Spojrzenie Trzydzieste Piąte.

Znalezione obrazy dla zapytania barcelona gif

Październik 2018 r.
Barcelona. Hiszpania.


   -Dzięki...
Bastian uśmiechnął się lekko, odbierając od Marca Ter Stegena kubek z mocną, czarną kawą. Taką, jaką lubił najbardziej.
Bramkarz odpowiedział mu tym samym siadając na przeciwko niego, w głębokim, gustownym fotelu w odcieniu ciemnego beżu.
   -I tak mieszkam tu sam, a mieszkanie jest dość duże. - rzucił, wracając do ich wcześniejszej rozmowy, którą przerwał dźwięk gotującej się wody. -Nie rozumiem tylko jednej rzeczy... - urwał, marszcząc brwi.
Bastian wbił w niego lekko zdziwione spojrzenie.
   -Jakiej? - zapytał, chwytając w dłonie kubek z gorącym napojem.
   -Czego się boisz? - odpowiedział, unosząc lekko jedną z brwi. Schweinsteiger nabrał głośno powietrza i zastygł z kubkiem na wysokości brody.
Ter Stegen swoją znajomość z Sofią Schweinsteiger zaczął kilka lat temu, gdy na jednym ze zgrupowań pojawiła się właśnie ze swoim starszym bratem. Już wtedy dostrzegł jej piłkarski talent, niezbyt oczywisty dla jej starszego brata. Wydawało mu się nawet, że kapitan niemieckiej reprezentacji nie jest tym faktem pocieszony, tak, jakby nie chciał, żeby wkraczała w ten świat, w którym on zatracił się bez opamiętania. Coś musiało być na rzeczy i teraz, zdaniem Marca, był najlepszy moment aby się o tym przekonać.
   -Niczego. - rzucił, unikając wzroku młodszego przyjaciela.
Ter Stegen zmarszczył brwi obserwując Bastiana bardzo uważnie. Swoim zachowaniem zaniepokoił go jeszcze bardziej, dając mu dodatkowo do myślenia.
   -Chcę po prostu, żebyś miał na nią oko. - dodał, po krótkiej chwili odrywając wzrok od fotografii oprawionej w drewnianą ramkę, stojącej na nowoczesnym kominku w rogu dużego, jasnego salonu. -W końcu będzie daleko od domu. - uśmiechnął się lekko. Zbyt sztucznie, pomyślał Marc.
   -Możesz być spokojny. - odparł po chwili bramkarz. -Będę na nią uważał. - dorzucił.
   -Będę Ci wdzięczny. - odpowiedział mu Bastian i tym razem uśmiech na jego twarzy, wydał się Marcowi wyjątkowo szczery.
Miał wrażenie, że Sofia jest dla niego na prawdę ważna, traktowana przez niego wręcz jak córka. A to robiło na nim niemałe wrażenie.
Upił łyk gorącej jeszcze herbaty. Aromatyczny zapach naparu dobiegł do jego nozdrzy kilka sekund później, a przyjemne uczucie rozpłynęło się po wszystkich tkankach jego ciała.


-Kilka dni później-


  Sofia postawiła na niskiej, jasnej komodzie doniczkę z białym storczykiem, gdy do drzwi pokoju rozległo się ciche pukanie. 
Cofnęła się kilka kroków a drewniana podłoga cicho skrzypnęła w tym samym momencie, gdy jasno brązowe drzwi lekko się uchyliły. Lekki uśmiech na twarzy Ter Stegena sprawił, że odpowiedziała mu tym samym. 
   -Zrobiłem kakao, pomyślałem, że ...
   -Z chęcią się napiję. - weszła mu w słowo, zaskakując samą siebie. Jego również. 
Wszedł w głąb pokoju, zabierając wcześniej kubki z drewnianej szafki stojącej w wąskim, długim korytarzu. Ten bardziej kolorowy podał dziewczynie, ten z logiem klubu zostawił dla siebie. 
Sofia przysiadła na skraju dużego, zakrytego gustowną kapą łóżka, zamykając w dłoniach gorący kubek. Marc natomiast oparł się o wysoki parapet, wbijając w szatynkę uważne spojrzenie, upijając przy okazji łyk brązowego napoju. 
    -Jak Ci się tu podoba? - zapytał nagle, marszcząc brwi. Schweinsteiger spojrzała na niego radosnym spojrzeniem. 
Gdy jej agent oznajmił jej o zainteresowaniu nią Barcelony nogi się pod nią ugięły. Gra dla Borussi była dla niej niezwykłym zaszczytem, ale to kataloński klub był spełnieniem jej najszczerszych marzeń. Nie wahała się ani chwili, choć miała wiele obaw czy podoła i czy jest na tyle dobra, żeby tu być. 
   -Jest pięknie...  - westchnęła, uśmiechając się szeroko w jego kierunku. -I jeszcze ten widok. - dodała, wbijając wzrok w okno balkonowe, z którego rozciągał się piękny widok na Barcelońską plażę. 
   -Widok jest piękny. - rzucił wzdychając, a jego twarz zdobił lekki uśmiech. 
   -Dom też masz ładny. - dodała po chwili, sprawiając, że zaśmiał się cicho. Kolejny raz wbił w nią spojrzenie. 
   -Dobrze, że nie widziałaś go przed ingerencją Antonelli. - zaśmiał się kręcąc głową. Sofia zmarszczyła brwi, uśmiechając się delikatnie. 
   -Było aż tak źle? - zapytała. 
Ter Stegen jedynie pokiwał jej pozytywnie głową. Cóż, musiał przyznać, że gdyby nie żona Messiego dotąd jego gniazdko zajmowałoby pierwsze miejsce na liście najgorzej urządzonych mieszkań w całej Hiszpanii. 
    -Już się rozpakowałaś? - płynnie zmienił temat, patrząc na dwie walizki stojące w rogu dużego, przytulnego pokoju. Sofia rozejrzała się dookoła uśmiechając się dumnie.
Nie sądziła, że tak szybko uda jej się zadomowić w Barcelonie. 
   -Nie miałam zbyt dużo rzeczy. - wzruszyła ramionami a uśmiech z jej twarzy nagle zniknął uśmiech, co nie umknęło uwadze piłkarza. -Tak naprawdę chyba nic nie miałam... - dodała po krótkiej chwili, wyjątkowo cichym i nieobecnym głosem. Niepokojąc tym samym swojego współlokatora. Blondyn odłożył kubek na jasny parapet i przysiadł obok niej.
  -Wszystko w porządku? - spytał, dotykając lekko jej ramienia. Szatynka podniosła niepewnie głowę, a swoim spojrzeniem omiotła jego zaniepokojoną twarz. 
Znali się od kilku lat, jednak nigdy nie mieli okazji poznać się lepiej. A kilkanaście dłuższych zdań, którymi się wymienili nie mogli nazwać bliższą znajomością. 
   -Tak, w porządku. - odpowiedziała cicho, uśmiechając się lekko w jego kierunku.
   -Może później przejdziemy się na spacer? - rzucił. -Pokaże Ci kilka fajnych miejsc? - dodał, wbijając w nią wyczekujące spojrzenie. Uśmiechnęła się do niego lekko, kiwając głową. 

***

Znalezione obrazy dla zapytania mats hummels gif

Monachium, Niemcy.

Stephanie Meyer westchnęła przykrywając się szczelniej ciepłym kocem. Spojrzała zmęczonym wzrokiem na szary gustowny wózek, w którym słodko spał owinięty kolorową kołdrą, malutki niczym kruszynka Martin. Od ponad tygodnia razem z Mats'em cieszyli się ich dzieckiem, w którym oboje zakochali się już na pierwszym badaniu USG, ale gdy wzięła go po raz pierwszy w swoje ramiona oszalała, zupełnie tak jak jej narzeczony. 
Poprawiła błękitną poduszkę i wtopiła się w jej ciepło. Za każdym razem, gdy Martin zasypiał, ona korzystała z okazji i choć na chwilę zamykała powieki. Potrzebowała chwili ciszy, spokoju i cieszyła się, że jej syn się z tym liczył. 
Kilka chwil później drgnęła, czując na swoim policzku ciepło ust. Otworzyła niepewnie powieki a jej wzrok napotkał na Mats'a, który najwyraźniej był niepocieszony takim obrotem tej sytuacji. Chciał, żeby jego partnerka odpoczęła jak najdłużej. 
   -Kiedy wróciłeś? - zapytała cichym głosem. 
   -Przed chwilą. - odszepnął, uśmiechając się do niej lekko. -Śpij sobie. - dodał, przysiadając na niskim, drewnianym stoliku, na którym stał porcelanowy kubek z chłodną, malinową herbatą. 
   -Odgrzeje Ci obiad...
   -Mam ręce, sam to zrobię. - wtrącił, zaśmiewając się cicho. -Odpoczywaj. - dodał, cmokając ją w czoło. 
Stephanie jednak znała go od wielu długich lat i bardzo dobrze wiedziała, że coś jest nie tak. Była pewna, że coś jest nie tak. 
Odrzuciła koc, wsunęła na bose stopy ciepłe, jasne kapcie i skierowała się jego śladem do przestronnej kuchni, w której Mats opierał dłonie na kuchennym blacie i wpatrywał się w jasne kafelki, którymi wyłożona była ściana pomieszczenia. 
   -Co się dzieję? - zapytała, kładąc dłoń na jego ramieniu. Spiął się pod wpływem jej dotyku, co udało jej się wychwycić. Zaniepokoiło ją to.
   -Mówiłem, żebyś odpoczywała. - westchnął, przenosząc na nią swój wzrok. Stephanie jedynie zmarszczyła brew, przyglądając mu się uważnie. 
   -Powiedz mi co się dzieję. - poprosiła. 
Hummels jedynie westchnął głęboko. Dobrze wiedział, że Meyer dostrzeże niepewność na jego twarzy i nie przejdzie wokół niego obojętnie. 
    -Chcą, żebym wrócił do Borussi... - odpowiedział cichym, niepewnym głosem. Stephanie nie kryła swojego zdziwienia jego słowami. Chyba tak jak on, nie spodziewała sie, że sprawy mogą przyjąć taki obrót. Choć, z drugiej strony dobrze wiedziała, że w innych okolicznościach taka propozycja wywołała by na jego twarzy uśmiech. 
    -A ty tego chcesz? - zapytała, kładąc dłonie na klatce piersiowej swojego partnera. Ten jedynie wzruszył ramionami. 
Stephanie przeniosła dłoń na jego policzek, przygryzając lekko wargę. Chciała, żeby Mats był szczęśliwy i bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że to właśnie w Dortmundzie czuł się najlepiej. 
   -A ty ze mną wyjedziesz? 
Wbił w nią wyczekujące spojrzenie. 
   -Kocham Cię idioto, i zrobię dla Ciebie wszystko. - odpowiedziała, po czym zatopiła wargi w jego ustach, tak chłonnych jej bliskości, czułości i uwagi. 
   -A co powie Marco? - spytał, gdy oderwali się od siebie. 
   -Spotkaj się z nim, i się przekonaj. - odpowiedziała, za nim po raz kolejny, na nieco dłużej zatopiła się w jego wargach. 

***

Znalezione obrazy dla zapytania łukasz piszczek

Dortmund. Niemcy.

  Łukasz zamknął drzwi swojego sportowego auta. Z dość pojemnego bagażnika wyciągnął dwie duże, papierowe torby i powolnym krokiem skierował się do domu. 
W przedpokoju zdjął zabłocone buty i ciepły, jasny płaszcz chowając je do jasnej szafy, wbudowanej w ścianie wąskiego pomieszczenia. Gdy stanął w korytarzu zmarszczył brwi słysząc cichy szloch dochodzący z piętra domu. Nieco zaniepokojony, odłożył torby na kuchenny blat w kuchni i wbiegł po wąskich, drewnianych schodach na piętro, gdzie drzwi do sypialni były lekko uchylone. 
Stanął w progu, marszcząc brwi. Po chwili dostrzegł Joannę siedzącą na dużym, sypialnianym łóżku z rozmazanym tuszem na twarzy i kartką papieru leżącą na jej kolanach. 
Przestraszył się? Łukasz był wręcz przerażony. 
   -Co się dzieję, kotek? - spytał, siadając obok niej. Blondynka pociągnęła jedynie nosem, spoglądając na niego niepewnym wzrokiem. Pierwszy raz od dłuższego czasu widział ją w takim stanie. Odkąd urodziła Filipa uśmiech nie schodził z jej twarzy, a łzy, które zdobiły jej twarz były jedynie łzami szczęścia. 
Zmarszczył brew, gdy podała mu dokument z logiem szpitala, w którym pracowała. Przebiegł wzrokiem po czarnym, komputerowym piśmie, po czym przełknął ślinę, na tyle głośno, że usłyszała to Joanna ocierająca policzek rękawem czarnego swetra. 
   -To pewne? - zapytał niepewnym głosem, a jego smutny wzrok wylądował na jej twarzy. 
   -Profesor mówi, że są małe szanse... - szepnęła, a kolejne łzy ozdobiły jej policzek. Piszczek westchnął jedynie ciężko i objął ją ramieniem. 
To co przeczytał spadło na niego, niczym grom z jasnego nieba. Myślał, że limit pecha i nieszczęścia zdążyli już wykorzystać... najwyraźniej się pomylił. 
Oparła głowę na jego ramieniu, kolejny raz głośno pociągając nosem. Wiele rzeczy jak dotąd poszło nie po jej myśli, teraz jej największe marzenie miało się nie spełnić. 
    -Ja chcę mieć z Tobą dziecko... - szepnęła przez łzy, które teraz moczyły rękaw jego ulubionej bluzy. -Tak bardzo ...
Przełknął głośno ślinę. Jej łzy, jej łamiący się głos ranił jego serce. Choć nigdy dotąd jej nie powiedział, to tak bardzo pragnął tego, żeby to ona była matką jego, ich wspólnego dziecka. 
    -Może wszystko się ułoży?
    -A jeśli nie? - zapytała, wbijając w niego smutne spojrzenie. 
    -Damy radę, kotku. - odpowiedział, całując ją w czubek głowy. -Musimy. - dodał szeptem. 

# # #

Udało mi się pojawić nieco szybciej, niż ostatnio. Mam nadzieję, że rozdział - choć nie długi, to i tak wam się spodoba.
Czekam na Wasze komentarze, za wszystkie poprzednie dziękuję. 
Pozdrawiam Was bardzo gorąco i do następnego. 
Buziaczki ;)


Komentarze

  1. Sofia postanowiła skorzystać z danej jej szansy i przeniosła się do Barcelony. Dobrze, że nie jest tam sama i może liczyć na Marca. Dzięki niemu na pewno szybciej odnajdzie się w nowym miejscu. Niepokojące jest tylko zachowanie Sofii i jej brata. Coś o czym nie chcą powiedzieć. Oby tylko nie było to coś poważnego.
    Stephanie i Matts doczekali się cudownego synka, a na dodatek piłkarz otrzymał szansę na powrót do Borussii i widać, że bardzo chce z niej skorzystać, a skoro Stephanie nie ma z tym żadnego problemu, to już nic właściwe nie stoi na przeszkodzie. Cieszę się, że tak dobrze się im układa.
    Joasia wraz z Łukaszem muszą się zmagać z kolejną przykrą wiadomością. A było już tak dobrze. Ja jednak wciąż wierzę, że będą mieli okazję doczekać się wspólnego potomka.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty