Spojrzenie szóste.


 Dortmund, Niemcy.
październik 2017 r.

         Lea Koch i Greta Langer z uśmiechami na twarzach przeglądały menu małej, przytulnej restauracji w centrum Dortmundu. Z niecierpliwością czekały na Julię, z którą umówiły się na kawę, po tym jak ta wróciła z długiego wyjazdu do Paryża, na który zaprosił ją Mario Götze jej były partner. Były ciekawe tego jak potoczyły się ich sprawy i co stało się w stolicy Francji. 
          -Co dla Pań? - młody, przystojny kelner z czarującym uśmiech na twarzy pojawił się obok drewnianego, trzyosobowego stolika. Ukłonił się lekko do każdej z nich, po czym wyciągnął z kieszeni notes i ołówek, na którym zamierzał przyjąć zamówienie od znanych w mieście klientek. 
          -Ja po proszę latte. - Lea uśmiechnęła się do niego lekko, opierając dłonie na blacie drewnianego stolika. 
          -A dla Pani? - zapytał, wbijając w nią wyczekujące spojrzenie. Austriaczka uważnie obserwowała swoją przyjaciółkę, dobrze wiedząc, że urodą została hojnie obdarowana. 
          -Brzoskwiniowa herbata mrożona. - odpowiedziała mu, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Mężczyzna uśmiechnął się po raz kolejny po czym odszedł w kierunku baru, aby przygotować zamówienie. Greta odprowadziła go wzrokiem i po chwili wbiła spojrzenie w Leę, która patrzyła na nią z dość zaskakującym spojrzeniem. 
          -Co? - zapytała zaskoczona dostrzegając wzrok blondynki. 
          -Dlaczego tak właściwie ty nie masz faceta? - Koch zmarszczyła brwi wbijając w nią swoje spojrzenie. 
          -Bo go nie szukam. - odpowiedziała krótko, uśmiechając się szeroko do bramkarki reprezentacji Austrii. -Ale to tak jak ty. - zauważyła, sprawiając, że blondynka uśmiechnęła się szeroko. 
          -Dlatego się przyjaźnimy. - skwitowała w momencie, w którym do pomieszczenia weszła Julia Wagner. Uśmiechnięta zdjęła jesienny płaszcz i dziarskim krokiem skierowała się w ich kierunku. Rozpromieniona przysiadła na drewnianym krześle, co sprawiło, że obie jej przyjaciółki spojrzały na nią podejrzliwie. 
          -Wnioskując po Twoim dobrym humorze, to paryska podróż skończyła się owocnie. - skomentowała Lea mrużąc oczy i wbijając w Wagner dość jednoznaczne spojrzenie. Julia jedynie zaśmiała się cicho przywracając w pamięci zdarzenia z Francji.
          -Powiedzmy, że zostawię to dla siebie. - skomentowała.
          -Ale jest jakieś ale, prawda? - Julia westchnęła słysząc pytanie swojej przyjaciółki. Fakt, że Koch znała ją od wielu lat sprawiał, że żaden wyraz twarzy, czy ton głosu nie obył się bez odpowiedniego komentarza. To w tej sytuacji przeszkadzało Wagner najbardziej, jednak wiedziała, że bez Lei, ale i Grety nie byłoby jej tak łatwo jak teraz. 
          -Nie chcę cierpieć drugi raz... - szepnęła, wpatrując się gdzieś przed siebie. Lata wcześniej z Mario Götze tworzyła zgrany duet, który rozpadł się po trzech lat, gdy szatynka przyłapała go na namiętnym pocałunku z sąsiadką. Obawiała się, że również tym razem wszystko może zakończyć się podobnie. 
          -Mario Cię kocha i to wiem. Daj mu szansę. - Greta delikatnie zamknęła w swojej dłoni, dłoń przyjaciółki. Miała nadzieję, że Julia zaryzykuje i po raz drugi spróbuje szczęścia u boku gwiazdy reprezentacji Niemiec. 
Wagner uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Cieszyła się, że miała bardzo zaufane przyjaciółki, które zrobiłyby dla niej praktycznie wszystko. 
           -Ale Ciebie to powinnam zabić! - powiedziała, wbijając w Gretę niezbyt przyjazne spojrzenie.
           -Ale za co? - spytała zaskoczona jej wypowiedzią. 
           -Knułaś razem z Mario. - rzuciła oskarżycielsko. 
           -Co miałam zrobić? - spytała. -Jesteś moją przyjaciółką a Twój kochaś dręczył mnie nocnymi telefonami i koszmarami. - odpowiedziała marszcząc brwi. Miała nadzieję, że to co zrobiła nie wpłynie na jej relacje z Julią. Bardzo tego nie chciała.
      Gdy trafiła do Borussi Dortmund miała szesnaście lat i dzieciństwo spełnione w domu dziecka. Była nieśmiała, cicha, niepewna siebie i problem z odnalezieniem się w nowej sytuacji wydawał się jej oczywisty. Zaskoczyło ją to, że już pierwszego dnia Julia i Lea zaprosiły ją na herbatę. Zaskoczyły ją, ale cieszyła się, że wszystko potoczyło się tak jak potoczyło, a ona znalazła się w miejscu, w którym obecnie była.
            -Ej, przecież się tylko wygłupiam. - Julia zaśmiała się, lekko klepiąc najmłodszą z tria po plecach, po czym cała trójka wybuchnęła śmiechem.
         Lea uważnie przyglądała się swoim przyjaciółką. Cieszyła się szczęściem swojej najlepszej przyjaciółki, jednocześnie wierząc, że również Greta znajdzie odpowiedniego dla siebie mężczyzna. Ona sama choć nie miała partnera, to już niejednokrotnie przyłapywała się na myślach o dziecku. Miała dwadzieścia siedem lat i chciała zacząć na poważnie spełniać swoje dziewczęce marzenia, wiedząc, że gdy jej przygoda z piłką nożną się skończy, może być już niestety za późno.
             -Moja ciocia chce wynająć mieszkanie w centrum Dortmundu. Pomyślałam, że może my byśmy je wynajęły. Razem byłoby i taniej i ciekawiej. Ma pięć pokoi, dwie łazienki... - Lena upiła łyk latte, po czym przeniosła wzrok na siedzące razem z nią przy stoliku przyjaciółki. Wagner nie chciała dłużej siedzieć na głowie rodzicom, a Langer sądziła, że już i tak nadużyła dobroci sąsiadów Piszczka.
              -Jeśli byś nas przygarnęła... - westchnęła Julia.
              -Reus i Götze mieszkają dwa piętra niżej. - dodała Lea, namiętnie wpatrując się w swoje latte.
             -To co? Wprowadzamy się w przyszłym tygodniu. - szeroki uśmiech na twarzy ale i determinacja w głosie Wagner, jedynie rozbawiły jej przyjaciółki.


Następnego dnia ...

        Wskazówki jasnego zegara wiszącego w niewielkim przedpokoju domu Łukasza Piszczka wskazywały chwilę po godzinie ósmej. Pan domu i jego syn jeszcze słodko spali, choć cicho po ich kuchni krzątali się Marco Reus i Mario Götze. 
      Raz na jakiś czas obaj piłkarze Borussi Dortmund robili mu takie małe niespodzianki, chcąc wywołać na twarzy swojego przyjaciela lekki uśmiech.
 Łukasz był zabiegany, próbując poskładać życie, w którym musiał w jakiś sposób pogodzić obowiązki piłkarza i ojca. Z pewną pomocą wychodziło mu to nawet na pięć z plusem. 
Podziwiali go pod wieloma aspektami i robili wszystko, żeby go nieco odciążyć i dać mu trochę odetchnąć. Odkąd pamiętali zawsze mogli na niego liczyć. Bez względu na wszystko. Gdy któryś z nich miał doła po rozstaniu z dziewczyną przybywał z butelką dobrego, mocnego wina. Gdy któremuś przydarzyła się jakaś kontuzja rzucał wszystko i przyjeżdżał, aby wesprzeć na duchu i podbudować dobrym słowem. Czuli się dłużni. Chcieli mu choć w małym stopniu zrekompensować trud ciężkiego życia jakie wiódł, a najlepszym wynagrodzeniem był dla nich uśmiech na jego twarzy. 
      Götze próbował jak najmniej dźwięcznie uderzać ostrzem noża o drewnianą deskę do krojenia. Wychodzące spod noża idealne kawałki warzyw wrzucał do dużej, szklanej miski. Posiekane wcześniej przez Marco zioła również się w niej znalazły a wszystko scalił sos zrobiony przez Reusa. 
   Marco skupił się na przygotowywaniu jajecznicy, którą Piszczek tak bardzo lubił. Kończył włąsnie siekać szczypior, gdy w kuchni niespodziewanie pojawiły się Greta Langer i Julia Wagner. Piłkarki niemieckiej reprezentacji stanęły w progu pomieszczenia i z uśmiechami na twarzach obserwowały poczynania skupionych na gotowaniu piłkarzy.
   Obserwując Mario, Julia utwierdzała się w przekonaniu, że ostatecznie podjęła dobrą decyzję i tym razem ich wspólna historia zakończy się happy endem. 
          -Jak będziesz mi się tak przyglądała to utnę sobie palce. - rzucił Götze, co Reus skomentował jedynie zmarszczeniem brwi. Odwrócił głowę w kierunku wejścia do kuchni i posłał szatynkom lekki uśmiech, po czym wrócił do wcześniej wykonywanej czynności. 
          -Może w czymś wam pomóc? - spytała niepewnie Greta.
          -Chodź, zrobisz tosty. - Marco przesunął się w bok, robiąc miejsce napastniczce Borussii Dortmund. 
          -A ty tak będziesz stała i się gapiła? - w pytaniu Marco dało się wychwycić nutkę ironii. Julia zaśmiała się pod nosem, po czym podeszła do Götze całując go w policzek. Oboje kończyli kroić świeże warzywa przekomarzając się, czym wprawili w dobry nastrój Mario i Gretę. 
         Łukasz ziewnął przeciągle stając w progu swojej kuchni. Zaskoczony dostrzegł swoich przyjaciół, którzy z uśmiechami na twarzach w niej brylowali. Uśmiechnął się lekko. Niespodzianki, które mu robili były dla niego możliwością odstresowania się i spędzenia miło popołudnia, wieczoru, czy tak jak dziś poranka. Przetarł zaspane oczy, po czym podszedł do czwórki przyjaciół. 
    
      Z uśmiechami na twarzach konsumowali przygotowane wspólnie, wyjątkowo smaczne śniadanie. Uśmiechy nie znikały z ich twarzy, a żarty opowiadane przez Mario jedynie dodatkowo rozluźniały atmosferę. Niemiecki piłkarz miał bowiem na uwadze fakt, że Łukasz może w każdej chwili stracić dobre samopoczucie. Gdy Piszczek nabił na widelec kawałek świeżego, dojrzałego pomidora po domu rozniósł się płacz Maciusia, który właśnie powrócić z pięknej krainy dziadka Morfeusza. Gdy miał zamiar podnieść się z drewnianego krzesła na jego ramieniu znalazła się dłoń Grety. Langer uśmiechnęła się do niego ciepło i bardzo przyjaźnie. Uwielbiała jego synka i każda okazja zajęcia się nim wywoływała w niej pozytywne odczucia. 
           -Ja pójdę. 
Zniknęła w korytarzu, z którego drewniane schody prowadziły na piętro domu, do sypialni Łukasza, w której razem z synkiem spędzał każde wieczory i ranki. 
           -Super dziewczyna. Na prawdę skarb. - skomentował odprowadzając ją wzrokiem. Dobrze pamiętał moment, w którym jako szesnastolatka została złowiona przez łowcę talentów. Swoją historią na początku podzieliła się jedynie z jego najlepszym przyjacielem Kubą. Ale nie miał jej tego za złe, w końcu to z Błaszczykowskim połączył ją dość naznaczony życiorys. 
            -Chciałabym, żeby była szczęśliwa. - Julia westchnęła, wtulając się Mario. Samo wspomnienie opowieści Grety sprawiało, że gęsia skórka pojawiała się na jej plecach a oczy zachodziły łzami. 
             -Będzie. - zapewnił Reus, który zdążył bardzo polubił młodszą od siebie piłkarkę.
             -Do tatusia chcesz? - spytała Greta, stając w kuchni z uśmiechem na twarzy i małym Maćkiem w ramionach. Chłopiec wzrokiem omiótł pomieszczenie, po czym mocniej wtulił się w klatkę piersiową młodej piłkarki.
             -Wolisz ciocię? - spytała, uśmiechając się szeroko do Piszczka.
             -Chcesz mi syna ukraść? - zapytał, oskarżycielsko wpatrując się w uśmiechniętą dziewczynę z miłością wpatrującą się w jego synka. Reusowi to nie umknęło.
             -Ja go jedynie trochę po rozpieszczam. - odpowiedziała, podając chłopca Reus'owi, który posadził go sobie na kolanach. Greta na krótką chwilę odwróciła się w kierunku kuchennego blatu, aby zgarnąć z niego butelkę z sokiem, który Marco przywiózł od swojej mamy.
             -No tak, rozpieszczajcie go a za dwadzieścia lat policja mi go będzie do domu przyprowadzać. - powiedział z wyrzutem, wbijając widelec w kawałek szynki, który chwilę wcześniej położył na swoim talerzu. Reus i Götze spojrzeli na niego wymownym spojrzeniem, który został zignorowany przez właściciela domu.
              -Mówisz jak moja matka, gdy idę z Reusem na imprezę. - rzucił Mario, co spotkało się z westchnieniem Julii, która dobrze wiedziała jak łatwo jej partnerowi przychodzi upiększać rzeczywistość.
             -Chcesz teraz wmówić mi, że Cię demoralizuje? - spytał, poprawiając śliniaczek zawiązany na szyi chłopca.
             -A nie? - Götze zrobił duże oczy, po czym dostał od swojej dziewczyny mocnego kuksańca w ramię, które i tak po ostatnim treningu piekielnie go bolało.
             -Przecież to ja przez Ciebie wylądowałem na dołku dzień po moich osiemnastych urodzinach. - rzucił, wbijając w przyjaciela pełne wyrzutu spojrzenie.
             -Mario wszyscy wiemy kto kogo demoralizuje. - Julia rzuciła Mario rozbawione spojrzenie, co spotkało się z nie przychylnym spojrzeniem zainteresowanego.
             -Ty też przeciwko mnie?
             -Przyzwyczaj się do tego. - powiedziała, cmokając go w policzek. Napastnik reprezentacji Niemiec uśmiechnął się szeroko, przytulając dziewczynę do siebie.
             -Może zgarniemy Leę i odwiedzimy Aśkę? - spytała Julia, gdy jej głowa znalazła się na miarowo unoszącej się klatce piersiowej Mario. Greta, która była adresatką jej pytania pokiwała jej z aprobatą głową, po czym wróciła do bawienia się z Maciusiem, który kurczowo trzymał frędzle bluzy Marco Reusa.
             -A propo Asi, to co robimy z Jensem? - Mario bawił się włosami swojej dziewczyny jednocześnie rozmyślając nad życiem przyjaciółki. Joanna wiele razy mu pomogła i bardzo chciał się jej odwdzięczyć stawiając na jej drodze kogoś, kto będzie z nią szczery, będzie ją kochał i zrobi dla niej wszystko.
             -A co możemy niby Twoim zdaniem zrobić? - Reus oparł brodę na głowie siedzącego na jego kolanach chłopca. Jemu również bardzo zależało na szczęściu Asi, więc normalnie, że jego też interesowało to co działo się w jej życiu.
             -Umówiłem się z nim jutro na kawę. - zakomunikował Łukasz, nie podnosząc wzroku znad talerza ze śniadaniem. Nie wiedział jak jego przyjaciele na to zareagują, ale miał nadzieję, że nie będą mieć o to do niego pretensji. Chciał po prostu poznać przyczynę takiego a nie innego zachowania Jensa, którego na początku znajomości obdarzył sympatią, z biegiem czasu niestety uległo to diametralnej zmianie.
Cała czwórka wymieniła się spojrzeniami. Nawet Maciuś, który nie rozumiał jeszcze o czym dorośli rozmawiają zaciekawił się zachowaniem zarówno swojego taty, jak i jego kolegów. Byli ciekawi tego, co planuje ich przyjaciel.
              -Zająć się małym? - spytał Reus, gdy chłopiec uśmiechnął się do niego szeroko.
              -Gdybyś mógł. - Piszczek niepewnie się uśmiechnął, po tym jak usłyszał jego propozycję.
Reus puścił mu oczko, klepiąc go po ramieniu. Wierzył, że Piszczkowi uda się jakoś rozwiązać życiową sytuację Joanny.
              -Zadzwoń jak będziesz już po. - Greta uśmiechnęła się do niego delikatnie, na co ten lekko pokiwał jej głową. Cieszył się, że wszyscy tak bardzo przejęli się życiową sytuacją siostry Fabiańskiego.
              

***


               -Hej, możemy? - Greta z szerokim uśmiechem pomachała przed nosem Joanny Fabiańskiej butelką czerwonego wina. Kobieta zaśmiała się widząc za jej plecami Leę i Julię z białą paczką z lokalnej cukierni. 
               -No jasne, wchodźcie. - powiedziała ochoczo, otwierając przed nimi szerzej drzwi swojego mieszkania. Trzy zawodniczki z uśmiechami na twarzach weszły do średniej wielkości przedpokoju, w którym zdjęły buty i kurtki chowając je do drewnianej szafy, wbudowanej w ścianie. 
               -Wszystkie pijecie? - spytała, wyglądając z kuchni z uśmiechem na twarzy. 
               -No niestety nie, ktoś musi je dowieść do domu. - westchnęła Lea rozsiadając się na jasnej kanapie. Jej przyjaciółki rzuciły jej wymowne spojrzenie. 
              -A jak było w Paryżu? - zapytała Joanna podając Julii kieliszek z winem. Zaskoczona mina Wagner sprawiła, że Fabiańska cicho się zaśmiała. 
              -Ta szuja Ciebie w to też wciągnęła? - w głowie Julii pojawił się już plan, w którym unicestwia swojego partnera. 
              -Oj już nie przesadzaj. - Joanna usiadła na fotelu, z uśmiechem na twarzy przyglądając się jednej z najlepszych zawodniczek w jej drużynie. 
              -Ubije gnidę! - warknęła.
              -Studź te emocje. Wybuchniesz na boisku w sobotę. - zasugerowała Lea, która musiała zadowolić się wodą mineralną podaną jej przez Asię. 
              -Znalazłam bilety do Stanów na święta. Trzy, w tym jeden dziecięcy. - Joanna z kieliszkiem w dłoni, wpatrzona gdzieś przed siebie próbowała poskładać kotłujące się w niej myśli. 
Już od dłuższego czasu podejrzewała, że Jens nie jest w stosunku do niej fair. Przeczuwała, że coś jest nie tak, nie wiedziała jednak o co może chodzić.


Dzień później...

               -Cześć. - Jens uśmiechnął się lekko w kierunku Łukasza, który siedział przy jednym ze stolików w towarzystwie filiżanki mocnej, świeżo parzonej kawy. 
               -Hej. - Piszczek odwzajemnił gest niemieckiego przedsiębiorcy, ściskając lekko jego dłoń, na przywitanie.
               -Dzięki, że zdecydowałeś się ze mną spotkać. - Jens rozpiął guzik swojej marynarki, siadając na wygodnym, eleganckim krześle. 
               -Znalazłem opiekę dla Maćka, więc przyjechałem.
               -Właśnie, jak mały? - zapytał, próbując jak najdłużej odwlec trudną rozmowę dotyczącą jego oszustw względem Joanny.
               -Dobrze, ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać? - Piszczek spojrzał na niego nieco niepewnym spojrzeniem. Bał się tego co od niego usłyszy. 
               -Myślałem, że to będzie krótka przygoda. Odskocznia i lek na nieobecność żony. - westchnął, unikając wzroku swojego towarzysza. Dobre wiedział, że Piszczek skrytykuje jego zachowanie i nie tylko ze względu na to, że przyjaźnił się z jego kochanką, ale i nigdy nie zdradził swojej nie żyjącej partnerki. -Nie potrafiłem i nadal nie potrafię tego zakończyć. - dodał, przecierając twarz, nieco drżącą dłonią. Było mu głupio, bardzo głupio.
              -Liczysz na współczucie z mojej strony? - Piszczek nie ukrywał swojego niezadowolenia słowami, jakie otrzymał od siedzącego na przeciwko niego biznesmena.
              -Chcę, żebyś jedynie mnie w jakiś sposób zrozumiał. - kolejny raz z jego gardła wyrwało się bezsilne westchnienie. Zależało mu na żonie i synu i dobrze wiedział, że Joannę będzie musiał sobie odpuścić.
               -Aśka jest świetną dziewczyną, Twoja żona z tego co czytałem jest ideałem. Nie zrozumiem Twojego zachowania. Ranisz je obie, nie wiem którą bardziej, ale ranisz. Jeśli nie znajdziesz wyjścia z tej sytuacji zostaniesz na lodzie. - Łukasz wymawiając te słowa uważnie obserwował Jensa. Nie chciał wyjawić mu, że Joanna jest istotną częścią jego życia i bardzo boli go fakt, że jest okłamywana i w ostateczności bardzo ucierpi.
               -To co mam zrobić? - spytał, licząc na znaczącą podpowiedz ze strony polskiego piłkarza.
Piszczek chciał mu zasugerować wyjście z sytuacji, gdy zamarł z dłonią przy brodzie. Jens zdziwiony zachowaniem piłkarza odwrócił się w kierunku drzwi wejściowych do Dortmundzkiej kawiarni. Łukasza Fabiańskiego się nie spodziewał. Bramkarz angielskiego klubu nawet nie próbował ukrywać swojego rozwścieczenia, co sprawiło, że Schmitt przełknął głośno ślinę. Wiedział, że teraz będzie musiał odejść od jego siostry i żadne zwodzenie nawet nie mogło wejść w grę.
       Fabiański nerwowo rozejrzał się po kawiarni. Od Reusa dowiedział się, gdzie Piszczek umówił się ze znienawidzonym partnerem swojej młodszej siostry. Dowiedział się o jego uczuciowym przekręcie i nie zamierzał zostawić tego bez radykalnego działania.
Gdy jego wzrok zatrzymał się na przyjacielu i biznesmenie bez namysłu, zapominając o obecności innych gości, niczym tornado pokonał dzielący go od nich dystans.
                -Myślałeś gnido, że długo tak pociągniesz? Za to co robisz Aśce powinienem Cię zniszczyć! - warknął, z całej siły łapiąc materiał jego podkoszulka. Jens zdołał jedynie spojrzeć nieco przestraszonym spojrzeniem na Fabiańskiego. Takiego go jeszcze nie widział. Piszczek na początku nieco oszołomiony, widząc zdziwione spojrzenia gości kawiarni postanowił zainterweniować.
                 -Fabio. - Piszczek lekko chwycił jego nadgarstek, mając nadzieję na to, że uda mu się uspokoić przyjaciela. Niestety, nie przyniosło zamierzonego efekty.
                 -Co Fabio??!! - spytał, mierząc przyjaciela nieprzychylnym spojrzeniem. -Myślał, że uda mu się wszystkich oszukać?! - warknął, rzucając na drewniany stół plik zdjęć, które dostał od życzliwej pracownicy jego firmy.
                 -Uspokój się, nie rób cyrku. - Piszczek zacisnął nadgarstek przyjaciela, który jedynie łypnął na niego nienawistnym spojrzeniem.
                 -Ja robię cyrk? Ten debil myślał, że zabawi się moją siostrą! - gdyby nie obrońca Borussi Dortmund, Schmitt zbierałby zęby z podłogi.
                 -Ja nie chciałe... - Jens nawet na chwilę nie spojrzał na rozwścieczonego Fabiańskiego. Nie miał ani tyle honoru ani odwagi aby to zrobić. Dobrze wiedział, że tym razem odwrotu nie będzie.
                 -Zamknij się, bo nie ręczę za siebie! - wrzasnął
                 -Dobra, koniec tego! - krzyk Piszczka sprawił, że obaj mężczyźni spojrzeli na niego zaskoczonym spojrzeniem. -Łukasz jedziesz ze mną a ty Jens masz zakończyć znajomość z Asią! - obaj spojrzeli na Piszczka, który zaskoczył ich swoją stanowczością.
Gdy Fabiański chciał jeszcze coś dodać w kierunku biznesmena, Piszczek pociągnął go za rękaw jesiennej kurtki i wręcz wypchnął go z budynku kawiarni.
                  -Co ty odwalasz, Fabio? - spytał, rzucając mu pełne wyrzutu spojrzenie.
                  -Wiedziałeś o Jensie? - Fabiański nie odpowiedział bezpośrednio na pytanie swojego przyjaciela, zadając jednocześnie to, które interesowało go najbardziej. Piszczek przez krótką chwilę milczał aby po chwili cicho westchnąć. Bał się reakcji swojego przyjaciela gdy ten dowie się o tym, że o drugiej stronie życia Jensa bardzo dobrze wiedział. -Nic mi nie powiedziałeś? Dlaczego?! - warknął, nie widząc ani nie słysząc odpowiedzi najlepszego przyjaciela.
                   -Bałem się, że się ode mnie odwrócisz. - odpowiedział niepewnie spoglądając na bramkarza polskiej reprezentacji. -Poza tym nie potrafiłbym zranić Asi. - dodał, nieco ciszej.
Fabiański przyjrzał mu się dokładniej. Po tym jak emocje opadły, zdał sobie sprawę, że nie potrzebnie pozwolił poddać się buzującym w nim emocjom i pokazał wszystkim swoją inną twarz.
                   -Przepraszam, poniosło mnie. - Fabiański spojrzał na Piszczka niepewnym spojrzeniem. Było mu głupio, że z takim wyrzutem się do niego obnosił. Miał nadzieję, że ten nie będzie miał mu za złe tego, że martwi się o swoją siostrę.
                   -Przecież na Twoim miejscu pewnie zareagowałbym identycznie.
                   -Zawsze chciałem, żeby była szczęśliwa. Martwię się o nią. - odpowiedział, po słowach swojego przyjaciela.
                   -Chodź jedziemy do mnie i na spokojnie porozmawiamy. - Piszczek wskazał dłonią na zaparkowany pod kawiarnią samochód. Fabiański uśmiechnął się delikatnie i razem z nim skierował się do dużego, czarnego auta.
    W domu byli kilkanaście minut później, podczas których Fabiański zdążył nieco ochłonąć i nieco trzeźwiej spojrzeć na sytuację, w której znalazła się jego siostra. Miał nadzieję, że razem z przyjacielem uda mu się jakoś wybrnąć z tej sytuacji i nie dopuścić do tego aby Joanna zwątpiła w siebie i w to, że kiedykolwiek jeszcze znajdzie prawdziwą miłość, która nigdy jej nie zrani.
                     -Śpi? - Piszczek spojrzał na siedzącego na kanapie Reusa, przeglądającego kolejne kartki magazynu, który wygrzebał wśród sterty papierów piętrzących się w sypialni Łukasza.
                     -Tak. - odpowiedział uśmiechając się do obu piłkarzy.
                     -Cześć wam. - Piszczek i Fabiański spojrzeli w kierunku kuchni, z której z lekkim uśmiechem na twarzy wyglądała Greta Langer przepasana w biodrach kolorowym fartuchem.
                     -Serio, musiałeś dzwonić po Gretę? - Piszczek spojrzał na Reusa dość wymownym spojrzeniem. Ten uśmiechnął się do niego słodko przecząco kiwając głową.
                     -Nie dzwonił, sama wpadłam. - odpowiedziała. -Macie może ochotę na obiad? -dodała uśmiechając się do całej trójki delikatnie.
                     -Jeśli Reus nie gotował to z przyjemnością. - skomentował Fabiański, a Piszczek parsknął śmiechem.
                   

***

      Fabiańska przetarła zmęczoną twarz dłonią, zamykając za sobą drzwi dużego apartamentu w centrum Dortmundu. Po piętnastu godzinach dyżuru chciała jedynie napić się lampki czerwonego wina w gorącej wodzie z aromatycznymi olejkami. Zdjęła jesienny płaszcz, odwieszając go do dużej, wbudowanej w ścianę przedpokoju szafy. Gdy weszła do korytarza zaskoczył ją widok nerwowo przechadzającego się po salonie Jensa mruczącego coś pod nosem.
                   -Coś się stało? - spytała, stając obok niego. Położyła dłoń na jego ramieniu i spojrzała na niego niepewnym wzrokiem.
                   -Jesteś niezwykła, ale nam nie wyjdzie. - oznajmił, wbijając w jej oczy swój wzrok.
                   -Jak to?
Joanna nie ukrywała zaskoczenia tym co usłyszała od swojego partnera. Zawsze  mówił jej, że będą wspólnie szczęśliwi i razem do końca. A teraz? Zmienił tak nagle swoje zdanie na ten temat.
Cisza jaka między nimi zapadła nie napawała jej optymizmem.
                   -Mam syna i żonę. - odpowiedział, sprawiając, że przez chwilę straciła dostęp tlenu. Spodziewała się wszystkiego, tylko nie tak mocnego ciosu. Nie tego, że jej podejrzenia staną się mrocznym koszmarem.
                   -Co? Masz żonę? - spytała oszołomiona.
                   -Mam. - dodał, nie patrząc w zaszklone oczy Fabiańskiej.
                   -Rozumiem. - powiedziała, po chwili ciszy. Próbując się nie rozsypać opuściła salon wbiegając po schodach prowadzących do sypialni. Z dużej szafy wyciągnęła średniej wielkości walizkę i wrzuciła do niej najpotrzebniejsze dla niej rzeczy. Łzy swobodnie opuszczały jej oczy, torując sobie korytarz z tuszu do rzęs. Jednym ruchem zamknęła walizkę, niczym tornado opuściła pomieszczenie i już po krótkiej chwili stała w przedpokoju.
                    -Przepraszam Cię, ale ja ich kocham. - wyszeptał, wpatrując się w nerwowo zakładającą wierzchnie okrycie blondynkę. W myślach rzucała w niego mnóstwem niezbyt cenzuralnych epitetów, których w rzeczywistości nie użyła. Chciała wyjść z jego mieszkania z honorem. Chciała opuścić jego życie ze łzami, lecz z podniesioną głową.
                     -Po resztę rzeczy przyjdę jeszcze do końca następnego tygodnia. - oznajmiła, wyciągając metalową rączkę walizki. -Bądź szczęśliwy, Jens. - dodała, chwytając klamkę drewnianych drzwi, aby po chwili opuścić mieszkanie.
    Gdy jesienne powietrze uderzyło w jej bladą skórę twarzy otrzeźwiała. I tak zbyt długo łudziła się, że wszystko jest w porządku. Dostała kolejną lekcję od życia, jednak z cichą nadzieją, że w końcu znajdzie szczęście i będzie mogła założyć rodzinę, o której tak bardzo marzy.
   Z kieszeni jesiennego płaszcza wyciągnęła kluczyki do swojego auta, które kilkanaście minut wcześniej zaparkowała na podjeździe. Otworzyła auto, wsiadła do niego i odczekując chwilę odjechała kierując się do domu Łukasza Piszczka.

                      -Będziesz kobiecą wersją Ronaldo? - Fabiański siedzący na kanapie z lampką wina, uśmiechnął się do Grety, która wraz z Maćkiem siedziała na kolorowym kocyku czytając mu kolorowe książeczki kupione właśnie przez niego.
                      -Wolę Messiego. - skomentowała, odpowiadając Fabiańskiemu z uśmiechem na twarzy.
                      -Ma żonę. - rzucił Reus, unosząc brwi do góry.
                      -A ty co, zazdrosny, że jest lepsza od Ciebie? - Piszczek cicho zaśmiał się, wbijając w przyjaciela wymowne spojrzenie. Marco prychnął wbijając wzrok w swój kieliszek, w którym lekko kołysało się czerwone wino.
                       -Ja? - zapytał. -Nie mam o co. - dodał, pukając się palcem w czoło. Langer zaśmiała się widząc jego zabawną minę. W ich towarzystwie czuła się na prawdę dobrze i cieszyła się, że ma z nimi tak wiele wspólnych zainteresowań.
     Łukasz podniósł się z sofy i gdy miał skierować swoje kroki do kuchni usłyszał głos silnika a w oknie błysnęły światła reflektorów samochodowych. Po chwili z auta wysiadła Joanna a Łukasz wiedział już, że Jens wyjawił jej prawdę o swoim życiu.
                        -Aśka przyjechała. - powiedział wbijając w przyjaciół nieco przestraszone spojrzenie.
                        -Ja po nią pójdę. - zaproponowała i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do przedpokoju, który chwilę później opuściła co oznajmił dźwięk zamykanych drzwi wejściowych.
Greta zarzuciła na swoje ramiona jesienną kurtkę i stanęła na ganku. Widząc zapłakaną Joannę szybko pokonała dzielący od trenerki dystans. Bała się o nią. Miała nadzieję, że Fabiańska podniesie się po ciosie i będzie żyła dalej, tak jak dotąd.
                        -Myślisz, że Łukasz pozwoli mi się u niego zatrzymać? - spytała, wtulając się w Langer. Szatynka przejechała swoją dłonią po jej plecach uspokajając ją.
                        -No pewnie. - odpowiedziała, całując ją w czoło. Joanna wiele dla niej robiła i ta zamierzała się jej odwdzięczyć.
  Razem weszły do domu, gdzie w progu salonu czekało na nie trzech piłkarzy a właściciel domu ze swoim synkiem w ramionach.
                        -Asia... - Łukasz Fabiański spojrzał na siostrę czułym wzrokiem, a ona ze łzami w oczach wpadła mu w ramiona tuląc się w nich zupełnie tak, jak wtedy gdy była jeszcze nastolatką. Potrzebowała jego męskich, braterskich ramion. Potrzebowała znów poczuć się jak mała dziewczynka, zapomnieć o bólu, który zalał jej serce po słowach wypowiedzianych przez Jensa. Po rozstaniu, którego tak bardzo się bała.
                        -Kocham Cię braciszku. - wyszeptała, wycierając swoje łzy o jego sportową bluzę. Fabiański ze smutkiem malującym się na twarzy, przyciskał do siebie swoją młodszą siostrę nucąc jej do ucha kołysankę z dzieciństwa. -Łukasz, czy mogę się u Ciebie zatrzymać na jakiś czas? - zapytała, patrząc na Piszczka uważnie ich obserwującego.
                        -Dom jest duży, znajdzie się dla ciebie miejsce. - uśmiechnął się do niej lekko, co odwzajemniła. Była mu wdzięczna za to, że Piszczek jej nie odmówił. Cieszyła się, że ma takich przyjaciół jak oni.


○○○


Podobny obraz

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania Å‚ukasz piszczek 2018

    Witam ... przepraszam za poślizg w publikacji rozdziału. Mam nadzieję, że wybaczycie mi i w jakiś sposób długość tego rozdziału wam to wszystko zrekompensuje. 
Wiem, że dużo się tu wydarzyło ale na tym nie koniec, mogę wam to zagwarantować. 
Ocenę rozdziału pozostawiam wam.

W wolnej chwili zapraszam was na kilka końcowych rozdziałów mojego opowiadania o polskiej reprezentacji -> https://try-everything-everywhere.blogspot.com

Pozdrawiam gorąco i do następnego. 😉


Ps. Przepraszam za wszelkie błędy.


               

             














Komentarze

  1. Faktycznie dość sporo się wydarzyło. 😊
    Zacznę od Julii i Mario. Cieszę się, że ich pobyt w Paryżu się udał i postanowili dać sobie, jeszcze jedną szansę. Trzymam kciuki, aby tym razem im się udało.
    Zadowolona jestem także z pomysłu dziewczyn o wspólnym zamieszkaniu. Na pierwszy rzut oka widać, że są świetnymi przyjaciółkami.
    Łukasz ma naprawdę wspaniałych przyjaciół. To jak bezinteresownie mu pomagają, jest naprawdę godne pochwały. Dzięki wsparciu, ich wszystkich, na pewno poradzi sobie z każdą przeciwnością losu.
    Nie dziwię się bratu Asi, że tak zareagował na widok Jensa. W końcu bardzo skrzywdził dziewczynę.
    Sposób w jaki wyznał jej prawdę, także chyba nie był najlepszy. Dla Joanny musiał to być ogromny cios i szok.
    Dobrze, że przynajmniej ma się u kogo zatrzymać i przyjaciele pomogą jej w tych trudnych dla niej chwilach. Oby szybko otrząsnęła się po tym rozstaniu ze swoim dotychczasowym partnerem.
    Jak zawsze, czekam na nowy rodział. Życząc dużo weny. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Julia i Mario? Ja również trzymam za nich kciuki, ale zobaczę jak będę do nich nastawiona. ☺
      Lea i Julia dużo zrobiły dla Grety a z czasem stały się najlepszymi przyjaciółkami, a wręcz siostrami.
      Gdyby nie jego koledzy to Łukasz miałby na prawdę pod wysoką górkę.
      Jensowi palił się grunt pod nogami, więc chęć szybkiego rozwiązania sprawy wydała mu się najlepszym rozwiązaniem. Nie uwzględnił jednak uczuć Joanny, które mimo wszystko były bardzo kruche.
      Przyjaźń jest najważniejsza i o to chodzi w tym opowiadaniu.
      Dziękuję kochana jeszcze raz za komentarz.
      Pozdrawiam gorąco i do następnego.

      Usuń
  2. Czekam na dalszy rozwój sytuacji. Jak dotąd jestem pod mega wrażeniem. Historia bardzo mi się podoba, choć do najprzyjemniejszych losowo nie należy.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Cieszę się, że moje opowiadanie Ci się spodobało.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Kurcze, ale ze mnie gapa.. Przeczytałam rozdział, a zapomniałam napisać komentarz.
    Trochę się działo w tym rozdziale i myślę, że większość to pozytywne rzeczy. Najbardziej cieszę się, że Asia zakończyła związek i już nie będzie więcej oszukiwana. Na dodatek wprowadzi się do Łukasza, aaaa! Jestem bardzo szczęśliwa! Oni potrzebują siebie i na pewno jedno drugiemu pomoże przejść ten gorszy okres, chociaż Asia robi to od dłuższego czasu.
    Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ważne, że przeczytałaś. :)
      Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się spodobał.
      Dziękuję Ci za ten komentarz.
      Pozdrawiam gorąco i mam nadzieję, że jeszcze nie raz losy bohaterów Cię zaskoczy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty