Spojrzenie siódme.


Znalezione obrazy dla zapytania polish football team gif


   Warszawa, Polska.
8 październik 2017 r.


        -W końcu zobaczyłaś, że ten debil jest kretynem. - Anna Lewandowska nie kryła swojego niezbyt pochlebnego zdania na temat byłego już partnera dobrej koleżanki. Joanna jedynie nikło się uśmiechnęła, odpisując na wiadomość od mamy Łukasza, która na czas jej obecności w stolicy zajmuje się jego synkiem.
Dobrze wiedziała, że gdy przyjedzie do znajomych i powie im o zawirowaniach w życiu prywatnym, wszyscy będą zarówno pytać, jak i komentować. To ją bolało, ale była na to przygotowana.
Dzięki temu, że miała przyjaciół, mogła śmiało wypłakać się w rękaw każdego z przeświadczeniem, że wszyscy dadzą jej jakąś swoją radę.
          -A ty to niby wiedziałaś. - rzucił Robert, patrząc z wyrzutem w kierunku swojej żony. Nie był zwolennikiem wchodzenia w czyjeś życie z brudnymi butami. I choć sam potępiał zachowanie Jensa nie obnosił się publicznie ze swoimi komentarzami, aby dodatkowo nie dobijać siostry polskiego bramkarza.
          -Dajcie spokój. - Grzesiek Krychowiak uśmiechnął się delikatnie do Joasi, która na jego widok jakby nieco się ożywiła. Zarówno z nim, jak i z Wojtkiem Szczęsnym znała się najlepiej i najdłużej. W przeszłości byli najlepszymi przyjaciółmi, nierozłączni, zawsze szczęśliwi. Sytuacja zmieniła się dopiero kilka lat temu gdy każde z nich zajęło się swoim zawodowym życiem.
Krychowiak przytulił blondynkę do siebie, szepcząc do ucha podbudowujące słowa otuchy. Wszystkim było jej szkoda. Grzegorz traktował ją jak siostrę i zrobiłby wszystko, żeby blondynka była szczęśliwa.
            -Braciszku moglibyśmy chwilę porozmawiać? - spytała, gdy wyswobodziła się z uścisku swojego najlepszego przyjaciela. Fabiański zmarszczył brwi, ale pokiwał siostrze twierdząco głową. Zaskoczyła go, bo już od jakiegoś czasu nie prosiła go o te rozmowy.
             -Chodź do pokoju. - wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą przyjęła i wtulając się w jego klatkę piersiową skierowała się z nim na drugie piętro, gdzie znajdował się jego pokój, który dzielił przed tym meczem z Glikiem.
             -Masz na nią oko? - spytała Anna stając tuż przed zaskoczonym tym faktem Piszczkiem. Łukasz odprowadził rodzeństwo Fabiańskich wzrokiem.
             -Wprowadziła się do mnie, to mam. - oznajmił, choć wszyscy o tym fakcie bardzo dobrze wiedzieli.
             -Zabiłabym go! - warknęła Błaszczykowska, która dotąd siedziała wraz ze swoim mężem i jego bratem na kanapie. Ona sama również bardzo przeżywała życiowe zawirowania Joanny i chciałaby aby w końcu ta znalazła szczęście u boku kogoś kto ją doceni i pokocha na dobre i na złe.
             -Nie tylko ty. - Szczęsnego również bolał fakt tego, co stało się z zawsze uśmiechniętą, pełną życia blondynką, w której przez lata się podkochiwał i dzięki, której związał się z Mariną.
             -Musimy mieć nadzieję, że stara Aśka wróci. - Kuba objął swoją żonę ramieniem i delikatnie się do niej uśmiechnął. Z nadzieją, że słowa, które wypowiedział jak najszybciej się spełnią.
   
Joanna usiadła na idealnie zaścielonym łóżku w pokoju hotelowym zajmowanym przez jej starszego brata. Jej wzrok od razu spoczął na drewnianej posadzce, co nie spodobało się Łukaszowi.
Niejednokrotnie już podobne jej zachowanie zwiastowało kataklizm, który jego osobiście bardzo dotknął. Miał nadzieję, że choć tym razem to co od niej usłyszy nie zatrząśnie ich życiem.
              -Siostra co się dzieję? - spytał, siadając obok niej na łóżku. Delikatnie chwycił jej dłoń i uważnie się jej przyjrzał. Widział, że coś ją trapi jednak znał ją na tyle, że nie pytał. Jeśli będzie chciała to sama zacznie mówić a on po prostu jej wysłucha.
   Blondynka poprawiła kołnierz jego kadrowej bluzki i głośno westchnęła. To co chciała oznajmić bratu mogło nim wstrząsnąć, ale wiedziała, że nie będzie niepotrzebnie komentował i po prostu ją przytuli szepcząc słowa otuchy.
   Ciąża była czymś zupełnie nieplanowanym. Faktem, którego się nie spodziewała ale który przyjęła z radością, choć nieco przygaszoną to jednak. Miała zamiar powiedzieć Jensowi, jednak ten ją uprzedził oznajmiając, że ma rodzinę, którą kocha i przyszłości dla ich związku nie widzi. Odpuściła, nie mówiła. Zdała sobie sprawę, że tak będzie najlepiej.
            -Łukasz ja... - łzy pojawiły się w kącikach jej oczu a dłoń zacisnęła się w jego dłoni. Bała się reakcji starszego brata, mając na uwadze fakt, że nigdy nie przepadał za Jensem i z ulgą odetchnął, gdy biznesmen zniknął z jej życia. Fabiański spojrzał na nią badawczym wzrokiem. Niepokój, to było jedyne uczucie, które przeszywało mięśnie jego ciała. -...jestem w ciąży. - wyszeptała wpatrując się w twarz swojego brata, która w tamtym momencie nie wyrażała żadnych emocji.
  Wiadomość, którą usłyszał na początku zagotowała w nim krew na tyle, że nie był w stanie nic z siebie wykrztusić. Owszem, Joanna nie jednokrotnie wspominała o tym, że chciałaby zostać mamą, jednak za każdym razem powtarzała, że chciałaby trafić na wyjątkowego mężczyznę, który pokocha ją na dobre i na złe, taką jaką jest.
              -Który miesiąc? - zapytał, nieco drżącym głosem, gdy w końcu udało mu się znaleźć dopływ tlenu. Cóż stało się i już nic tego nie zmieni, a jemu jedynie zostało pogodzić się z tym i pomóc siostrze przejść przez trudny czas w jej życiu.
              -Drugi. - odpowiedziała krótko. Bała się reakcji zarówno Łukasza, Arka jak i rodziców miała jednak nadzieję, że żadne z nich jej nie potępi. Fabiański uśmiechnął się delikatnie, obejmując siostrę silnym, braterskim ramieniem. -Czy mógłbyś na razie nikomu nie mówić? - zapytała, patrząc na niego niepewnym wzrokiem. Wiedziała, że prosi go o dużo, jednak chciała najpierw oswoić się do końca z tą myślą, aby w ostateczności przekazać tę informacje najbliższym, przyjaciołom, pracodawcom.
               -Zrobisz to wtedy kiedy będziesz na to gotowa. - pocałował ją w czubek głowy. Po jej słowach zdał sobie sprawę, że jego siostra nie jest już tą nastolatką, którą razem z Arkiem mogli chronić, otaczać braterską opieką. Dorosła, dojrzała i żyła swoim życiem, owszem popełniała błędy, ale jak każdy bo przecież nikt nie jest nieomylny i idealny pod każdym aspektem.
                -Nie jesteś zły? - spytała cicho, wręcz bez dźwięku. Od zawsze bała się reakcji swoich braci. Dobrze wiedziała jak dużo dla nich znaczy i fakt tego jak czasami komplikowała swoje życie jedynie sprawiał im dużo bólu.
                -Zwariowałaś? - podniósł dłonią jej podbródek i spojrzał na nią smutnym wzrokiem. Nigdy nie dał jej do zrozumienia, że jest zły o cokolwiek co zrobiła. Owszem, często wyrażał swoje niezadowolenie ale nigdy nie zrobił nic co mogłoby zasiać w niej tę myśl. -Kocham Cię siostra, cholernie się o Ciebie martwię, ale nigdy nie byłem na Ciebie zły rozumiesz? Cóż, stało się ja mogę Ci jedynie obiecać, że będę najlepszym wujkiem dla Twojego dziecka jakim się tylko da być. - na twarzy blondynki pojawił się delikatny ale bardzo uroczy uśmiech. Takich słów brata potrzebowała w tamtym momencie. Wierzyła, że również Arkadiusz nie będzie jej potępiał, był jej młodszym bratem, dla którego zrobiłaby bardzo wiele.
               -Myślisz, że Łukasz pozwoli mi u siebie zostać? - zapytała niepewnie. Piszczek przyjął ją pod swój dach bez dodatkowych komentarzy. Wiedziała, że duży wpływ miał na to fakt, że przyjaźniła się z Matyldą i była matką chrzestną jego synka. Miała jedynie nadzieję, że gdy dowie się o jej ciąży, nie wystawi jej za drzwi.
                -Dobrze wiesz, że fakt ciąży nic nie zmienia. - skomentował,a ona odetchnęła.

*

               -W końcu Cię widzę siostra. - Arkadiusz Fabiański przytulił do siebie blondynkę, która na jego widok szeroko się uśmiechnęła. Bardzo chciała się z nim spotkać z nadzieją, że również on przyjmę łagodnie wieść o jej ciąży.
               -Przystojniejesz z tygodnia na tydzień. - skomentowała, klepiąc go lekko po ramieniu.
               -Widzę, że coś Cię trapi siostrzyczko. - zmarszczył brwi, przyglądając się blondynce stojącą obok niego przed wejściem na warszawski stadion.
                -Mówiłam już Łukiemu...Arek ja będę mamą. - wyszeptała i spojrzała na niego dość niepewnym wzrokiem. Choć Arek było od niej młodszy o dwa lata, często a szczególnie w miłości był bardziej dojrzalszy. Najmłodszy z rodzeństwa Fabiańskich przez krótką chwilę stał zszokowany po jej słowach. Chciał znowu został wujkiem i móc z dumą nosić na rękach dzieci swojego rodzeństwa, nie sądził jednak, że Joanna jako samotna mama będzie musiała podjąć taki trud.
                 -Damy radę, nie z takich sytuacji rodzeństwo Fabiańskich wychodziło z podniesioną głową. - zaśmiał się, Joanna również. Cieszyła się, że ma takich braci jak Arek i Łukasz. Dzięki temu mogła spokojnie oddychać nawet w momentach,w których szczęśliwe zakończenie nie jest aż tak oczywiste.  -Idziemy na stadion? - spytał, obejmując ginekolog braterskim ramieniem. Pokiwała mu energicznie głową i razem z innymi kibicami obu drużyn skierowali się na stadion narodowy, na którym reprezentacja miała zakończyć eliminacje do Mistrzostw Świata w Rosji.
      Trybuna nad ławką rezerwową reprezentacji Polski obfitowała w najbliższych piłkarzy. Wszyscy z zaciśniętymi kciukami obserwowali kolejne akcje pierwszej połowy meczu. Liczyli na pozytywny wynik, który przypieczętowałby długie przygotowania do walki o marzenia, każdego z nich. Dla jednych to dopiero początek, dla innych koniec przygody z reprezentacją a Mistrzostwa Świata mogłyby być dla nich idealnym zwieńczeniem wręcz idealnych reprezentacyjnych występów.
     Serca zabiły mocniej za sprawą Krzysztofa Mączyńskiego w szóstej minucie meczu oraz Kamila Grosickiego w szesnastej minucie, zamarły natomiast w momencie, w którym Łukasz Piszczek upadł na murawę po zderzeniu z Wojciechem Szczęsnym i przez kilka długich chwil się z niej nie podnosił.
                -Boże... -Agata Błaszczykowska chwyciła dłoń Anny Lewandowskiej, na której twarzy malował się strach. Żona kapitana reprezentacji nie była jednak jedyną, która martwiła się stanem prawego obrońcy klubu z Dortmundu.
                -To będzie dla niego tragedia... - wyszeptała Anna Peszko, mając na uwadze sytuacje życiową Piszczka. Wszystkim im było go szkoda i mieli nadzieję na to, że wszystko się ułoży. Kontuzja zrujnowałaby jego i tak już trudne życie prywatne.
                -On się załamie. - skwitował Arkadiusz, widząc jak Piszczek podnosi się z murawy z pomocą Krychowiaka. Na twarzy trzydziestodwuletniego piłkarza malował się grymas bólu, przemieszany z niepokojem, strachem i smutkiem. Joanna wychwycił jego przestraszone spojrzenie. Miała nadzieję na to, że przypadkowe zderzenie nie poniesie za sobą konsekwencji.
   Po gwizdku sędziego, który zakończył pierwszą połowę meczu z Czarnogórą, Joanna i Arkadiusz zbiegli po schodach kierując się do szatni Polskiej reprezentacji. Chcieli sprawdzić co z ich przyjacielem, o którego bardzo się martwili. Tak jak reszta reprezentacji.
                 -Yyy...boli...
Łukasz Piszczek chwytał się za nogę, gdy Joanna wraz z młodszym bratem pojawili się w szatni reprezentacji. Lekarz reprezentacji spoglądał na fizjoterapeutów, którzy z niepewnością w spojrzeniu spoglądali na bliskiego płaczu Piszczka. Podziwiali go od momentu, w którym zmarła Matylda i modlili się o to, żeby kolejnym razem nic złego go nie spotkało. Najwyraźniej ktoś na górze zupełnie inaczej napisał jego historię.
                 -I jak? - Asia stanęła obok Jaroszewskiego, który jedynie obserwował obrońce reprezentacji Polski. Przeniósł wzrok na blondynkę, która nie ukrywała swojego zainteresowania ani niepokoju stanem zdrowia Łukasza.
                 -Weźmiesz go do Dortmundu? - zapytał.
                 -Jasne, zadzwonię do trenera i wszystko załatwię. - odpowiedziała energicznie, wyciągając z kieszeni telefon komórkowy. Wystukała bardzo dobrze znany ciąg dziewięciu cyfr i opuściła szatnię aby spokojnie porozmawiać ze swoim kolegą z klubu Borussi Dortmund. Wróciła po kilku minutach z nic nie mówiącym wyrazem twarzy.
                  -Jutro o dwunastej czekają w klinice. - oznajmiła. -Ale musisz zadzwonić do Reusa. - wtrąciła, wbijając wymowne spojrzenie w zaskoczonego jej stwierdzeniem Piszczka.
                  -Niby po co? - spytał, marszcząc brwi.
                  -Mario mówi, że lata po mieszkaniu i pisze wniosek o dyscyplinarkę dla sędziego, który nie zareagował na twój stan. - rzuciła, podając mu telefon, na którego wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od Götze.
                  -Kretyn. - Piszczek zaśmiał się, co sprawiło, że jego koledzy odetchnęli cicho. Musieli przyznać, że niemieccy piłkarze potrafili jak nikt wywołać uśmiech na jego twarzy.
                   -Przebieraj się i na trybuny a po meczu pakujesz się i Asia zabiera Cię do Niemiec. - Jaroszewski spojrzał na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
                   -A mały? - zapytał, spoglądając na wszystkim przyjaciół.
                   -Ja go odbiorę i przywiozę Ci do Niemiec. - Arkadiusz Fabiański uśmiechnął się do niego lekko. Chciał w jakiś sposób pomóc Piszczkowi, odwdzięczyć się za to, że kiedyś wyciągnął w jego kierunku pomocną dłoń.
                    -Panowie wychodzimy na drugą połowę. - Nawałka nieco zaniepokojony bólem Piszczka próbował opanować nerwy i odgonić złe myśli kołaczące się w jego głowie.
Joanna uśmiechnęła się lekko w kierunku Arka, który jedynie pokiwał jej lekko głową i zniknął w korytarzu prowadzącym na trybuny stadionu zostawiając siostrę i kolegę samych.
                    -Myślałem, ze nic złego mnie już nie spotka... - westchnął, opierając łokcie na kolanach i chowając twarz w dłoniach. Był ponad trzydziestoletnim facetem a w pewnych momentach czuł się jak nastolatek, któremu po prostu nie idzie w życiu. Gdyby nie przyjaciele i synek najprawdopodobniej już dawno by się poddał.
                    -Pomogę Ci, razem damy radę. - uśmiechnęła się niepewnie, kładąc dłoń na jego ramieniu. Robił dla niej tak wiele, pomagał jej w wielu życiowych sytuacjach. Chciała mu się odwdzięczyć, pomóc mu przejść przez najtrudniejsze momenty w życiu i karierze. Poza tym obiecała to Matyldzie, gdy tuż przed śmiercią trzymała jej dłoń zaciśniętą w swojej.
                     -Ty dla mnie już i tak wystarczająco dużo zrobiłaś. - powiedział, podnosząc głowę i wpatrując się w siedzącą obok niego blondynkę. Robiła dla niego tak wiele. W wielu momentach zastępowała Maciejowi matkę a dla niego była bardzo mocnym oparciem. Nie chciał żeby się to w jakimś stopniu zmieniło, ale chciał jednocześnie aby blondynka ułożyła sobie życie bo zasługiwała na własne szczęście.
                      -Łukasz przyjaźnimy się na dobre i na złe. Przebrniemy przez to wszystko. Ja muszę Ci coś powiedzieć...
Piszczek zmarszczył brwi słysząc dziwny ton głosu przyjaciółki. Obawiał się, że Fabiańska ma dla niego wiadomość, która wstrząśnie jego życiem. Bał się, że dziewczyna zakończy ich przyjaźń.
                      -Jestem w drugim miesiącu ciąży. - wyszeptała, przymykając powieki. Miała nadzieję, że on również jej nie potępi a nawet wesprze w trudnej chwili. Przez dłuższą chwilę milczał a na jego twarz wkradło się zaskoczenie. Nie spodziewał się, że związek Joanny z Jensem zakończy się tak nieoczekiwanie, nie zamierzał jej jednak potępiać ani krytykować. W końcu do pewnego momentu żyła w przeświadczeniu, że biznesmen to ten jedyny.
                       -Ej, będzie dobrze sama tak powiedziałaś. - lekko poklepał ją po ramieniu uśmiechając się do niej delikatnie, niepewnie.
                       -Mogę u Ciebie zostać? - zapytała niepewnie. Piszczek prychnął pod nosem. Nie wyobrażał sobie, że wystawi jej walizki za drzwi nawet jeśli ta oznajmiła mu, że jest w ciąży.
                       -Przecież przyjaźnimy się na dobre i na złe. - skwitował.



Dortmund, Niemcy.
9 październik 2017 r.

      Do Dortmundu zajechali następnego dnia rano. W klinice klubu czekali na nich już lekarze, konsultanci, fizjoterapeuci, trener i prezes. Wszyscy bali się najgorszego liczyli jednak, że przypuszczenia okażą się jedynie złym przypuszczeniem.
                         -Chodź Łukasz. - wysoki brunet ubrany w klubowy dres uśmiechnął się do obrońcy ciepło. Równie przyjazny uśmiech posłał w kierunku Joanny, która przysiadła na wygodnym krześle w szerokim korytarzu siedziby klubu Borussia Dortmund.
Liczyła na to, że uraz przyjaciela jej brata nie okaże się tak poważny, jak przypuszczano jeszcze w Polsce. Dobrze wiedziała, że w życiu przeszedł już wiele i gdyby nie synek i piłka mogłoby to wszystko potoczyć się zupełnie inaczej. Martwiła się tym, co mogłoby się stać, gdyby okazało się, że uraz jest na prawdę poważny a on będzie musiał pauzować przez długie miesiące.
                          -Coś Cię trapi Asiu. - stwierdzenie, które usłyszała gdzieś nad swoim uchem sprawiło, że oderwała się od swoich myśli i przeniosła wzrok na nieco przygaszonego Hansa Watzke prezesa klubu z Dortmundu.  Uśmiechnęła się do niego lekko. Mężczyzna odwzajemnił jej uśmiech i przysiadł obok niej. Odkąd blondynka stała się częścią sztabu szkoleniowego żeńskiej drużyny, zaczęli odnosić sukcesy, co wszystkich cieszyło. Musiał przyznać, że kobieta miała duży wpływ na zmiany, jakie zachodziły w klubie.
                           -Boję się diagnozy. Wiem, że takiego ciosu by nie przeżył. - odpowiedziała, niepewnie na niego spoglądając. Była świadoma tego, że Łukasz dużo znaczy dla klubu.
                           -Będzie dobrze, to na prawdę silny facet. - objął blondynkę ramieniem. Łukasza od pewnego czasu traktował bardziej jak członka rodziny niż kolejnego piłkarza, który zapisuje się w historii kierowanego przez niego klubu.
                           -Oby miał pan rację. - westchnęła.
Dlaczego to wszystko przytrafia się właśnie nam? Zapytała samą siebie, modląc się o to, żeby Piszczek wyszedł z tego obronną ręką.
     Drzwi gabinetu klubowego lekarza otworzyły się ponad godzinę później. Ciemnowłosy dobrze zbudowany mężczyzna z niezbyt optymistyczną miną na twarzy stanął na korytarzu a tuż za nim podpierając się na kulach ortopedycznych wygrzebał się z gabinetu obrońca reprezentacji Polski. Joanna niepewnie podniosła się z krzesła, na którym siedziała od samego początku. Przeczuwała, że ten obrazek nie będzie wróżył niczego dobrego.
                           -Na razie odpoczywaj i nie forsuj nogi, zobaczymy co powiedzą we Francji. - uśmiechnął się Markus Braun spoglądając na Piszczka niepewnym wzrokiem. Miał nadzieję, że kontuzja ostatecznie nie okaże się być wykluczającą go na długie tygodnie, co mogłoby odbić się na jego psychice, która już i tak jest bardzo nadszarpnięta. -Pilnuj go Asia. - Braun puścił oczko w kierunku blondynki, która uśmiechnęła się do niego lekko. Miała nadzieję, że Łukasz kolejny raz odniesie sukces i z wysoko podniesioną głową wyjdzie z kolejnego ciosu, który otrzymał.
                            -Jedziemy? Maciek już jest w domu. - posłała mu lekki uśmiech, licząc, że nie usłyszy od niego nieprzyjemnego warknięcia. Zależało jej na tym, żeby czuł, że ma przy sobie przyjaciół na których może liczyć.
                            -Tak, jedziemy. - bąknął, jednak uśmiechnął się do niej lekko. Nie skomentowała bo dobrze wiedziała, że już i tak bardzo dużo usłyszał i jeden moment zmienił wszystkie jego plany. Wierzyła jedynie, że wszystko skończy się pozytywnie a on wyjdzie z tej walki jedynie silniejszy.
                     


☼☼☼

Znalezione obrazy dla zapytania Å‚ukasz piszczek sad gif

Najwidoczniej to życie gra z nami mecz, w którym nasze szansę na wygraną maleją, z każdą kolejną minutą tego spotkania ...

Podobny obraz

Nawet jeśli życie rozpada nam się w ułamku jednej sekundy musimy liczyć na to, że najbliżsi pomogą nam przekuć wielką porażkę w skromne zwycięstwo...




•••

Witajcie.

Dodaje rozdział nad którym długo pracowałam i myślałam. Chyba jestem osobą, która uwielbia mącić w życiu bohaterów swoich opowiadań, (mam jedynie nadzieję, że dzięki temu się nie pogubię.) Wiem, że mogę was nieco tym rozdziałem zdenerwować, ale mam nadzieję, że nie na długo. 
Następny rozdział powinien pojawić się nieco szybciej niż ten siódmy. 
Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie sesję na studiach i śledzenie spotkań w ramach Mistrzostw Świata.  😏

Dziękuję wam za komentarze i za to, że jesteście tu z bohaterami. 
Pozdrawiam was gorąco i życzę ciepłych, pełnych wspomnień na przyszłość i potrzebnego odpoczynku wakacji.

Evie.


Ps. Za wszelkie błędy przepraszam, mam nadzieję, że zbytnio was nie zrażą. 






        

Komentarze

  1. Może nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji, ale na pewno nie jestem zła z powodu ciąży Asi. Po prostu się stało...
    Wierzę jednak, że świetnie sobie ze wszystkim poradzi i będzie wspaniałą mamą. (Po cichu liczę, że nie samotną 😉). W dodatku może liczyć na pomoc i wsparcie przyjaciół. Ciekawi mnie tylko reakcja Jensa, jeśli w ogóle dowie się o dziecku. Czy weźmie za nie odpowiedzialność.
    Kontuzja Łukasza niestety wygląda na poważną. 😣
    Życie nadal go nie oszczędza. Raz po raz dostarczając kolejnych kłopotów. Na szczęście ma przy sobie Joannę.
    Obydwoje mogą na siebie liczyć. W tym trudnym momiecie życia.
    Czekam na nowy rozdział z dużą ciekawością.
    Dużo weny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz kochana.
      Cieszę się, że mimo wszystko Ci się podoba.
      Pozdrawiam i do następnego.

      Usuń
  2. To się zadziałało w tym rozdziale!!
    Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy a Asia będzie szczęśliwą mamą.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty