Spojrzenie dwudzieste drugie.

Podobny obraz

~*~


maj 2018 r.
Monachium. Niemcy.

   Marco Reus obserwował uważnie krzątającą się po kuchni Stephanie Meyer, którą w wolnej od treningów i klubowych zajęć chwili, postanowił odwiedzić. Bardzo cieszył go fakt, że udało im się, choć w pewnym stopniu naprawić ich zniszczone relacje. Trudno było mu się przyznać do tego, że jego zranione przez nią serce nadal się nie zagoiło, miał jednak nadzieję, że jest na najlepszej drodze do wyleczenia.
Uśmiechnął się lekko, gdy szatynka postawiła przed nim szklankę z wodą mineralną z dodatkiem kilku plastrów cytryny. Ciążowy brzuszek piłkarki Bayernu Monachium był już lekko widoczny a Reus musiał przyznać, że ten stan Meyer wyjątkowo służył.
   -Mats to chyba zginął w tym sklepie. - skomentowała, spoglądając na zegarek wiszący na ścianie nad klubowym kalendarzem. Reus zaśmiał się cicho widząc wyraz jej twarzy.
   -Może szuka tych herbatników? - podrzucił przypominając sobie o liście, którą Stephanie prawie godzinę wcześniej wręczyła Hummelsowi.
   -On ma tak codziennie. - westchnęła wywracając oczami. -Sklep jest pięć minut drogi stąd a on potrafi zniknąć na ponad godzinę. - dodała po chwili, wywołując uśmiech na twarzy Marco.
   -Wiesz, może każdy zakup dobrze rozważa. - rzucił w momencie, w którym do ich uszu dobiegł dźwięk zamykanych drzwi mieszkania.
Stephanie głośno odetchnęła rozśmieszając tym samym siedzącego obok niej na drewnianym krześle, Reusa. Cieszyło go szczęście byłej partnerki i najlepszego przyjaciela, i choć nigdy otwarcie się do tego nie przyznał to uważał, że idealnie do siebie pasowali.
   -Chyba zacznę sama robić te zakupy. - westchnęła, gdy Mats położył na blacie kuchennej wyspy dwie papierowe torby wypełnione produktami z listy, którą szatynka naskrobała mu w przerwie między oglądaniem kolejnych odcinków swojego ulubionego, tureckiego serialu.
   -W Twoim stanie? - spytał Hummels obejmując piłkarkę delikatnie w pasie i całując ją w czubek głowy. Uśmiechnęła się jedynie lekko. Była z nim szczęśliwa i cieszyła się, że między nimi a Marco wszystko zaczynało wracać na odpowiednie tory. Bardzo zależało jej na przyjaźni z Reusem, którego znała jak chyba nikt inny.
   -Dziewczynka czy chłopiec? - zapytał Marco z lekkim uśmiechem na twarzy. Stephanie rzuciła Matsowi porozumiewawcze spojrzenie i po chwili oboje uśmiechnęli się w kierunku Reusa.
   -Chłopiec. - odpowiedziała dotykając ciążowego brzucha.
Mats oparł brodę o jej głowę uśmiechając się w kierunku przyjaciela siedzącego kilka metrów dalej, przy prostokątnym, drewnianym stole. Z twarzy Marco nie schodził uśmiech gdy obserwował dwójkę zakochanych. Czy im zazdrościł? Tak, zdecydowanie to było to. Zazdrościł im szczęścia, które na nich spadło i dziecka, które on również pragnął mieć.
   -Zostaniesz na noc? - spytała nagle, wyrywając Reusa z macek jego myśli.
   -Nie, zaraz będę się zbierał. - odpowiedział rzucając spojrzeniem na wyświetlacz telefonu komórkowego, leżącego na blacie jasnego stołu. -Rano mam trening. - dodał, po krótkiej chwili.
   -Mamy do Ciebie jeszcze prośbę.
Mats spojrzał nie pewnie w kierunku wyraźnie zaskoczonego słowami przyjaciela, Marco. Był ciekaw o co takiego mogliby prosić go Mats i Stephanie. Zmarszczył brwi czekając na dalszą część tej wypowiedzi.
    -Gdy mały się urodzi ... czy zostaniesz jego chrzestnym? - pytanie zadane przez Stephanie sprawiło, że lekko się zdziwił i zaskoczył jej słowami. Nie sądził, że może usłyszeć z jej ust takie pytanie. Choć z drugiej strony znali się bardzo długo i bardzo dobrze a kto wie, czy nawet nie świetnie.
    -Myślisz, że Greta zgodziłaby Ci się towarzyszyć? - dodał niepewnie Hummels.
Tym razem zdziwienie Reusa było dużo większe niż chwilę wcześniej. Ogólnie, w ostatnim czasie wszystko to, co związane było z Gretą Langer wywoływało w nim wiele różnych uczuć, których dotąd nawet w sobie nie dostrzegał.
   -Greta? - zapytał, nie kryjąc swojego zaskoczenia.
   -Mats ostatnio rozmawia z nią przez telefon co najmniej pół godziny dziennie. - powiedziała, rzucając Hummelsowi wymowne spojrzenie. Marco nie krył zaskoczenia stwierdzeniem Stephanie. Langer nie wspomniała mu zupełnie nic o tym, że regularnie rozmawia z jego przyjacielem.
   -Będziesz mi to wypominać? - spytał, rzucając jej wymowne spojrzenie. Meyer jedynie wywróciła oczami uderzając go lekko w ramie.
Cieszyła się, że Hummels znalazł wspólny język z młodą, sympatyczną i przede wszystkim doświadczoną przez podstępne życie piłkarką.
   -Nie będę, nie musisz się denerwować. - rzuciła całując go przelotnie. -Marco nigdy nie owijam w bawełnę i tym razem też tego nie zrobię ... - Reus zmarszczył brwi wbijając spojrzenie w Stephanie.
Taki wstęp piłkarki, odkąd pamiętał nigdy nie wróżył mu niczego dobrego, tym razem miało być jeszcze gorzej. -Zakochałeś się w Grecie?
Mats zakrztusił się powietrzem a Reus zadławił się wodą, którą właśnie upił z gustownej szklanki. Na twarzy Meyer gościł jednak uśmiech co utwierdzało Marco w beznadziejności jego położenia. Dobrze wiedział, że szatynka nie odpuści dopóki nie usłyszy odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie.
   -Stephanie proszę Cię. - Mats rzucił jej wymowne spojrzenie, które Meyer oczywiście zignorowała. Z resztą tak jak zawsze.
   -Mats, to ja Cię proszę! - warknęła. -Z kobietą w ciąży się nie dyskutuje, ani się jej nie denerwuje. - dodała wbijając w jego klatkę piersiową palec wskazujący. Hummels jedynie westchnął, unosząc dłonie w geście kapitulacji. -To co? - zapytała, przenosząc na Reusa wyczekujące spojrzenie.
Reus wiedział, że z nią nie uda mu się wygrać. Nigdy dotąd mu się to nie udało, odkąd tylko pamiętał. Z drugiej strony właśnie za ten wyjątkowy upór i determinacje lubił ją najbardziej.
   -Nawet jeśli, to nie mam u niej szans. - westchnął, spuszczając wzrok na ciemną podłogę wyłożoną eleganckimi płytkami.
   -Czy ty się aby łbem o słupek nie walnąłeś? - zapytała mocnym głosem, wręcz stanowczym. Reus zmarszczył brwi po raz kolejny, podnosząc na nią dość niepewnie swoje spojrzenie. Mats natomiast przełknął ślinę w momencie, w którym Meyer uderzyła otwartą dłonią o blat kuchennego stołu.
   -Ale o co Ci chodzi? - zapytał, nie kryjąc zaskoczenia dość nietypowym pytaniem ciężarnej, piorunującej go wymownym, niezbyt przychylnym spojrzeniem.
   -Marco Reus, którego wszyscy znamy walczyłby o względy Grety bez względu na wszystko. - wytłumaczył Hummels, uspokajając szatynkę. Uśmiechnęła się lekko do partnera, aby po chwili musnąć jego wargi.
   -To nie jest dziewczyna jak każda inna. - westchnął bawiąc się suwakiem swojej ulubionej bluzy. Stephanie i Mats wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Oboje zauważyli, że ich przyjaciel przez czas ich konfliktu zmienił się znacząco, mieli jednak nadzieję, że wróci do swojej wcześniejszej formy.
   -A ty nie jesteś zwykłym facetem. - Stephanie położyła dłoń na jego ramieniu uśmiechając się lekko, gdy ten podniósł na nią swoje spojrzenie. Reus odwzajemnił jej gest a na twarzy Hummelsa, po chwili wykwitł szeroki uśmiech, który sprawił, że Stephanie i Marco wbili w niego zdziwione spojrzenia.
   -Greta ma profil na portalu randkowym... - rzucił.
   -No i co z tego? - spytał zaskoczony jego informacją, Reus.
   -To genialne!
Stephanie klasnęła w dłonie uśmiechając się szeroko w kierunku obu mężczyzn.
   -Co jest genialne? - Reus spytał nieco niepewnie, zdziwiony poziomem entuzjazmu przyjaciół.
   -Założysz profil i będziesz z nią pisał. - stwierdziła sięgając po zielone jabłko, które Mats wyciągnął z papierowej torby.
   -Zwariowałaś? - zapytał, stukając się lekko w czoło. Meyer pokiwała przecząco głową a z jej twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Chciała szczęścia swojego byłego chłopaka.
   -A co Ci zależy? Wymyśl jakiś nick i do dzieła. - powiedział energicznie Hummels a z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech.
   -A jak będzie się chciała spotkać, geniusze?
   -To pójdziesz i wyznasz jej prawdę. - stwierdziła, wzruszając ramionami.
Reus nic nie odpowiedział. Nie sądził, żeby portal randkowy był dobrym pomysłem, miał więcej obaw niżeli pewności, choć z drugiej strony nie miał praktycznie nic do stracenia. A jeśli miałby ewentualnie wygrać więcej niż myślał, odnotowałby ewidentny życiowy sukces. Obawiał się jednak tego, że wyzna jej swoje uczucia, których ona nie odwzajemni i trudno będzie mu się dalej z nią przyjaźnić.

***

Znalezione obrazy dla zapytania łukasz piszczek gif


Dortmund. Niemcy.

   Asia podśpiewując w lecącej w radio francuskiej piosenki krzątała się po kuchni korzystając z okazji, jaką niewątpliwie był fakt, że Maciuś i Filip zasnęli jeszcze w trakcie czytania przez nią kolejne z bajek braci Grimm. W tej sytuacji w zupełnym spokoju mogła postawić na przygotowywanie kolacji. 
Zmarszczyła brwi słysząc dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzała na wiszący na ścianie zegar, którego wskazówki wskazywały dziewiętnastą trzydzieści. Zapaliła światło w ciemnym przedpokoju, sięgnęła na komodę po pęk kluczy, przekręciła jeden z nich w zamku, nacisnęła na klamkę, pchnęła drzwi i zamarła. 
Na drewnianym ganku, z dłońmi luźno schowanymi w kieszeni długiego, eleganckiego płaszcza i ze złośliwym uśmiechem malującym się na twarzy stał Jens Schmitt. Nie spodziewała się go, czego nie była w stanie ukryć.
   -Pozwolisz mi wejść? - zapytał, unosząc lekko brwi. Joanna zastanawiała się przez krótką chwilę, aby ostatecznie, nieco niepewnie otworzyć drzwi nieco szerzej. 
Nie była pewna tego, czego powinna spodziewać się po mężczyźnie, z którym choć spędziła przeszło dwa lata to okazało się, że praktycznie nic o nim nie wie. 
Jens zamknął za sobą drewniane drzwi do domu i stanął w miejscu przyglądając się blondynce z ogromną uwagą. 
   -Co chcesz ugrać? - zapytał rozglądając się po przedpokoju. Fabiańska zmarszczyła brwi patrząc na wysokiego bruneta. 
   -Słucham?
   -Mogłaś się zabezpieczać, ja Ci nigdy nie mówiłem, że chcę mieć z Tobą dziecko. - odpowiedział, sprawiając, że zamarła słysząc jego wypowiedź. -Jeśli myślisz, że uznam tego bachora to się mylisz. - powiedział łagodnie, robiąc kilka kroków w jej kierunku. -Uważaj co powiesz w sądzie, bo inaczej gorzko tego pożałujesz. - szepnął do jej ucha muskając swoim oddechem jej policzek. Przełknęła głośno ślinę bojąc się o to, co może od niego jeszcze usłyszeć. 
   -Wyjdź stąd. - powiedziała cicho, drżącym, niepewnym głosem. Jens zaśmiał się jej prosto w twarz. -Wyjdź. - dodała nieco głośniej, patrząc mu hardo w oczy, w duchu modląc się jednak o to aby wykonał jej prośbę. 
   -Widzę, że Piszczek Cię przygarnął. - dorzucił sprawiając, że w kącikach jej oczu zaszkliły łzy. -Byłaś po prostu głupia i naiwna. - szepnął w momencie, w którym drzwi się otworzyły a w progu stanął Łukasz Piszczek ewidentnie zaskoczony widokiem Jensa Schmitta w swoim domu.
   -Co tu się dzieję? - zapytał, kładąc torbę sportową na niskiej półce na buty. Przyglądał się im uważnie, mrużąc brwi. 
   -Nic, już wychodzę. - powiedział z uśmiechem. Wyminął go i zatrzymał się z dłonią spoczywającą na mosiężnej klamce. -Swoją drogą to ciekawe, że o mojej żonie dowiedziałaś się jako ostatnia, prawda Łukasz? - zaśmiał się i po chwili zniknął, zamykając za sobą drzwi domu piłkarza Borussi, który zamarł słysząc jego komentarz na pożegnanie. Schmitt wiedział, że znokautował Polaka. 
Joanna wbiła w Łukasza zaskoczony wzrok. Czyżby wszyscy wiedzieli o podwójnym życiu Jensa, tylko nie ona? Czyżby skrupulatnie ukrywali przed nią jego prawdziwą naturę? 
   -Powiedz, że to nie prawda. - cichy głos blondynki odbił się głośnym echem w głowie Łukasza. -Proszę. - dodała tracąc kontrolę nad łzami torpedującymi jej policzki.
Piłkarz niepewnie przeniósł na nią swoje spojrzenie a jej widok sprawił, że żałował podjętej wspólnie z jej starszym bratem decyzji. Gdyby jej powiedział może teraz wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej? 
   -To prawda. - powiedział cicho, unikając jej smutnego spojrzenia. 
   -Kto poza Tobą wiedział o Miriam? - zapytała robiąc krok w jego stronę. Odpowiedziała jej głucha cisza. -Kto?! - krzyknęła, łapiąc najmocniej jak potrafiła poły jego bluzy. 
   -Mario i Greta to odkryli ... ja z Marco powiedzieliśmy Jensowi, że wiemy a Łukasz kazał mu z Tobą zerwać. Później dowiedziała się reszta i postanowiliśmy, że Ci nie powiemy. - odpowiedział, wbijając w nią smutne spojrzenie. 
Gdyby mógł cofnąć czas na pewno by to zrobił, zrobiłby wszystko, żeby Joanna dowiedziała się o podwójnym życiu Jensa. Zrobiłby wszystko aby nie cierpiała i czerpała z życia garściami. Zrobiłby wszystko, żeby po prostu była szczęśliwa.
   -Myślałam, że się przyjaźnimy. - szepnęła puszczając materiał szarej bluzy piłkarza. -Chyba kolejny raz się pomyliłam. - dodała cicho, kierując się na drewniane schody prowadzące na piętro domu. 
Piszczek zacisnął zęby wymierzając drewnianej ścianie przedpokoju prawy sierpowy, zapominając o szwach, które trzy dni wcześniej po treningu założyła na jego dłoni Rose Braun. 
   -Cholera! - syknął, dostrzegając krew spływającą lekkim strumieniem po nadgarstku i lądującą na jasnej terakocie. Nic nie szło po jego myśli. Zupełnie nic.

 Zamknęła drzwi pokoju, opierając się o nie plecami. Czy spodziewała się takiego obrotu spraw? Czy jeszcze rok temu powiedziałaby, że jej związek z Jensem okaże się jedną, wielką pomyłką? Niczego takiego nawet nie podejrzewała. Zawsze myślała, że będzie z nim szczęśliwa do samego końca, na dobre i na złe. Była naiwna, kolejny raz dała sobie nadzieję na prawdziwą miłość, która jak się jakiś czas temu okazało z miłością nie miała zupełnie nic wspólnego. Dała się nabrać, była naiwna niczym mała dziewczynka. 
A Łukasz? Z jednej strony zabolało ją to, że zataił przed nią fakt swojego odkrycia. Z drugiej strony myśląc już całkiem na chłodno, po opadnięciu zbędnych emocji doszła do wniosku, że będąc na jego miejscu mogłaby postąpić podobnie, jeśli nie tak samo. Powinna być mimo wszystko wdzięczna mu za wszystko co dla niej zrobił. 
Wzięła głęboki oddech, ocierając zmoczone łzami policzki materiałem wełnianego swetra. Nacisnęła niepewnie na mosiężną klamkę. Musiała go przeprosić. Musiała to zrobić. Wiedziała, że bez jego wsparcia sobie nie poradzi, że bez Piszczka nie przetrwa kolejnych burz, nie podoła kolejnym przeciwnością losu. Wiedziała, że bez niego przegra za nim na dobre zacznie walczyć o własne życie i szczęście. 
Stanęła w salonie, rozglądając się po pomieszczeniu. Jej wzrok zatrzymał się na plamie krwi na posadzce przedpokoju. Blondynka przełknęła głośno ślinę błądząc nerwowo wzrokiem po otoczeniu. Podeszła niepewnym krokiem do uchylonych drzwi prowadzących do toalety. Odetchnęła z ulgą widząc Łukasza stojącego obok dużej, białej, prostokątnej umywalki spod której wyglądał jasny, drewniany blat. Piłkarz próbował dość nieudolnie zatamować krwawienie z rozciętej dłoni. 
Uśmiechnęła się lekko, pchając delikatnie drewniane drzwi. 
   -Daj, pomogę Ci. - powiedziała cicho odbierając od niego bandaż. Przyglądał jej się zdziwionym wzrokiem, w środku był jednak pełen nadziei, że dziewczyna ostatecznie wybaczy mu przyjacielską nielojalność. 
   -Nie chciałem, żebyś cierpiała. - uśmiechnęła się delikatnie słysząc jego słowa. Przyłożyła opatrunek na odkażoną przez siebie ranę. -Przepraszam. - dodał znacznie ciszej, nie pewniej. Zależało mu na niej i właśnie teraz był tego pewien, jak nigdy wcześniej. 
   -Musisz uważać na tę rękę, żebyś ścięgien nie pozrywał. - powiedziała zapinając materiał bandaża specjalną spinką. -Zrobiłam kolacje. - dodała, wychodząc z łazienki. Łukasz odprowadził ją wzrokiem, uśmiechając się lekko. 
   -Pozmywam. - powiedział, gdy Joanna położyła srebrne sztućce na pustym talerzu. Rzuciła mu przepełnione politowaniem spojrzenie, wskazując palcem na obandażowaną dłoń. Piszczek powędrował za jej wzrokiem, wydobywając z siebie bliżej nie określony dźwięk. -To może herbatę zrobię? - zaproponował, uśmiechając się do niej słodko. Zaśmiała się, kiwając mu lekko głową. Podniósł się ochoczo z drewnianego krzesła i zaczął krzątać się pomiędzy kolejnymi szafkami a płytą indukcyjną. Uśmiechnęła się lekko idąc jego śladem. 
Nie potrafiła się na niego gniewać, nawet jeśli zataił przed nią tak bardzo istotny fakt. Patrząc na tę sytuację jednak z nieco innej perspektywy doszła do wniosku, że zrobił to w pewnym sensie właśnie dla niej. Wolał, żeby to z ust Jensa usłyszała tę gorzką prawdę, która za trzęsła jej życiem i zniszczyła to co dotąd budowała. Za to wszystko co dla niej zrobił, nie była w stanie zbyt długo mu tego pamiętać. 
   -Może pójdziemy na taras? - zaproponował. Fabiańska powiodła wzrokiem w kierunku przesuwnych, drzwi które tego dnia wyjątkowo często były przez nią otwierane. 
   -Możemy. 
Chwilę później Piszczek wraz z dwoma porcelanowymi kubkami wypełnionymi gorącą, esencyjną cieczą skierował się na duży, drewniany taras, na którym uwielbiał przesiadywać zupełnie tak jak na ganku w towarzystwie swojego psa Rexa. 
Joanna zgasiła światło nad kuchennym blatem i po krótkiej chwili siedziała już obok niego na hamaku, który wyjątkowo lubiły córki Kuby Błaszczykowskiego. Niebo tego wieczora było wyjątkowo jasne, zapełnione błyszczącymi gwiazdami i pięknym księżycem. Zdaniem Joanny bardzo urocze. 
   -Wybaczysz mi? - zapytał nagle odkładając kubek na wiklinowy stolik stojący tuż obok donic z przeróżnymi kwiatami, które z Polski przywiozły jego mama razem z mamą Matyldy. Fabiańska zacisnęła gorący kubek w dotąd bladych dłoniach napawając się zapachem owocowej herbaty. 
   -Chcieliście dobrze. - powiedziała cicho, wpatrując się w gwieździste niebo. -To ja byłam naiwna, z resztą tak jak zawsze. - dodała, wzdychając. 
    -Ej, nie jesteś naiwna. - chwycił jej dłoń, patrząc z determinacją w jej oczy. -Co ty mówisz? 
    -Jestem. - odpowiedziała, patrząc na niego smutno. -Nie mam szczęścia, po prostu jestem pechowa. - dodała, zaśmiewając się gorzko. 
Sądziła, że jej słowa mają odzwierciedlenie w jej obecnej, życiowej sytuacji, która niestety nie była zbyt optymistyczna. Choć miała cudownego, trzymiesięcznego synka, którego kochała od samego początku to miała wrażenie, że wszystko inne niestety nie idzie po jej myśli a nawet obrało tory przeciwko niej. Łukasz przyglądał się jej bardzo uważnie, równie uważnie wsłuchując się w jej słowa. Był zupełnie innego zdania niż siostra jego przyjaciela. Blondynkę po prostu testowało życie, a ona nie mogła się poddać, nie mogła sobie na to pozwolić. 
Chwycił jej kubek odkładając go na stolik, Fabiańska nie kryła zaskoczenia jego zachowaniem. Zamknął jej dłonie w swoich i nie spuszczał wzroku z jej tęczówek. Nie potrafił być względem niej obojętny. Już jakiś czas temu Joanna stała się dla niego kimś niezwykłym, wyjątkowym. Kimś znacznie ważniejszym niż tylko przyjaciółką i choć miał gdzieś z tyłu głowy myśl, że może wiele stracić postanowił zaryzykować. 
   -Jesteś niezwykłą, inteligentną, piękną kobietą. Masz świetnego synka, jesteś super trenerką i nigdy w to nie wątp. Nigdy, rozumiesz? - w jego głosie blondynce udało się wychwycić determinację i pewność słów, które właśnie padały. Czyżby ona miała o sobie aż tak złe mniemanie? Zawsze walcząca o wszystko do samego końca Joanna Fabiańska? Pomagająca przyjaciołom i wrogom zawsze, gdy to było tylko potrzebne? Dziewczyna, która nigdy nie mówiła, że nie ma rzeczy niemożliwych a wszystkie marzenia należy spełniać? 
   -Ale Jens i to wszystko? - dodała cichym głosem nie odrywając od jego oczu swojego spojrzenia. Przejechał dłonią po jej policzku, uśmiechając się bardzo delikatnie. 
   -Może to próba, sprawdzian Twoich sił? - spytał wręcz szeptem przybliżając do niej swoją twarz. Jej usta drgnęły, choć bardzo delikatnie to dał radę to wychwycić. 
   -Dlaczego właśnie ja? - zapytała. 
   -Nie wiem. - odpowiedział, wzruszając ramionami.
To prawda, nie znał odpowiedzi na zadane przez nią pytanie. Nie wiedział dlaczego to właśnie ich życie obrało sobie za cel honoru. Może szczęście miało przyjść po zdecydowanie dłuższej nieobecności i zagościć wśród nich już do samego końca? Kto wie?
 Błądził wzrokiem po jej twarzy, zastanawiając się czy aby wycofanie się nie byłoby idealnym rozwiązaniem w tej sytuacji. Z drugiej strony nie chciał do końca tchórzyć, stracić swojej szansy i za kilka lat pluć sobie w brodę, że odpuścił tracąc być może szanse na szczęście u boku Joanny. 
Uważnie go obserwowała. Nie wiedziała dlaczego, ale gdy poczuła jego oddech na swojej skórze jej powieki się przymknęły a ona mimowolnie przygryzła wargę. Ułamki sekund później czuła na nich niepewny, delikatny pocałunek Piszczka, który po chwili odwzajemniła oplatając dłońmi jego szyję. Z każdym kolejnym zetknięciem ich warg pocałunek stawał się bardziej pewny, przepełniony wszystkimi uczuciami, tęsknotami, zachłannością. Oboje czuli jak przyspieszone oddechy dyktują rytm w jakim ich języki zaczynały tańczyć. Wszystko co dotąd ich trapiło, odpłynęło w tych chwilach zapomnienia, w tych chwilach namiętności. 
Jej dłonie mierzwiły jego włosy, jego dłonie sunęły wzdłuż jej talii. Pocałunek trwałby zapewne do utraty tchu, gdyby nie niesforny hamak, który zrzucił ich na idealnie przystrzyżoną trawę, wywołując ich niepochamowany śmiech. 
   -Wszystko w porządku? - spytał, poprawiając jej blond włosy, które pod wpływem upadku zatańczyły na jej twarzy. Uśmiechnęła się do niego lekko, kręcąc potwierdzająco głową. 
   -A u Ciebie? - zapytała dość niepewnie. Odpowiedział jej tym samym, uśmiechając się nieco szerzej. -Ten pocałunek ... - zaczęła niepewnie, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. 
   -Podobał mi się. - stwierdził, sprawiając, że podniosła na niego nieco zaskoczone spojrzenie. -Bardzo. - dodał, przejeżdżając dłonią po jej policzku. 
   -Mnie też. - rzuciła w momencie, w którym pewny ruch Piszczka sprawił, że wylądowała na jego klatce piersiowej. 
   -Powiedzmy, że oboje nie mamy do siebie o to pretensji. - powiedział a uśmiech nie opuszczał jego twarzy. Pokiwała mu potwierdzająco głową, bawiąc się materiałem jego szarej bluzy, którą ponad godzinę wcześniej ze złością szarpała ze złości w przedpokoju. -A skoro znamy się nie od dziś, razem mieszkamy, całowaliśmy się to może moglibyśmy ... - urwał szukając odpowiedni słów. 
   -Być razem? - zapytała, patrząc na niego wyczekującym spojrzeniem. 
   -Być razem. - odpowiedział pewnym głosem. 
   -No nie wiem... - zmarszczył brwi słysząc jej odpowiedz. Chyba takiej się nie spodziewał, co wychwyciła dostrzegając zmieniony wyraz jego twarzy. -Żartowałam. - powiedziała po chwili, śmiejąc się głośno. 
   -O nie, teraz to Ci nie podaruje. - odpowiedział i jednym ruchem sprawił, że teraz to ona leżała na zimnej trawie a on pochylał się nad nią, trzymając jej dłonie nad jej głową. -Nie podaruje. - szepnął całując ją w czubek nosa. Zaśmiała się i po chwili to ona złączyła ich wargi w kolejnym, pełnym pasji i zachłanności pocałunku. 
   -Robisz śniadanie. - powiedziała z uśmiechem goszczącym na jej delikatnej twarzy. 
   -Ja? - spytał, zaskoczony jej stwierdzeniem. 
    -Ja robiłam kolację, zmywałam więc ty możesz zrobić zakupy i śniadanie. - stwierdziła, dając mu pstryczka w nos. 
    -Jesteśmy parą raptem kilka minut a ty już mi rozkazujesz tak, jakbyśmy byli dobrym małżeństwem. - powiedział uśmiechając się do niej. 
    -To chyba dobrze? - zapytała, popychając go tak, że teraz leżał obok niej. Wpatrywali się wspólnie w niebo wypełnione pięknymi gwiazdami. 
    -Wiesz, na ślub to chyba nieco za wcześnie. - rzuciła kładąc głowę na jego umięśnionym torsie. 
   -Śmieję się. - powiedział, całując w czoło. 
   -Pójdę spać. - dodała po chwili, podnosząc się na łokciu i patrząc na niego słodkim wzrokiem. 
   -Idź. - mruknął, całując blondynkę w czubek nosa. -Dobranoc. - dodał, za nim podniosła się z trawnika. 
   -Dobranoc. - odpowiedziała, muskając jego wargi. 
Łukasz odprowadził ją wzrokiem i po chwili znowu wpatrywał się w niebo pełne gwiazd. Gwiazd, które spełniły jego marzenie i dały nadzieję na nowe, lepsze życie. Źycie u boku Joanny. 

***
 Znalezione obrazy dla zapytania erik durm gif


   Greta spojrzała na Erika przeglądającego kolejne zdjęcia, które wyciągnął z czarnego pudełka trzymanego przez nią na szczycie wysokiej, wąskiej komody w jej pokoju. 
Ze szpitala wyszedł kilka dni wcześniej i choć nie mógł jeszcze powiedzieć, że doszedł w pełni do zdrowia to z dnia na dzień czuł się już coraz lepiej. Jedynie stłuczona noga sprawiała, że nie mógł czuć się w pełni sprawny fizycznie, a głowa nadal mocno bolała zwłaszcza przy zbytnim wysiłku. Był jednak pełen nadziei na to, że uda mu się wrócić do pełni zdrowia i sprawności fizycznej i pojechać na Mistrzostwa Świata do Rosji.
   -A my bardzo się przyjaźnimy? - zapytał nagle pokazując jej jedno ze zdjęć, na których obejmowali się i uśmiechali w kierunku obiektywu. Langer jedynie pokiwała mu lekko głową, uśmiechając się przy tym uroczo. Lubiła Durma czego nigdy nie ukrywała i miała nadzieję na to, że jego pamięć wróci a z nią wybitna piłkarska forma. -A mam dziewczynę? - spytał wbijając w nią wyczekujące spojrzenie. Szatynka wzruszyła ramionami uśmiechając się dość nie pewnie. Nie wiedziała czy w jego życiu znalazła się jakaś wyjątkowa dziewczyna, z tego Erik niestety się jej nie zwierzał. 
   -Niestety nie wiem. -odpowiedziała, uśmiechając się niepewnie. 
   -Chciałbym, żeby pamięć już wróciła. - westchnął, wyraźnie smutniejąc.
   -Na pewno wróci. - powiedziała, ściskając delikatnie jego dłoń. 

###

Podobny obraz

Witajcie kochani!!!

Jens wrócił, namieszał i znikł, ale czy na zawsze? Tego dowiemy się w następnych rozdziałach, a na razie, jak wasze wrażenia po tym co przeczytaliście? 

Co sądzicie o planie Stephanie i Matsa? 
O niepewnościach Marco?
O przełomie w relacji na linii Łukasz - Joanna?
No i oczywiście o Eriku?

Czekam na wasze komentarze i do zobaczenia w następnych rozdziałach. :)
Buziaczki. ;)

Komentarze

  1. Pomysł Stephanie może okazać się bardzo trafny, ale też wszystko jeszcze bardziej skomplikować. W końcu, gdy Greta dowie się o tym podstępie. Może mieć za złe piłkarzowi, że podawał się za kogoś innego. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie i obydwoje tylko upewnią się w swoich uczuciach i spróbują coś z nimi zrobić, bo to trwa już zbyt długo. Jeszcze trochę i przegapią szansę na szczęście u swego boku.
    Jens... Jak ja go nie znoszę. Jest bezczelny do granic możliwości. Przyszedł do Joanny i zaczął obwiniać ją o wszystko i w dodatku grozić. Ma tupet! Jak w ogóle można tak traktować matkę swojego dziecka? Którego nawet nie chciał poznać. Nie mieści mi się to po prostu w głowie. Mam nadzieję, że Miriam wygra sprawę rozwodową i puści go z torbami!
    Cieszę się, że gdy emocje opadły Asia przestała złościć się na Łukasza i zrozumiała, że chciał dla niej jak najlepiej.
    W dodatku nareszcie doszło między nimi do przełomu. Cała ta scena była bardzo romantyczna. 😍 Liczę, że od teraz powoli zaczną się odnajdywać w nowej sytuacji i będą ze sobą szczęśliwi.
    Erik nadal nie odzyskał pamięci... Oby wkrótce to nastąpiło, bo chłopak wydaje się być zdezerterowany całą tą sytuacją. Nic w tym zresztą dziwnego. Dobrze, że przynajmniej pod względem fizycznym już prawie wyzdrowiał.
    Czekam jak zawsze z niecierpliwością na nowość. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz.
      Cieszę się, że rozdział się spodobał. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również Ci się spodobają.
      Pozdrawiam serdecznie i widzimy się z nowym rozdziałem. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty