Spojrzenie dwudziste pierwsze.

Dortmund. Niemcy.


Zobacz obraz źródłowy



~ ~ ~

poniedziałek, 7 maj 2018 rok.

Erik Durm wybudzony ze śpiączki !!!

  Rzecznik Borussi Dortmund poinformował nas, że Erik Durm w piątek po południu został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej, w której stan został wprowadzony po potrąceniu na przejściu dla pieszych. 
Z informacji podanych przez lekarza prowadzącego, Rose Braun wynika, że stan zdrowia Durm'a nie zagraża jego życiu. 
  Cała redakcja życzy naszemu reprezentantowi szybkiego powrotu do zdrowia i mamy nadzieję, że zobaczymy go na Mundialu w Rosji. 
  
Przypomnijmy, że Erik Durm został potrącony przez samochód ratując starszą kobietę, która jak się okazało cierpi na Alzchaimera.
Oby więcej takich piłkarzy, takich ludzi! 
Czapki z głów, Erik!
Jesteś wielki!

1 230 430 reakcji.
590 239 udostępnień.
123 340 komentarzy. 
~ ~ ~ 


   Rose Braun z lekkim uśmiechem na twarzy obserwowała opartego o drewniany stelaż łóżka Erika Durma. Piłkarz z laptopem na kolanach, z szerokim uśmiechem na twarzy przeglądał kolejne posty znajomych, przyjaciół, gazet, klubu, reprezentacji na portalach społecznościowych. Poza widocznymi urazami ten bohaterski czyn sprawił, że doskwierała mu czasowa i częściowa amnezja. Nie pamiętał zupełnie nic sprzed kilku tygodni, ale był pełen nadziei na to, że prędzej czy późnej przypomni sobie wszystko, co nagle opuściło jego umysł. 
   -Jak się czujesz? - zapytała w pewnym momencie. Durm podniósł wzrok sprzed ekranu laptopa, przenosząc go na sympatyczną lekarkę. Piłkarz posłał jej lekki ale uroczy uśmiech.
   -Jest dobrze. - stwierdził, dotykając obandażowaną głowę. Szatynka zaśmiała się widząc wyraz jego twarzy. -Ale chciałbym pamiętać. - dodał po chwili, nieco posmutniając.
Rose również jakby starła uśmiech ze swojej twarzy niewidoczną gąbką. Jako lekarka dobrze wiedziała, że częściowa, czasowa amnezja może trwać przez długi okres czasu a jej występowanie może nawet prowadzić do depresji. Miała jednak nadzieję, że piłkarz będzie na tyle silny, że przezwycięży zdrowotne problemy. Zwłaszcza, że miał jeden, wielki atut jakim byli jego przyjaciele.
    -Pamięć Ci wróci ale musisz być cierpliwy. - stwierdziła poklepując go lekko po ramieniu. Uśmiechnął się niepewnie. Był jej wdzięczny za to, że ma do niego tak wielką cierpliwość. Tak jak i jego przyjaciele, których w tych trudnych chwilach jak się okazało ma na prawdę wielu.
    -Oczywiście Pani doktor. - odpowiedział uśmiechając się nieco pewniej. Zawiesił swój wzrok na drzwiach, w których progu stanęły Greta Langer, Sophie Schweinsteiger i Julia Wagner. Na twarzach każdej z piłkarek gościł lekki uśmiech zadedykowany właśnie jemu. Rose poszła jego śladem posyłając tym samym w kierunku dziewczyn lekki uśmiech.
    -Pamiętajcie, że Erik musi odpoczywać, jeśli chce wrócić do pełni sił na Mundial. - rzuciła, za nim opuściła salę, w której od wybudzenia ze śpiączki urzędował. Wszystkie trzy pokiwały jej głową i chwilę później siedziały już na plastikowych krzesłach, które praktycznie wcale nie stały puste.
    -Jak tam, Erik? - Greta cmoknęła go w policzek, wywołując lekki uśmiech na jego twarzy. Sophie i Julia poszły jej śladem.
    -Nie narzekam, ale mogłoby być lepiej. - westchnął, poklepując szpitalną kołdrę.
    -Jesteś bohaterem. - stwierdziła Wagner pokazując mu papierową wersję niemieckiego dziennika politycznego, na którego stronie tytułowej znajdowała się jego podobizna. Ucieszył się, co każda z nich zauważyła.
    -Chciałbym pojechać na Mistrzostwa. - powiedział nagle. Wszystkie trzy spojrzały na niego niepewnym wzrokiem.
Bardzo dobrze go rozumiały. Wiedziały jak bardzo boli fakt, że przed najważniejszą imprezą w sezonie trzeba odliczać pędzący nieubłaganie czas. Wiedziały również, że Niemiec jest silnym facetem, który zrobi wszystko, żeby odnieść prywatny sukces.
    -Pojedziesz. - zapewniła, pewnym głosem Sophie kładąc zamykając jego dłoń w swoim uścisku. Posłał jej uroczy uśmiech a jego spojrzenie zatrzymało się na jej twarzy.
Greta i Julia przyglądały się im dokładnie i bardzo uważnie stwierdzając, że byliby idealną parą. 



***

   Joanna zamknęła cicho drzwi do pokoju, w którym jej synek razem z Maćkiem zasnęli po długim dniu spędzonym wraz z Łukaszem na zabawie i świeżym powietrzu.
Od porodu minęły ponad dwa miesiące a ona po raz pierwszy zniknęła na cały dzień w klinice, gdzie poczuła się wyjątkowo dobrze, zauważając jednak, że nie wróciła jeszcze do pełni sił. 
 Mały Filip stał się najważniejszą osobą jej życia a ona pokochała go już w momencie, w którym dowiedziała się o tym, że jest w ciąży. Choć na samym początku miała wiele obaw związanych z macierzyństwem, przyjaciel jej brata robił wiele aby jej pomóc. Nie wiedziała w jaki sposób będzie mogła mu się odwdzięczyć, za wszystko to co dla niej robił, bo bardzo dobrze wiedziała, że dla niej rezygnuje ze swojego życia prywatnego.
   Westchnęła schodząc po drewnianych schodach. Była pełna obaw tego jak dalej potoczy się jej życie i jak wiele kłód jeszcze rzuci jej pod nogi. 
    -Zmęczona? 
Łukasz spojrzał na nią znad zmywanych po kolacji naczyń, gdy blondynka pojawiła się w pomieszczeniu. Uśmiechnęła się do niego lekko, jednak ten i tak dostrzegł coś niepokojącego w jej spojrzeniu.
     -Trochę. - odpowiedziała, przejeżdżając dłonią po zmęczonym karku. 
Piłkarz to wychwycił. Wytarł dłonie o kuchenną ścierkę i podszedł do szatynki przeglądającej leżącą na kamiennym parapecie pocztę.
    -Chodź. - wyciągnął dłoń w jej kierunku, czym wyjątkowo ją zaskoczył czego nie ukryła. Zawahała się, aby ostatecznie dość niepewnie chwycić jego dłoń i razem z nim skierować się do sofy stojącej pod ścianą pomieszczenia. -Usiądź. - poprosił, posyłając jej lekki uśmiech. -Może nie jestem fizjoterapeutą, czy masażystą ale chłopaki mówią, że powinienem na emeryturze pomyśleć o przebranżowieniu. - zaśmiał się a Joanna jedynie zmarszczyła brwi. 
  Chwilę później poczuła dłonie piłkarza na swoich barkach. Delikatne, powolne ruchy jego dłoni sprawiały, że błogość zaczynała przepełniać jej ciało. Przymknęła powieki gdy cały stres ustępował, a ona skupiła się jedynie na przyjemnych dreszczach rozchodzących się równomiernie po jej ciele. Dodatkowy efekt tworzyły jego delikatne, aromatyczne perfumy wdzierające się do jej nozdrzy. 
    -Pomogło? - spytał siadając na oparciu fotela. Blondynka posłała mu lekki uśmiech a jej spojrzenie nie schodziło z jego twarzy.
   -Bardzo. - odpowiedziała poszerzając swój uśmiech. 
   -To co, może herbaty zrobię? - zaproponował i po chwili krzątał się już przy kuchennej wyspie. Joanna mogła go idealnie obserwować, co nie do końca mógł wiedzieć sam zainteresowany. Dostrzegła sposób w jaki marszczy brwi wybierając ze stojaka kubek dla niej i dla siebie. Jak w całkowitym skupieniu wyciąga z gustownej puszki torebki herbaty. 
Z każdym kolejnym dniem poznawała go coraz lepiej. Zupełnie nieświadomie ucząc się jego nawyków, zarażając się jego uroczym uśmiechem i z coraz większą lekkością wtulając się w jego umięśniony tors podczas wspólnego siedzenia na kanapie. Zapach jego perfum utkwił w jej pamięci a każdy uścisk jego silnych ramion sprawiał, że czuła się wyjątkowo bezpiecznie. Wszystko to sprawiało, że obawiała się dnia, w którym ich drogi się rozejdą. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że od pewnego czasu patrzy na niego zupełnie inaczej niż przez wszystkie lata ich znajomości. Inaczej niż chciała. Jednak słowa, które kilka dni wcześniej usłyszała nie tylko ją zaintrygowały, ale dały również do myślenia. Choć Piszczek nie odpowiedział na pytanie Dagmary, zasiał w niej ziarno niepewności. 
    -Wszystko w porządku? - zapytał, podając jej kubek z parującą herbatą. Usiadł obok niej uważnie ją obserwując. Martwił się o nią z każdym dniem coraz bardziej. 
Uśmiechnęła się do niego lekko obejmując dłońmi ciepły kubek. Jego troska, dobre serce, otwartość na innych jej imponowała, o czym ten raczej nie miał bladego pojęcia. Te cechy sprawiały, że zaczęła na niego patrzeć inaczej niż dotychczas. 
    -W porządku. - lekko się do niego uśmiechnęła, upijając łyk herbaty z kolorowego, porcelanowego kubka.
    -Bo gdyby coś było nie tak to śmiało wal do mnie. - objął ją ramieniem posyłając jej lekki, dodający otuchy uśmiech.
    -Będę pamiętać. - powiedziała odkładając kubek na niski, drewniany stolik kawowy. -Położę się już. - podniosła się z sofy posyłając Piszczkowi uroczy uśmiech. Odpowiedział jej tym samym. 
Zanim jednak udała się do łazienki piłkarz chwycił jej nadgarstek wywołując zaskoczenie na jej twarzy. 
    -Pamiętaj, że jestem. - dodał, uśmiechając się lekko. 
    -Pamiętam i za to dziękuję. - odpowiedziała, składając na jego policzku przelotnego całusa.
Tego potrzebowała. Zapewnienia, że może na niego liczyć w każdej chwili bez względu na wszystko.    Uśmiechnął się lekko, odprowadzając ją wzrokiem. Był coraz bardziej pewien, że Joanna Fabiańska nie jest już tylko jego koleżanką, czy przyjaciółką ale kimś znacznie ważniejszym. Kobietą, która zawładnęła jego sercem i sprawiła, że biło w jedynie sobie znany rytm. 
Podniósł się z kanapy zabierając kubek herbaty ze sobą. Zgasił światło i skierował się po drewnianych schodach na piętro gdzie od niespełna godziny jego synek spał pod kolorową kołdrą. Uśmiechnął się lekko domykając drzwi pokoju, który za pomocą drewnianych, przesuwnych drzwi podzielony był na dwie części.
  Chwilę później siedział już na drewnianej podłodze tuż przed drzwiami balkonowymi. Z kubkiem chłodnej już herbaty przyglądał się oświetlonemu Dortmundowi oddalonymi od jego domu o kilka kilometrów. Zawsze uważał, że jest wyjątkowo odważnym facetem, gościem, który spełnia swoje marzenia a wielka determinacja pozwala mu na osiąganie postawionych sobie celów. Wszystko zmieniło jedno wydarzenie, jeden dzień, jeden moment, w którym z jego życia bezpowrotnie zniknęła Matylda. Zmienił się o trzysta sześćdziesiąt stopni idealnie pod dyktando przewrotnego życia i chichoczącego cicho losu. Na początku wątpił, że uda mu się podołać, chciał zrezygnować z piłki, skupiając się w całości na swoim synku. Gdyby nie rodzina, przyjaciele to wszystko to, na co przez wiele długich lat pracował rozpadłoby się niczym domek z kart pod wpływem delikatnego podmuchu wiatru. Najwięcej zawdzięczał jednak siostrze swojego przyjaciela. To Joanna Fabiańska była obok niego w każdym momencie zwątpienie, w każdej chwili słabości. Była zawsze gdy jej potrzebował, bez względu na porę dnia, dzień tygodnia czy miesiąc roku. 
   Zaśmiał się cicho, kręcąc głową. W sumie to się sobie nie dziwił, że przez ponad rok stała się dla niego kimś więcej niż była przez te wszystkie lata. 
Rozejrzał się po sypialni szukając swojej piżamy. Dostrzegł ją na komodzie. Podniósł się ospale, zgarnął ją z komody odstawiając na jej miejsce opróżniony wcześniej porcelanowy kubek. 
W łazience znalazł się kilka minut później. Zimna woda spływająca po jego ciele sprawiała, że wszystkie dotąd próbujące zawładnąć jego umysłem myśli zamiast ucichnąć potroiły ilość decybeli. 
   -Ogarnij się! - warknął uderzając pięścią o ciemne kafelki. Coraz trudniej było mu panować nad samym sobą. Tak bardzo chciał stać się dla blondynki kimś więcej niż tylko przyjacielem jej brata, czy partnerem jej zmarłej przyjaciółki. Dobitnie uświadomiła mu to Dagmara podczas jednej z ich rozmów, gdy młoda prawniczka odwiedziła Dortmund. Czytała z niego niczym z otwartej książki i nie miał żadnego wyboru, musiał jej o wszystkim opowiedzieć. Wysłuchała go i powiedziała co zrobiłaby będąc na jego miejscu. -Jesteś idiotą, Piszczek. - stwierdził, wychodząc spod prysznica. Wytarł mokre ciało brązowym ręcznikiem i wciągnął na siebie białą koszulkę i czarne, luźne szorty. 
     -Mogę? - spojrzał na drzwi prowadzące do swojego pokoju, w których progu pojawiła się Joanna ubrana podobnie jak on. 
    -Jasne. - uśmiechnął się odkładać smartphone na szafkę nocną.
    -Bo powiedziałeś, że mogę do Ciebie przyjść, gdy ...
    -Co się stało? - zapytał wyraźnie przejęty. 
    -Była u mnie Kasia ... - zaczęła sprawiając, że Piszczek zmarszczył brwi słysząc imię narzeczonej swojego brata. -Z twoją mamą. - dodała niepewnie na niego spoglądając.
    -Coś się dzieję? - zapytał nieco zdenerwowany.
    -Nie, to znaczy mam nadzieję, że nie. - powiedziała cicho. -Chodzi o Kasię. - przysiadła na skraju jego łóżka bawiąc się skrawkiem materiału swoich spodenek. 
    -Jest chora? - zapytał siadając obok niej. 
    -Chyba nie. - westchnęła. -Zrobiłam jej badania i nie wyszły zbyt ciekawe. - dodała po chwili, patrząc na niego niepewnym wzrokiem. 
    -To co jej jest? - spytał.
    -Może nie mieć dzieci, a ja nie wiem jak jej o tym powiedzieć. - odpowiedziała. 
Łukasz uśmiechnął się lekko.
    -Kaśka to silna i odważna dziewczyna i jestem pewien, że nic jej nie załamie. Jest taka jak ty. - powiedział obejmując ją ramieniem. Oparła głowę o jego bark i westchnęła. 
     -Dlaczego to życie jest tak niesprawiedliwe? Dlaczego plącze nogi ludziom, którzy nic złego nie robią? - zapytała wbijając w niego smutne spojrzenie.
     -Może ma jakiś cel... -rzucił wzruszając ramionami.
     -Niby jaki? - spytała zaskoczona.
     -Żebyśmy później byli silniejsi. - szepnął przeczesując jej wilgotne blond włosy. 
     -Mogę z tobą posiedzieć? 
Podniosła nieco głowę uśmiechając się niego niepewnie. Odpowiedział jej kiwając lekko głową. 


***


     -Dziewczynka czy chłopiec? - pytanie zadane przez Marco sprawiło, że dotąd pochłonięta na rozmowie z Mario, Stephanie przeniosła na niego swoje spojrzenie. 
Uśmiechnęła się lekko do swojego byłego partnera, chwytając od niego wysoką szklankę z niegazowaną wodą mineralną. 
     -Badanie mam za tydzień. - odpowiedziała, na co Reus pokiwał jedynie lekko głową. 
Czuł się co najmniej dziwnie, rozmawiając z nią zupełnie normalnie, na przeróżne przyziemne tematy. Dotąd sądził, że jego wyniosła duma nie pozwoli mu na ten krok. Po wielu rozmowach między innymi z Götze wszystko się zmieniło. Doszedł do wniosku, że jedynie Stephanie zna go na tyle, na ile on zna samego siebie i nie jednokrotnie może mu w wielu sytuacjach pomóc. 
    -A wy co chcielibyście? - Mario sięgnął po kieliszek czerwonego wina stojący na szklanym stoliku. Kapitanka Bayernu Monachium uśmiechnęła się lekko, dotykając swojego brzucha, który już za kilka tygodni miał stać się bardziej widoczny. 
    -Dziewczynkę. - stwierdziła, patrząc na obu mężczyzn. 
Götze uśmiechnął się do niej a Reus poszedł jego śladem. Cieszył się jej szczęściem, nawet jeśli zawsze planował, że to on będzie jej mężem, czy ojcem jej dzieci. Teraz, po dłuższym czasie zdawał sobie sprawę z tego, że zachowywał się w stosunku do nich nie fair. Miłość w końcu była uczuciem, na które nikt nie miał żadnego wpływu i nikogo za nią nie można było winić. 
    -A co z drużyną? - zapytał Marco opierając się o zagłówek kanapy. Meyer westchnęła cicho, opierając się wygodniej o oparcie. 
    -Muszę na razie odpuścić, ale dziewczyny są naprawdę dobre, poradzą sobie. - stwierdziła, uśmiechając się lekko. -Choć wiem, że prezes rozgląda się za moim zastępstwem. - dodała uśmiechając się, zdaniem obu piłkarzy w bardzo podejrzanym stylu. 
    -Zastępstwem? - zapytał Mario tchnięty przeczuciem. Stephanie zaśmiała się cicho, wbijając w niego rozbawione spojrzenie. 
     -Twoja Julia jest na ich celowniku. - stwierdziła. Mario uniósł brwi, zaskoczony jej stwierdzeniem. -Greta Langer też jest na liście ich zachcianek. - dodała, zaskakując tym razem Marco, co udało im się wychwycić. 
Mario rzucił Stephanie wymowne spojrzenie, które sprawiło, że ta jedynie zmarszczyła brwi. Była ciekawa jak wiele rzeczy ją ominęło, jak wiele sytuacji z życiu Reusa ominęła. 
     -Pójdę do łazienki. - rzucił w pewnym momencie. Podniósł się z sofy i zniknął za drewnianymi drzwiami pozostawiając Meyer w towarzystwie Götze. 
     -Co się z nim dzieję? - spytała, zdziwiona podejrzanym zachowaniem Marco. Mario westchnął, kręcąc głową. 
     -Zakochał się. - stwierdził zaskakując swoimi słowami Stephanie.
     -W kim? - spytała ochoczo. Mario uśmiechnął się szeroko.
     -W Grecie Langer. 
Stephanie zatkało. Uśmiechnęła się szeroko, obserwując Mario bardzo uważnie. Tego się nie spodziewała i mogła to otwarcie przyznać. Choć po dłuższej chwili zastanowienia doszła do wniosku, że Langer wstrzeliwała się idealnie w kryteria gustu Marco Reusa. I choć nigdy dotąd nie rozmawiały ze sobą dłużej niż kilka minut przed, w trakcie czy po meczu to wydawała jej się być wyjątkowo miłą i sympatyczną dziewczyną, choć znacznie od nich młodszą. 
     -Mówisz serio? - spytała, wbijając w niego pytające spojrzenie. Mario pokiwał jej energicznie, potwierdzająco głową. Zmarszczyła brwi po upływie kilku chwil. -Ale oni nie są razem? - dopytała.
Götze pokiwał jej z aprobatą głową malując na swojej twarzy podstępny uśmiech. 
     -Trzeba to zmienić. - stwierdził obejmując ją ramieniem. Rzuciła mu wymowne spojrzenie. 
     -Jak? - zapytała, dość niepewnie.
     -No i nad tym musimy pomyśleć. - powiedział, uśmiechając się szeroko. Stephanie przyjrzała się Götze uważnie, uśmiechając się do niego lekko. 
Swoją determinacją Mario udowodnił, że przyjaźń z Reusem jest dla niego ważna.


###

Witajcie!!!

Rozdział 21 melduje się przed wami. 
Wstępnie miał pojawić się w Walentynki, ale niestety się nie udało, za co was gorąco przepraszam. 
Mam nadzieję, że jednak was nim nie zawiodłam? Osobiście jestem z niego nawet zadowolona. :)

Czekam na wasze opinie i całą ocenę rozdziału pozostawiam Wam. 
Buziaczki!
Evie. 


Ps. Za wszelkie błędy was przepraszam. 
Ps.2. Rozdział 22 pojawi się jeszcze w styczniu. :)



Komentarze

  1. Ericowi na szczęście nie stało się nic poważnego. Przecież to mogło skończyć się o wiele gorzej. Oczywiście ta amnezja to wciąż poważna sprawa, ale mam nadzieję, że piłkarz szybko odzyska pełną pamięć i zdąży na Mistrzostwa.
    Dobrze, że w tych trudnych chwilach może liczyć na wsparcie przyjaciół.
    Łukasz i Asia nareszcie zaczynają dostrzegać to co wszyscy inni zauważyli już dawno. W końcu zrozumieli, że nie są dla siebie tylko przyjaciółmi, wciąż jednak coś powstrzymuje ich od przeprowadzenia szczerej rozmowy. Mam nadzieję, że niedługo się na nią zdecydują i przestaną trwać w takim zawieszeniu. Obydwoje zasługują na szczęście i powinni spróbować o nie zawalczyć.
    Marco zdecydował się na odnowienie znajomości ze Stephanie. Mam wrażenie, że wyjdzie mu to na dobre. Może dzięki niej w jego relacji z Gretą coś drgnie?
    Niewątpliwie przed nami jeszcze wiele emocjonujących momentów, na które czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i cieszę się, że rozdział się spodobał.
      Mam nadzieję, że następny również się spodoba. :-)
      Buziaczki.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty