którą widać było samochód należący do Grety Langer. 
    -Wynagrodzę Ci to, obiecuję ... - szepnęła, muskając wargami płatek jego ucha. 
Przygryzł wargę, odprowadzając partnerkę wzrokiem. 
    -Pa! - rzuciła, zamykając za sobą drewniane drzwi domu. 
Łukasz jedynie westchnął. Musiał przyznać, że miał u swojego boku idealną kobietę. W każdym calu. Tylko czy ona sądziła o nim to samo, co on o niej?
Przekręcił klucz w zamku i uśmiechnął się pod nosem. 

***

  -Pijecie coś? - zapytał Piszczek, podchodząc do drewnianego, nowoczesnego barku.
Mario i Roman uśmiechnęli się szeroko a Marco oderwał wzrok od chłopców, siedzących razem z nim na grubym kocu wśród drewnianych klocków i pluszowych maskotek. 
   -Whisky. - odpowiedział, po krótkim namyśle Goetze a Buerki przytaknął mu skinieniem głowy. 
   -Ja prowadzę. - rzucił Reus uśmiechając się lekko. 
   -To może sok, albo herbata? - dopytał, wlewając do trzech kryształowych szklanek brązową ciecz, o intensywnym zapachu. 
   -Na razie dzięki.
Pokiwał przecząco głową, podając Filipowi średniej wielkości Smerfa.
Mario przyglądał się przyjacielowi bardzo uważnie. Dotąd nie mógł zrozumieć zachowania Reusa, który odkąd pamiętał był flirciarzem, zawsze otwartym na wyznawanie uczuć, jednak Langer najwyraźniej była wyjątkowa.
   -Marco, co z tą reklamą? - spytał, po chwili Roman przypominając sobie o rozmowie z Freitagiem. 
   -Jaką reklamą?
Marco zmarszczył brew, wbijając w Szwajcara zaskoczone spojrzenie. 
   -Intimissimi.
   -Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony odpowiedzią przyjaciela. 
   -Od Andreasa. - odpowiedział, uśmiechając się lekko pod nosem. Marco bąknął coś nie zrozumiale, sprawiając, że Filip i Maciej wbili w niego intensywne spojrzenia. 
   -Powiedz nam co ma się jeszcze stać, żebyś coś z tym zrobił? - zapytał Mario, marszcząc czoło. 
   -Ale o co Wam chodzi?
   -Nie udawaj głupiego. - Roman wywrócił oczami, komentując tym samym pytanie Reusa. 
   -Zrób coś z Gretą, bo inaczej my się za to weźmiemy. - oznajmił Goetze.
   -Ale ...
   -Nie ma żadnego ale, Marco. - wtrącił w końcu Łukasz dotąd w spokoju wysłuchujący wymiany zdań między przyjaciółmi. -Pasujecie do siebie, pod każdym względem. Przecież gołym okiem widać, że Greta Ci się podoba. Może czas, żeby to serce dyktowało warunki, a nie rozsądek? 
Reus westchnął rozkładając na czynniki pierwsze słowa Łukasza. Piszczek miał rację i zdawał sobie z tego sprawę idealnie. Pytanie tylko, czy on miał na tyle odwagi aby w końcu zrobić ten pierwszy krok. 

- kilka godzin później -

 Cały wieczór głowę Marco zaprzątała osoba Langer, choć bardzo dobrze wiedział, że jego przyjaciele mieli na to wyjątkowo duży wpływ. Nie mógł zaprzeczyć, każdy z nich miał racje, jednak to jemu brakowało potrzebnej odwagi, aby pozwolić dojść do słowa osamotnionemu, spragnionemu miłości sercu.
Pokręcił głową, wzdychając przeciągle. Nie rozumiał swojego zachowania. Irracjonalnego, śmiesznego, niecodziennego. Nie poznawał samego siebie. 
Odłożył porcelanowy kubek do srebrnego zlewu w momencie, w którym do drewnianych drzwi jego mieszkania rozległo się ciche pukanie. Zmarszczył brwi, kierując się do niewielkiego przedpokoju. Przekręcił klucz w zamku i nie krył zdziwienia widokiem Langer, na ciemnej wycieraczce.
  -Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - spytała, uśmiechając się do niego lekko. Reus pokiwał jej jedynie przecząco głową. - Słyszałam od Łukasza, że nie było Ci dane... - zaśmiała się, wskazując na butelkę czerwonego wina, które trzymała w dłoni.
Marco zmrużył brew. Czyżby Piszczek postanowił pomóc mu w osiągnięciu miłosnego sukcesu?
   -Tak, robiłem za kierowcę. - odpowiedział, wpuszczając piłkarkę do środka. -A ty? 
   -Też. - rzuciła, posyłając mu lekki uśmiech. 
   -Siadaj, przyniosę kieliszki. - uśmiechnął się lekko i zniknął w kuchni. 
Greta rozejrzała się dokładnie po salonie. Ogień w kominku nadal się tlił, czym urzekł młodą piłkarkę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, siadając na jasnym dywanie komponującym się idealnie z czernią mebli i szarością sofy. 
   -Mam tylko krakersy. - rzucił, siadając obok niej. 
   -Nie szkodzi. - szepnęła cicho, a jej nieobecny wzrok spoczywał na płomieniach ognia tańczących w ceglanym kominku. 
   -Wszystko w porządku? - zapytał nagle, przyglądając się jej bardzo uważnie. Langer jedynie westchnęła głośno. -No mów co się dzieję. - zachęcił, uśmiechając się delikatnie. 
Spojrzała na niego smutnym wzrokiem, a w jej głowie bitwę toczyło wiele myśli. 
   -Lucas, mój pierwszy i jedyny chłopak ... - zaśmiała się gorzko. -bierze ślub i mnie zaprosił. - dodała cicho, smutniejąc.
    -I jaki masz problem? - zapytał, a Greta miała dziwne wrażenie, że jego ton głosu nieco różnił się od wcześniejszego.
   -On jest szczęśliwy, a ja? - spytała chyba bardziej siebie niżeli jego. -Z resztą jak pójdę, to wszyscy pomyślą ...
   -Obchodzi Cię, co sobie pomyślą ludzie? - wtrącił.
   -A Ciebie nie obchodzi? - uniosła brew. -Andreas mówił, że właśnie ze względu na to co sobie pomyślą inni nie chcesz wziąć udziału w reklamie.
Zaklął w myślach. Freitag przeginał i jeśli tak dalej miałoby być, to ich przyjaźń mogłaby skończyć się wyjątkowo szybko.
    -Freitag koloryzuje... - machnął ręką. -Gdybym przejmował się tym co pomyślą sobie o mnie inni, to nie wychodziłbym z domu. - Greta uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak zabawnie wywraca oczami.
    -Czyli, że weźmiesz udział w tej reklamie? - spytała, a on mógł przysiąść, że dostrzegł błysk w jej oku.
   -A nawet więcej. - dodał po krótkiej chwili, uśmiechając się do niej lekko.
   -Czyli? - spytała, patrząc na niego zdziwionym wzrokiem.
   -Pójdę z Tobą na ten ślub. - odpowiedział, uśmiechając się do niej uroczo.
   -Na prawdę? - zapytała, zaskoczona.
   -Na prawdę. - przytaknął, obejmując ją ramieniem.
Langer oparła głowę na jego ramieniu, uśmiechnął się lekko. Reus cmoknął ją w czubek głowy. Czyżby dostał od losu niezwykłą szansę na znalezienie szczęścia, krążącego obok niego od dłuższego czasu?

***
Łukasz z uśmiechem na twarzy obserwował śpiących w drewnianych łóżeczkach chłopców. Maćka, który był jego ukochanym synem dla którego zrobiłby dosłownie wszystko. Pamiętał moment, w którym chciał zakończyć karierę w trosce o swojego synka. Z biegiem czasu docierało do niego, że byłby to największy błąd w jego życiu. Zwłaszcza teraz, gdy u jego boku nieprzerwalnie i mimo wszystko stała Joanna, a jej syn - Filip był jego drugim oczkiem w głowie.
   -Nie śpisz jeszcze? - spytała cicho sprawiając, że drgnął lekko, gdy jej dłonie objęły go w pasie. Wpatrzony w śpiących chłopców i błądzący gdzieś w swoich myślach, nie dostrzegł nawet momentu, w którym blondynka wślizgnęła się do pokoju.
Uśmiechnął się do niej delikatnie, przytulając ją jednocześnie do siebie.
Zaskoczył ją swoim gestem, co dostrzegł od razu.
   -Jak się bawiłaś? - zapytał.
   -Dobrze. - odpowiedziała, uśmiechając się do niego promiennie. -A ty?
   -Też dobrze. - zaśmiał się cicho pod nosem. -Masz ochotę na wino?
   -Za mało wypiłeś? - spytała, przyglądając mu się uważnie. Piszczek westchnął, kręcąc głową.
   -Chciałem zaproponować romantyczną kolacje, korzystając z okazji, że chłopcy śpią, a ty tak bosko wyglądasz ...
Przygryzła wargę, obserwując go bardzo uważnie. Uwielbiała go, w każdym calu. Patrzenie na niego, było dla niej przyjemnością, słuchanie go sprawiało jej niewyobrażalną radość. Był ideałem a ona przekonywała się o tym każdego dnia.
    -Yhy... - przejechała dłonią po jego umięśnionej klatce piersiowej, zarysowującej się idealnie pod białym podkoszulkiem. -A co na deser? - spytała, przygryzając uwodzicielsko wargę. Piszczek westchnął cicho, przyciągając ją zdecydowanie bliżej siebie.
    -Zostawię inicjatywę dla Ciebie. - odpowiedział w momencie, w którym usta Joanny złączyły się z jego wargami.
Jęknął cicho, gdy delikatny pocałunek wyjątkowo szybko zmienił się w zachłanny, przepełniony pasją i namiętnością.
    -A kolacja? - spytał, gdy z braku powietrza oderwali się od siebie.
    -Przejdźmy może od razu do deseru... - szepnęła, ciągnąc piłkarza do ich sypialni.


***
Barcelona. Hiszpania. 

  -Trening Cię chyba, aż tak nie zmęczył?
Sofia zmarszczyła brew przyglądając się bardzo uważnie niemieckiemu piłkarzowi. Ter Stegen rzucił jej jedynie wymowne spojrzenie, które po krótkiej chwili wylądowało na papierowych torbach stojących tuż obok siebie, na drewnianej podłodze obok ciemnej komody.
Szatynka zaśmiała się jedynie, wywracając oczami.
  -Bal charytatywny to nie siłownia musisz jakoś wyglądać... - bąknęła, opierając się o jasny filar.
  -To prawda, ale jest jeszcze opcja, że ja tam w ogóle nie muszę iść. - dodał, uśmiechając się szeroko. Schweinsteiger westchnęła głośno, wywracając oczami.
  -Zachowujesz się jak mój brat, a to o niczym dobrym nie świadczy. - skomentowała unosząc brew.
  -Za miesiąc bierze ślub. - zauważył, uśmiechając się szeroko.
  -Rose ma do niego anielską cierpliwość. - rzuciła. -Po ślubie, weźmie go w obroty, a wtedy Basti nie będzie już taki sam. - skwitowała, zaskakując Marca swoimi słowami.
Zmarszczył powieki odprowadzając Sofię wzrokiem. Podniósł się z ociężale z kanapy, kierując swoje kroki do kuchni, w której dziewczyna zniknęła chwilę wcześniej.
  -Co masz na myśli z tym, że nie będzie taki sam? - zapytał, stając tuż obok niej. Sofi westchnęła głośno, mierząc w Marca drewnianą łyżką.
  -Idealna kobieta, jest w stanie zmienić faceta bardzo szybko. Zakochany robi wszystko tak, aby to jej było dobrze. Kumasz? - spytała, patrząc na niego podejrzliwie.
Marc pokiwał jedynie głową
  -Później zaczyna go izolować. Kończą się imprezy, wyjścia z kumplami, boisko też schodzi na drugi plan.
Urwała wkładając łyżkę do szklanej miski z sałatką owocową. Mina Marca była niezwykle posępna, taka jakiej nigdy wcześniej u niego nie widziała.
  -A jak zrobi coś nie po jej myśli, to zniknie w niewyjaśnionych okolicznościach. - dodała ciszej, odwracając się do niego gwałtownie.
Ter Stegen odskoczył, a jego twarz przybrała kolor szafek kuchennych. Schweinsteiger wybuchła niepohamowanym śmiechem, co wywołało u Marca zdziwienie i zaskoczenie.
  -Ty tak na żarty? - zapytał, dość niepewnie.
  -A myślałeś, że na serio? - spytała, obserwując go uważnie.
Nie odezwał się słowem, a jego policzki zaczynały przybierać odcień czerwieni.
  -Oj Marc, ty się musisz o kobietach jeszcze wiele dowiedzieć. - stwierdziła, kręcąc zabawnie głową.
  -Tak, a niby czego? - spytał zdziwiony.
  -Pożyjesz, zobaczysz... - szepnęła, muskając ustami jego policzek. Zmarszczył brwi odprowadzając ją wzrokiem.
Sofia od samego początku była dla niego niemałą zagadką. Był ciekaw co jeszcze skrywa ta drobna, młoda i utalentowana piłkarka.


# # #


Rozdział 37 jest i mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, choć nie jestem z niego do końca zadowolona. 
Cóż, kolejne rozdziały przyniosą wiele niespodzianek i zwrotów akcji. Widzimy się już po świętach. :)

Życzę Wam Wesołych i Spokojnych świąt. :)

Pozdrawiam gorąco. 

Ps. Przepraszam za wszystkie błędy. 

Komentarze

  1. Przyjaciele Marco mają rację. Najwyższy czas, aby zdobył się w końcu na odwagę i zrobił krok naprzód w relacji z Gretą. Być może ten ślub okaże się przełomem. Czekam na niego z niecierpliwością.
    Z prawdziwą przyjemnością czyta się o życiu Asi i Łukasza. Obydwoje nareszcie odnaleźli szczęście, a ich związek jest niemal idealny.
    Sofia i Marc coraz lepiej się rozumieją. Wydaje się też, że lubią przebywać w swoim towarzystwie. Przy okazji Marc dowie się co nieco o tym jak postępować z kobietami. Taka nauka może okazać się bezcenna. 😁
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życząc Wesołych Świąt. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty