Spojrzenie piętnaste.

*Przepraszam za wszelkie błędy. 



Znalezione obrazy dla zapytania Å‚ukasz piszczek

Luty 2018 rok.
Kraków. Polska
Dortmund. Niemcy.

~*~

                  -Trzymaj. - blondynka uśmiechnęła się do wysokiego, przystojnego szatyna ubranego w idealnie dopasowany granatowy garnitur. Odebrała od niego szklankę wypełnioną wodą mineralną a on usiadł na swoim krześle po drugiej stronie dużego, ciemnego biurka.
                  -Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas. - upiła łyk wody a na twarzy Roberta pojawił się lekki uśmiech. Ze śmiercią siostry już się oswajał, zdając sobie sprawę, że widocznie zrobiła tu już wystraczająco i teraz może cieszyć się szczęściem po tej lepszej stronie.
                  -Dla Ciebie zawsze. - zaśmiała się. -Chodzi o Jensa? - spytał marszcząc brwi. Joanna pokiwała przecząco głową, co bardzo go zaciekawiło.
                  -Chodzi o Ciebie. - powiedziała wbijając w Kwiatkowskiego przeszywające spojrzenie. Robert nie był w stanie ukryć zaskoczenia słowami usłyszanymi od Fabiańskiej.
                  -O mnie?
                  -Rozmawiałam z Dagmarą. - wytłumaczyła szybko. -Czy ty nie widzisz, że ona męczy się będąc tylko twoją dziewczyną? - zapytała, rzucając w jego kierunku smutnym wzrokiem.
                  -Mówiła Ci? - to pytanie wyrwało mu się z krtani bardzo szybko. Dotąd wydawało mu się, że Dagmarze odpowiada odpowiadała panująca między nimi relacja.
                  -Nie musiała nic mówić. Znam ją bardzo dobrze i widzę, że bycie Twoją dziewczyną nie jest szczytem jej marzeń. - Joanna oparła się wygodniej w fotelu czując ucisk w kręgosłupie, Robert nie spuszczał z niej swojego wzroku.
Była najlepszą przyjaciółką jego zmarłej siostry, osobą o wielkim sercu. Jej słów nigdy nie podważał i zawsze brał pod uwagę jej sugestie zanim podjął istotne decyzję w swoim życiu.
                   -Nie naciskała na małżeństwo, więc...
                   -Robert, miała przyjść i Ci się oświadczyć? - spytała z ironią, nie pozwalając mu na dokończenie swojej wypowiedzi. -Nie zauważyłeś, że Dagmara sprzed kilku lat zniknęła? - dopytała. Kwiatkowski poluźnił idealnie wywiązany pod jego szyją ciemny krawat. Blondynka miała rację i dobrze zdawał sobie z tego sprawę bał się jednak, że gdy Bachleda zostanie jego żoną wszystko zmieni się radykalnie, czego nie chciał.
                   -Będziesz świadkową? - zapytał posyłając jej szeroki uśmiech ukazujący rząd jego idealnie białych zębów.
                   -Jak się jej oświadczysz, to rozważę taką ewentualność. - zaśmiała się, dostrzegając błysk w jego spojrzeniu.
                   -Mam wolny weekend a Daga pojechała do rodziców to może odwiozę Cię do Dortmundu. Z tego co się orientuje to podróżowanie pociągiem w siódmym miesiącu ciąży jest dość ryzykowne. - oparł łokcie na blacie biurka i wbił w Fabiańską karcące spojrzenie. Było jej głupio, dostrzegł to od razu.

                   -Imię wybrałaś? - zapytał patrząc w tylne lusterko. Blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
                   -Filip. - odpowiedziała.
Na twarzy Roberta pojawił się uśmiech, jednak cały czas swoją uwagę skupiał na prowadzeniu samochodu. Wrzucił kierunkowskaz, zmienił pas ruchu kierując strzałkę prędkościomierza do 160.
                   -A co u Łukasza? - zapytał wyprzedzając granatowego opla i wracając na środkowy pas trzypasmowej, niemieckiej autostrady.
                   -Dobrze. - odpowiedziała, wbijając wzrok w pejzaż rysujący się za oknem.
                   -Tylko tyle? - spytał zaskoczony krótką odpowiedzią blondynki.
                   -Oj Robert, będziesz to go zapytasz. - ucięła.
Kwiatkowski postanowił odpuścić nie chcąc aby blondynka niepotrzebnie się denerwowała. Teraz gdy Matyldy już nie było, to Joanna w pewnym sensie zajęła jej miejsce, robiąc za jego dobrą doradczynie.
                   -Wszystko już przygotowanie na przyjście małego? - spytał, blondynka spojrzała na niego nieco zdziwionym wzrokiem. Temat dziecka nie był dla niej tak łatwy jak dla innych kobiet. Będąc ginekologiem zdawała sobie sprawę z realności niepowodzenia a jej obecna sytuacja życia prywatnego sprawiała, że nie była pewna praktycznie niczego.
                   -Nie jest.
                   -Czego się boisz? - zapytał, wrzucając kierunkowskaz i zmieniając pas ruchu aby wyprzedzić jadące przed nim audi. Blondynka westchnęła odwracając wzrok od pędzących przez szybę krajobrazów.
                    -Ja nic nie mam i tego się boję. - odpowiedziała.
                    -Boisz się tego, że pewnego dnia Łukasz powie Ci "do widzenia"? - bardziej zasugerował niż zapytał. Joanna nigdy nie powiedziała tego wprost, ale on jako jeden z nielicznych był w stanie wyczuć jej niepewność. -Ale masz mieszkanie. - rzucił, przypominając sobie o trzyosobowym mieszkaniu w centrum Dortmundu. Pokiwała przecząco głową, kładąc dłonie na ciążowym brzuchu.
                     -Sprzedałam gdy związałam się z Jensem. - westchnęła, przeklinając się w duchu za własną głupotę.
Robert zmienił bieg i kolejny raz dosłownie na chwilę spojrzał na siedzącą obok niego Fabiańską tym razem zapatrzoną w przednią szybę, w której przybliżały się, albo oddalały kolejne samochody.
                      -Łukasz taki nie jest, on Cię nie wyrzuci. - zapewnił uśmiechając się do niej. Odwzajemniła jego gest.
                      -Wiem. - mruknęła cicho. -Zjedź na następnym zjeździe, przez miasteczko nie nadrobisz kilometrów. - dodała, na co Kwiatkowski zmienił pas ruchu na ten leżący najbliżej prawej krawędzi jezdni.
  Gdy zaparkował samochód na podjeździe na twarzy blondynki pojawił się szeroki uśmiech. Powędrował za jej wzrokiem natrafiając na dwie szatynki ubrane w ciepłe, zimowe kurtki lepiące wraz z Maćkiem tradycyjnego bałwana.
 Gdy wysiadła z samochodu również Julia Wagner i Rose Braun uśmiechnęły się do niej szeroko, na twarzy Maćka też dostrzegła słodki uśmiech. Robert poszedł jej śladem i chwilę później szedł przysypaną śniegiem dróżką. Stanął obok niej.
                       -To Robert, brat Matyldy. - uśmiechnęła się do niego lekko.
                       -Miło mi Robert Kwiatkowski. - przedstawił się wyciągając dłoń w kierunku młodszej z kobiet.
                       -Julia Wagner.
                       -Rose Braun. - uścisnęła jego dłoń posyłając mu szeroki uśmiech, dużo bardziej pewny niż ten należący do partnerki Mario Götze.
                       -Łukasz w domu? - spytał. Obie odpowiedziały mu z aprobatą głową. Pożegnał się z nimi uśmiechem i szybkim krokiem pokonał dystans jaki dzielił go do drzwi wejściowych domu Piszczka.
Wszedł cicho, zdejmując zimowe buty i kurtkę w przedpokoju. Uśmiechnął się gdy do jego uszu dobiegło ciche pogwizdywanie, gdzieś z piętra domu. Zmarszczył brwi wchodząc po drewnianych schodach. Wszystkie drzwi poza jednymi były zamknięte. Stanął w progu pokoju a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Łukasz ubrany w ciemne dresy i jasny podkoszulek z wałkiem w ręku kończył malować błęktiną ścianę.
                       -A Aśka wie co ty tu robisz? - spytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Piszczek zmarszczył brwi odwracając się niepewnie. Widok Roberta nieco go zaskoczył.
                       -A ty co tu robisz?
                       -Spytałem pierwszy. - wbił w Piszczka palec wskazujący zaśmiewając się przy tym cicho.
                      -Nie wie, bo to niespodzianka. - odpowiedział. -Teraz Twoja kolej. - dodał, odkładając wałek do kuwety z błękitną farbą.
                      -Niespodzianka. - Kwiatkowski zaśmiał się widząc jak Piszczek wywraca oczami. -Asię przywiozłem. - dodał, wchodząc w głąb pokoju.
                      -Uparła się, że sama pojedzie. - zamknął pudełko farby odstawiając je w kąt pokoju. Pomysł z przygotowaniem pokoju dla Filipa wpadł Reusowi do głowy na jednym z treningów. Piszczkowi bardzo się spodobał, a reszta drużyny zaoferowała mu swoją pomoc. Większość rzeczy zrobili wczorajszego dnia, dziś on miał pomalować nieotapetowane kawałki ścian a w przyszłym tygodniu mieli zająć się zamówionymi przez dziewczyny meblami.
                       -Matylda musi być tam z Ciebie dumna. - powiedział wyglądając przez okno z którego widok rozpościerał się na ozdobioną białym puchem okolicę. Słysząc jego słowa twarz Piszczka ozdobił uśmiech. Wspomnienia Matyldy ostatnimi czasy przestały wywoływać łzy, czy sprawiać ból, teraz wywoływały uśmiech na jego twarzy. Docierało w końcu do niego, że nic już mu jej nie wróci a on musi żyć dalej i tego krakowianka na pewno by sobie życzyła.
                       -Aśce i tak się nigdy nie wywdzięcze. - powiedział cicho, opierając dłonie o kamienny parapet.
                       -Wiesz, że ona się boi? - zapytał idąc w jego ślady. Łukasz zmarszczył brwi.
                       -Czego się boi?
Robert westchnął. Lubił ich oboje i nawet czasami myśląc o nich wyobrażał ich sobie na ślubnym kobiercu.
                        -Że w końcu zabraknie tu dla niej miejsca i zostanie sama. - stwierdził.
                        -Powiedziała Ci to? - spytał, zaskoczony odpowiedzią przyjaciela.
                        -Nie powiedziała, ale wiem. - ręcę adwokata wylądowały w kieszeniach jeansowych spodni. -Obiecaj, że nie będzie tu sama. - dodał wbijając w Łukasza natarczywe spojrzenie. Po śmierci Matyldy, Joanna stała się mu zdecydowanie bliższa a w jego rodzinie w pewnym sensie zaczynała zajmować miejsce zmarłej Matyldy.
                        -Przyrzekłem Fabio, że będę jej pomagał. Obiecam i Tobie.




***


Znalezione obrazy dla zapytania marco reus gif


                -Ja chyba muszę nauczyć go punktualności.
Greta zaśmiała się słysząc komentarz swojego agenta, Andreasa Freitaga tupiącego nerwowo nogą w płytę chodnikową. Na planie zdjęciowym kampanii pumy umówieni byli za niespełna czterdzieści minut a Reusa jak nie było tak nie było, a korki na mieście były oczywistym zjawiskiem o tej porze. -Wezmę dla siebie dziesięć procent więcej to się nauczy. - burknął a Greta uśmiechnęła się szeroko. Nagle drzwi klatki schodowej się otworzyły i stanął w nich Marco Reus w pośpiechu zapinający swoją zimową kurtkę.
                -Sorry, ale musiałem jeszcze wywiesić pranie. - uśmiechnął sę lekko stając między Freitagiem a Langer. Greta odwzajemniła jego uśmiech a Andreas jedynie bąknął coś niezrozumiale pod nosem.
                -Jesteśmy spóźnieni, za nadgodziny ekipie zapłacisz z własnej kieszenie. - rzucił ciosając w niego morderczym spojrzeniem. Marco jedynie uśmiechnął się do niego szeroko. Greta natomiast cicho się zaśmiała kierując się do tylnej części terenowego samochodu. -Módl się, żeby nie było korków! - warknął, otwierając drzwi samochodu od strony kierowcy. Marco przewrócił oczami zajmując miejsce obok przyjaciela.
  Na miejscu byli już kilkanaście minut później.
                 -Widzisz? Mamy jeszcze pięć minut, a ty lamenty podnosisz. - Reus wywrócił oczami zamykając drzwi samochodu swojego przyjaciela, będącego jednocześnie jego agentem.
                 -Uważaj żebyś nie został bez agenta. - zagroził, wbijając w niego palec wskazujący. Greta uważnie ich obserwowała i musiała przyznać, że relacja jaka między nimi panowała była godna pozazdroszczenia. Wyglądali na prawdziwych przyjaciół i takimi na pewno byli. -To co idziemy? - uśmiechnął się do Grety, która jedynie lekko kiwnęła głową, uśmiechając się do nich delikatnie.
     W dużej hali, do której weszli rozstawiony był już cały sprzęt. Kilku fotografów spierało się co do koncepcji zdjęć, wizażystki dobierały kolejne odcienie pudru czy cieni do powiek. Uśmiech na twarzy Grety poszerzył się na ten widok. Poza klubowymi reklamami w żadnych innych nie brała udziału. Mogła nawet śmiało powiedzieć, że był to jej debiut.
                  -Zapraszamy na sesje. - młoda, niska dziewczyna dziewczyna z uśmiechem stanęła na przeciwko Marco i Grety i porwała zaskoczoną piłkarkę w kierunku uśmiechniętych wizażystek i fryzjerek.
                   -To dla Ciebie, przebierz się za tymi drzwiami. - druga z niskich dziewczyn podała piłkarzowi ciemny dres z logo firmy sponsorującej. Odebrał od niej wieszak uśmiechając się do niej. Zanim wszedł do garderoby zdążył jeszcze spojrzeć za siebie, gdzie Greta Langer z niepewnym uśmiechem słuchała energicznych kobiet, chcących coś zmienić w i tak idealnym wyglądzie szatynki. Marco nigdy nie widział, żeby Langer się malowała a sukienki zakładała bardzo rzadko, ale taką ją lubił. Z uśmiechem wszedł do małej garderoby.
Kilka minut później oboje stali przed obiektywami aparatów topowych, światowych fotografów.
                   -Zaczniemy tradycyjnie. Opieracie prawą nogę na piłce i patrzycie w naszą stronę. Oczywiście uśmiech obowiązkowy. - wysoki brunet swoją uwagę skierował bardziej do Grety, po której ewidentnie widać było niepewność.
                   -Ej, bądź sobą. - szepnął puszczając oczko w jej stronę. -Baw się tym. - dodał uśmiechając się do niej szeroko. Szatynka na krótką chwilę przymknęła powieki, biorąc głęboki oddech.
                    -Możemy? - zapytał patrząc na szatynkę unoszą brew. Langer uśmiechnęła się do niego urzekająco, kiwając mu lekko głową. Fotograf odpowiedział jej podobnym uśmiechem, co sprawiło, że poczuła się jakby nieco pewniej.
Kilka błysków fleszy aparatów wystarczyło aby spojrzeń na siebie porozumiewawczym wzrokiem.
                    -Najwidoczeniej obiektyw Panią uwielbia. - zauważył inny fotograf przyglądając się zdjęciom wyskakującym na ekranie dużego monitora. Podniósł znad niego wzrok wbijając go w szatynkę. Uśmiech pojawił się na ich twarzy gdy szatynka rozpromieniła się i jakby poczuła pewniej, co zauważył stojący obok niej Reus.
                    -To teraz jedna piłka. Marco opierasz stopę na piłce a Greta kładzie rękę na twoim ramieniu. Patrzycie w naszą stronę. - oboje uśmiechnęli się w kierunku fotografów, robiąc to o co ich prosili.
                    -Marco zostajesz tak jak jesteś, Greta patrzysz na Marco. - powiedział i już po chwili flesz aparatu błysnął po raz kolejny.
                    -Okaj. Zamiana.
Andreas przyglądał się uważnie sesji zdjęciowej. Na samym początku dość sceptycznie podchodził do agentury zawodniczki Borussi. Dotąd jego klientami zawsze byli mężczyźni i nie był pewien w jaki sposób poprowadzić współpracę z Langer. Duży wpływ na efekt końcowy miała jego żona, która postanowiła wspierać go w jego pracy, wyrabiając licencje agenta sportowego.
Teraz, po bliższym poznaniu młodej piłkarki liczył na dłuższą znajomość. Po telefonach od zainteresowanych jej osobom sponsorach wiedział, że trafił idealnie a szatynka poza talentem do dry w piłkę nożną ma również predyspozycje do bycia chociażby modelką.
                     -To jeszcze jedno, takie dodatkowe.
                     -Bez piłki. - dodał drugi z fotografów. Reus kopnął w jego kierunku piłkę, nieco zdziwiony słowami mężczyzny.
                     -Stańcie na przeciw siebie. Greta połóż dłonie na klatce piersiowej Marco i oczywiście uśmiech, patrzycie w naszą stronę. - Langer słysząc jego prośbę nieco się spięła. Spojrzała na Marco dość niepewnym wzrokiem. Dobrze pamiętała wszystkie sytuacje, które nawzajem prowokowali. Gdy Reus był zbyt blisko niej czuła się wyjątkowo dziwnie, jakby z obawą o to, co stanie się w następnej kolejności.
 Lekki, ale pewny uśmiech na jego twarzy jakby kolejny raz dodał jej otuchy i pewności siebie. I choć próbowała niejednokrotnie zagłuszyć swoje uczucia, od pewnego czasu w jego obecności nie potrafiła ich kontrolować.
 Kładąc dłonie na jego klatce piersiowej jakby nieco się spięła. Reus jakby to wyczuł, bo uśmiechnął się lekko.
                       -To na dzisiaj kończymy. - zakomunikował fotograf uśmiechając się do nich szeroko. -Zdjęcia dostaniecie do piątku a spoty reklamowe zaczniemy nagrywać w połowie przyszłego tygodnia. - dodał wyciągając z aparatu kartę pamięci przekazując ją grafikowi.
                       -A gdybyśmy potrzebowali modelki możemy się odzywać? - wysoki szatyn uśmiechnął się do Grety uroczo.
                       -Proszę się ze mną kontaktować.-Andreas podał mężczyźnie swoją wizytówkę, ten ją odebrał i mruknął coś niezrozumiale pod nosem, co cała czwórka wychwyciła.  -Jedziemy? -Freitag zwrócił się do swoich podopiecznych, na co Greta, jak i Marco pokiwali mu z aprobatą głową. Pożegnali się z obsługą sesji i opuścili studio kierując się do terenowego mercedesa zaparkowanego przed budynkiem.
                       -Chyba spodobałaś się temu fotografowi. - Andreas uśmiechnął się do Grety, która słysząc komentarz swojego agenta jedynie zaśmiała się cicho.
                       -To nie mój typ. - powiedziała, pociągając za klamkę tylnych drzwi samochodu Freitaga. Andreas poczekał aż usłyszy dźwięk zamykanych drzwi aby rzucić w kierunku przyjaciela komentarz.
                       -Bo chyba ty jesteś w jej typie.
                       -Skąd taki wniosek? - spytał opierając dłonię o maskę samochodu.
                       -Dostaniesz zdjęcia to zobaczysz. Was do siebie po prostu ciągnie i twoja rola w tym, żeby już nie musiało. -odpowiedział, otwierając drzwi swojego auta. Reus stał tak jeszcze przez chwilę analizując słowa przyjaciela. Słysząc dźwięk silnika wyrwał się z macek swoich myśli i wsiadł do auta i chwilę później przemierzali już kolejne ulice kierując się do centrum Dortmundu.
                       -Wyślę wam zdjęcia jak je dostanę.- rzucił, gdy oboje opuścili jego suto. Pożegnali go uśmiechem i po chwili samochodu Andreasa Freitaga już nie było.
                       -Fajnie było. - zaczął Reus widząc jak szatynka robi krok w kierunku klatki schodowej. Uśmiechnęła się  lekko pod nosem.
                       -Tak, było fajnie. - stanęła na przeciw niego w podobnej odległości co podczas sesji zdjęciowej. Odpowiedział jej odwzajemniając uśmiech, który posłała kilka chwil wcześniej.
                       -Wiesz, że ten fotograf miał racje? - zapytał a na twarzy Langer pojawiła się zaskoczona mina.
                       -W czym? - zmarszczyła brwi oczekując jego odpowiedzi.
                       -Spokojnie mogłabyś być modelką. - zmienił swój uśmiech, przybliżając się do niej nieznacznie. Palcami prawej dłoni poprawił kosmyki brązowych włosów, które wydostały się spod jej niebieskiej, futrzanej czapki. Ale jego dłoń nie opuściła okolic jej twarzy bo spoczęła na jej policzku sprawiając, że dotąd zimny stał się jej zdaniem wyjątkowo gorący. -Z przyjemnością oglądałbym Twoje zdjęcia. - szepnął, przybliżając swoją twarz do jej. Oczy Langer błądziły po jego twarzy sprawiając, że uśmiech na jego twarzy znacznie się poszerzył. Choć na samym początku w swoim towarzystwie czuli się dość skrępowani to z każdym kolejnym dniem zawiązywała się między nimi więź, której żadne z nich się nie spodziewało.
Przymknęła powieki, czując jego miarowy oddech na swoim policzku. Reus odnotował ten widok, przygryzł wargę analizując wszystkie "za" i "przeciw" tej sytuacji. Bał się konsekwencji pocałunku, na który miał nieodpartą ochotę? Za pewne. Największą obawą była dla niego kwestia ich przyjaźni, której nie chciał zaprzepaścić. Na niekorzyść działała również historia ze Stephanie, z którą znajomość toczyła się w bardzo podobny sposób.
                           -Wujek!!! - Reus zdziwiony zrobił krok w tył rozglądając się dookoła. Zdziwił się widząc swojego siostrzeńca z ulubionym pluszowym misiem kurczowo przyciskanym do klatki piersiowej.
                           -Nico? - uśmiechnął się szeroko, biorąc chłopca na ręce. Greta, która tak jak on na dźwięk głosu chłopca uśmiechnęła się lekko wyrywając się z wcześniejszego stanu. Poczuła się bardzo dziwnie, wyjątkowo głupio zwłaszcza przed Reusem.
                            -Przepraszam, że nie uprzedziłam ale Peter zadzwonił i muszę być wieczorem w Monachium. - posłała uśmiech zarówno bratu, jak i jego towarzyszce. Czuła się źle musząc podrzucać Nico, bratu jednak jej sytuacja zawodowa nie należała do najłatwiejszych i aby utrzymać swoją wymarzoną posadę musiała reagować na każdy telefon swoich przełożonych. Miała również nadzieję, że jej brat nie będzie miał jej tego za złe.
                             -Nie ma problemu. - uśmiechnął się do siostry, puszczając oczko swojemu chrześniakowi. -Pizza i kino?
                             -Jem sałatki i oglądam filmy przyrodnicze. - odpowiedział dumnie, na co Marco zmarszczył brwi widocznie zaskoczony jego odpowiedzią.
                             -Co ty mu zrobiłaś? - spytał.
                             -Ja nic mu nie zrobiłam. Wywiad z Gretą ostatnio oglądał i się przestawił. - zakomunikowała, uśmiechając się wrednie do młodszego brata. Chłopiec uśmiechnął się do dotąd milczącej Grety, na co ta odpowiedziała takim samym gestem, nieco się przy tym pesząc.
                             -No to jak tak to jakiś przyrodniczy film obejrzymy a Greta zrobi nam sałatkę. - powiedział, uśmiechając się wymownie do szatynki, która jedynie pokiwała w jego kierunku głową. Była zaskoczona jak nigdy wcześniej i jak nigdy wcześniej czuła się niepewnie i dziwnie w obecności Marco.
                             -Wrócę jutro wieczorem. Brat kocham Cię, Nico bądź grzeczny, cześć Greta! - cała trójka zaskoczona zachowanie Yvonne odprowadziła ją wzrokiem, nie wiedząc jak mogliby skomentować jej zachowanie. Jej brat pierwszy raz wychwycił tak dziwne zachowanie siostry. Otrząsnął się dopiero w momencie, w którym usłyszał pisk opon jej samochodu.
                             -Aha, czyli idziemy na górę. - westchnął, uśmiechając się do Nico wyraźnie zadowolonego takim obrotem spraw.
Chłopiec uwielbiał spędzać czas w obecności swojego wujka. Lubił również jego znajomych, którzy bardzo często zabierali go w interesujące miejsca, czy pokazywali mu różne ciekawe sztuczki z piłką. Sam również chciał w przyszłości zostać piłkarzem i być tak dobrym jak jego wujek.
   Gdy Marco i Nico pochłonięci byli oglądaniem maratonu filmów przyrodnicznych, w kuchni mieszkania Reusa Greta w skupieniu kroiła warzywa, które znajdowały się w lodówce. Przygotowując sałatkę próbowała odgonić myśli, błądzące wokół sytuacji sprzed apartamentowca, która cały czas w niej buzowała. Nigdy wcześniej nie pozwoliła sobie na chwilę słabości w obecności jakiego kolwiek mężczyzny. Nigdy wcześniej nie dała ponieść się emocjom, wywołujących u niej tak wiele różnych doznań. Reus działał na nią wyjątkowo silnie a w jego obecności nie potrafiła zapanować nad samą sobą. A dotąd milczące zawsze serce, coraz głośniej przekonywało ją do swoich racji.
                               -Może pomogę? - podskoczyła w miejscu, słysząc nad swoim uchem głos Reusa. Niemiec nie krył zaskoczenia zachowaniem Langer.
                               -Zaraz skończę. - odpowiedziała nie obdarzając go nawet przelotnym spojrzeniem. Zmarszczył brwi, opierając się biodrami o kuchenny blat, przy którym oboje stali.
                               -Masz zamiar wogóle na mnie spojrzeć? - zapytał, krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Langer jedynie mocniej uderzyła ostrzem noża o drewnianą deskę do krojenia. -Tam na dole ...
                               -Zapomnijmy o tym. - przerwała mu, zatrzymując nóż nad pomidorem, który w ostateczności miał znaleźć swoje miejsce w szklanej misce. Choć Reus spodziewał się takiej odpowiedzi liczył, że szatynka może go zaskoczyć.
                                -Zapomnijmy. - powiedział bez przekonania. Dobrze wiedział, że w tej sytuacji było to najlepszym wyjściem. Jej słowa nieco go zasmuciły, czego w żaden sposób nie dał po sobie poznać.
                                -Rozłożysz talerze? - zapytała, uśmiechając się do niego lekko. Marco odwzajemnił jej gest odbierając od niej czarne talerze i komplet srebrnych sztućcy. Odetchnęła z ulgą. Nie chciała niszczyć przyjaźni jaką udało im się zawiązać.


***


Podobny obraz

    Rose z uśmiechem opuściła niewielki supermarket na obrzeżach Dortmundu. Odkąd przeniosła się tu z Berlina w jej życiu zaszło wiele zmian, których nigdy wcześniej się nie spodziewała. Dotąd myślała, że jej życie będzie toczyło się tak, jak dotychczas. Wolno, przewidywalnie, zwyczajnie. A teraz? Wszystko ją zaskakiwało, niczego nie mogła być pewna i nie miała żadnej gwarancji na to, że kolejny dzień nie będzie drastycznie inny niż ten, który właśnie się kończy. Choć myślała, że wszystko dotąd ją już spotkało to teraz była przygotowana na każdą okoliczność. Zarówno tę przewidywalną, jak i tą która mogałaby zmienić jej życie o 180 a nawet 360 stopni. 
Zamyślona, zapomniała o wyjątkowo ślizkiej dzisiejszego wieczora kostce brukowej. Będąc dosłownie kilka metrów od bramy kamienicy, w której zamieszkała poślizgnęła się i ku swojemu zaskoczeniu nie wylądowała na zaśnieżonym chodniku tylko zawisła w powietrzu. Papierowa torba z zakupami natomiast znalazła się na trawniku rozsypując swoją zawartość po jego części. Braun podniosła wzrok napotykając na uśmiechniętą twarz Bastiana Schweinsteigera. 
                              -Powiedziałby, że to przeznacznie. - zaśmiał się, pomagając szatynce stanąć na równe nogi. Uśmiechnęła się do niego niepewnie. 
                               -Dziękuję. - powiedziała cicho, kucając aby zebrać rozsypane chwilę wcześniej zakupy. 
                               -Gdybyś się połamała to byłby problem. - kolejny raz zaśmiał się patrząc na szatynkę zbierającą w pośpiechu zrobione wcześniej zakupy. -Pomogę Ci. - powiedział po chwili, kucając obok niej. 
                                -Nie wiem, ostatnio jestem jakaś zamyślona. - zaśmiała się pakując pomidory koktajlowe do brązowej torby. 
                                -Jak każdy. - powiedział. -Może w ramach rekompensaty zaprosisz mnie na herbatę? - spytał, wskazując na bramę kamienicy. Rose spojrzała na niego dość nie pewnie, ale pokiwała mu lekko głową. -Pomogę. - dodał, odbierając od niej torbę. 
     Gdy znaleźli się w jej mieszkaniu Bastiana zaskoczył idealny porządek w nim panujący. W kuchni zastał opisane starannym, czarnym pismem eleganckie słoiki zdobiące kuchenny blat, przykryty jasnym materiałem niezbyt duży, drewniany stół. 
                                 -Herbata czarna czy owocowa? - spytała, pojawiając się w kuchni z lekkim uśmiechem na twarzy. Bastian położył torbę na blacie kuchennym.
                                 -Może czarna. - szatynka pokiwała mu głową, sięgając do czarnej szafki po porcelanowe kubki się tam znajdujące. Gdy zamierzała wstawić czajnik na palnik, jej telefon położony chwilę wcześniej na stole wydał z siebie charakterystyczny dźwięk połączony z wibracją. Zdziwiła się widząc na wyświetlaczu imię reprezentanta Polski. 
                                  -Halo? 
                                  -Asia rodzi! - krzyknął i w słuchawce rozniósł się dźwięk zerwanego połączenia. 
                                  -Co się stało? - spytał, zdecydowanie zdziwiony miną na twarzy Rose Braun.
                                  -Asia rodzi. - odpowiedziała cicho. 
                                  -Jedziemy? - zapytał a Braun pokiwała mu energicznie głową, modląc się o to, aby z Joanną i jej synkiem wszystko było w porządku. 

•••

Znalezione obrazy dla zapytania borussia dortmund  pszczółka gif


Willkommen!!!

Pojawiam się z rozdziałem w dość dobrym czasie. Jak tak dalej pójdzie to do stycznia skończę to opowiadanie. 
Mam nadzieję, że wszystko co w nim jest was usatysfakcjonuje. 
Oczywiście żeby tradycji stało się zadość, czekam na wasze opinie, zwłaszcza dotyczące Marco i Grety.

Postaram się z rozdziałem szesnastym pojawić się pod koniec przyszłego tygodnia (ale nic nie obiecuję).

Ps.1 Dziękuję za komentarze.
Ps.2. Przepraszam za wszelkie błędy.

Auf Wiedersehen!

Komentarze

  1. Dobrze, że Asia zainterweniowała i przeprowadziła poważną rozmowę z Robertem. Może dzięki niej mężczyzna zdecyduje się w końcu na poważny krok w swojej relacji z Dagmarą, na który ona wyraźnie czeka od dłuższego już czasu. Oświadczyny w takim wypadku na pewno bardzo by ją uszczęśliwiły.
    Przy okazji dzięki Robertowi, Łukasz poznał obawy Asi dotyczące jej macierzyństwa i dalszej przyszłości. Jak najszybciej powinien je rozwiać, aby zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa i komfortu.
    Z dużym uśmiechem na ustach czytałam o przebiegu sesji Grety i Marco. Byli bardzo zgrani i mimo początkowej niepewności dziewczyny, bardzo szybko odnalazła się w roli modelki.
    Bardzo polubiłam także Andreasa, który zdążył już zauważyć, że jego podopieczni moją się ku sobie. Szkoda tylko, że oni kompletnie tego nie widzą i są tacy uparci. Ten ich niedoszły pocałunek narobił mi już nadziei, że odważą się w końcu zrobić ten krok na przód, ale niestety ich późniejsza rozmowa i deklaracja zapomnienia o tym incydencie nie napawa optymizmem.
    Obydwoje boją się zaangażować. Greta jest nieufna, a Marco ma za sobą bolesny związek. W dodatku nie chcą niszczyć swojej przyjaźni. Mam nadzieję, że jednak odważą się zaryzykować, bo wyglądają jakby byli dla siebie stworzeni.
    Bastian jest wyraźnie zainteresowany Rose. Szuka sposobów na rozwinięcie ich relacji, które jak na razie odnoszą skutki. Taka pogawędka przy kawie mogła ich zbliżyć, ale przerwała im bardzo zaskakująca wiadomość. Asia zaczęła rodzić. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Przecież ja teraz umrę z ciekawości, co dalej. Oby tylko wszystko się udało i kobieta wraz z synkiem byli cali i zdrowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać, że udało mu się wprowadzić odrobinę niepewności w trakcie czytania tego opowiadania. :) Mogę jedynie powiedzieć, że rozdział 16 pojawi się w połowie przyszłego tygodnia, więc szybko minie. ;)
      Cieszę się, że wszystkie wątki są dla Ciebie tak ciekawe. Nawet nie wiesz co to dla mnie znaczy.
      Dziękuję za tak obszerny komentarz.
      Ściskam najmocniej . Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Cześć!
    Witam Cię w gronie naszych autorów! Bardzo dziękuję za zgłoszenie się do Katalogowo. Reklama opowiadania trafiła już do odpowiednich zakładek. :)
    Od dziś możesz korzystać z pełnej oferty Katalogowo. Jej szczegóły i kilka wskazówek znajdziesz w zakładce „Nasza oferta”.
    W razie problemów możesz śmiało pisać do mnie na maila (villemoria@gmail.com), z wielką radością rozwieję wszelkie wątpliwości i pomogę w korzystaniu z dostępnych opcji.
    Dodatkowo informuję, że na podanego maila można wysyłać nam pytania do sylwestrowego wpisu Q&A. ;)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny
    Ayame
    Katalogowo

    PS. Wybacz, jeśli nie tolerujesz spamu. Widzę, że nie masz osobnej zakładki na reklamy i powiadomienia, w związku z czym informacja o przyjęciu do spisu jest pierwszym i ostatnim komentarzem tego typu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Następny rozdział pojawi się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty