Spojrzenie trzecie.


Wrzesień 2017 r.
Kraków, Polska

     

     -Macie jakieś plany? - Joanna spojrzała na Dagmarę z lekkim uśmiechem na twarzy. Młodsza z blondynek zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się co na myśli mogła mieć jej przyjaciółka.
-Co masz na myśli? - zapytała, odstawiając na spodek białą filiżankę czarnej, bardzo mocnej kawy.
-Ślub, dziecko i te sprawy. - rzuciła Fabiańska wymownie spoglądając na swoją najlepszą i zarazem jedyną przyjaciółkę.
-Aaa o to Ci chodzi. Robert ma dużo spraw w kancelarii a ja skupiam się na aplikacji. - odpowiedziała. Cóż, zawsze marzyła o małżeństwie, dzieciach, domu z ogrodem. Wiedziała jednak dobrze, że Robert chcę skupić się na pracy i karierze w adwokackim świecie. Nigdy jakoś nie potrafiła, albo po prostu nie umiała go zapytać o plany na przyszłość i o jej miejsce w nich.
-Ale chciałabyś zostać panią Kwiatkowską? - spytała, unosząc sugestywnie jedną z brwi. Bachleda westchnęła, zdając sobie sprawę z tego, że na pytanie zadane przez Asię jest tylko jedna odpowiedz.
-Chciałabym. - powiedziała cicho, unikając spojrzenia przyjaciółki.
-Powiedz to Robertowi. Musi mieć jakiś bodziec, bo inaczej do czterdziestki będziesz tylko jego dziewczyną. - rzuciła Fabiańska wymownie patrząc na Dagmarę. Bachleda dobrze wiedziała, że Fabiańska ma bardzo dużo racji. Choć Kwiatkowski często zapewniał ją o swoich uczuciach, to tak na prawdę nigdy nie sprecyzował swoich planów względem jej osoby.
-A co jeśli powie mi, że małżeństwo to nie ze mną? - zapytała, po dłuższym namyśle. Joanna jedynie przewróciła zabawnie oczami, po czym wbiła wzrok w siedzącą na przeciwko niej blondynkę. Nigdy nie sądziła, że Bachleda może tak bardzo bać się tego, co usłyszy od faceta. Zawsze miała wrażenie, że z nich dwóch, a wcześniej trzech, była najbardziej swobodna w relacjach.
-Gdzie podziała się ta Dagmara, która trzymała Roberta krótko? Uwodziła, kusiła i sprawiała, że robił wszystko co mu tylko powiedziała? Gdzie ta dziewczyna, która go w sobie rozkochała? - na samo wspomnienie fotosów sprzed kilku lat na twarzy Dagmary pojawił się błogi uśmiech. Przez sześć lat, które upłynęły, bardzo się zmieniła. Już teraz nie była tak pewną swoich wdzięków blondynką, teraz sama się tonowała i kontrolowała gesty względem Roberta. Mieli inne priorytety, niż lekkość, pożądanie i swoboda stosunków. Chcieli osiągnąć zawodowy sukces, ustabilizować zawodową sytuację, zatracili gdzieś tą swobodę, którą kiedyś tak cenili.
-Zmieniła priorytety. - odpowiedział krótko i cicho. Joanna mogła przysiąść, że przez krótką chwilę w jej oczach dostrzegła tęsknotę, za tym co minęło.
 -A ty? - Fabiańska nie ukrywała zaskoczenia pytaniem jakie padło z ust przyjaciółki. Od pewnego czasu unikała tematu, który poruszyły. Wykręcała się od odpowiedzi, nie chcąc się tłumaczyć. Bała się prawdy, którą mogła odkryć przez wcześniejszy powrót do domu, czy też niezapowiedzianą wizytę w firmie swojego partnera. Wolała udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wolała okłamywać samą siebie i liczyć na to, że nikt z jej bliskich nie zapyta. Niestety Dagmara znała ją zbyt dobrze i w końcu miała możliwość poruszenia tematu. Wiedziała, że coś jest nie tak i chciała wiedzieć co, aby zacząć działać.
-Co ja? - zapytała, mając nadzieję, że Bachleda szybko zmieni zdanie i odejdzie od tematu. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, z jak równym sobie przeciwnikiem ma do czynienia.
-Jens to szuja, a ty i tak z nim jesteś. - rzuciła uważnie ją obserwują. Starsza z kobiet spuściła na krótką chwilę wzrok, licząc na to, że dziewczyna szybko się zniechęci. Niestety, Bachleda była nieustępliwa jeśli była mowa o jej przyjaciołach. Joanna westchnęła. Dobrze wiedziała jakie zdanie o jej partnerze ma blondynka.
-Kocham go. - odpowiedziała, bez przekonania co Dagmara wychwyciła. Co chciała tym osiągnąć? Na co liczyła? Swoje sprawy chciała załatwiać sama. Swoje problemy chciała rozwiązać bez pomocy innych.
-Czemu się oszukujesz? - zapytała, kładąc dłonie na drewnianym blacie stolika kawiarni.
-To moje sprawy. - powiedziała, patrząc prosto w oczy przyjaciółki.
-Wiesz, że zawsze Ci pomogę. - stwierdziła, zamykając dłonie Joanny w swoich dłoniach. Uśmiechnęła się do niej bardzo delikatnie, ze łzami gromadzącymi się w kącikach oczu. Fabiańska była jej wdzięczna, choć wiedziała, że nie poprosi jej o pomoc. Wierność Jensa sprawdzić chciała sama. Wszyscy się o nią martwili a ona nie chciała, żeby tak było.
-Wiem. - powiedziała. Dagmara po dłuższej chwili ciszy, jaka między nimi panowała, postanowiła zmienić tor rozmowy jaką prowadziły. Dobrze wiedziała, że Joanna nie powie jej nic więcej o swoim życiu prywatnym. Bachleda znała ją i wiedziała, że coś jest nie tak, jednak postanowiła się w to nie wtrącać.
-Masz wolny termin na początek października? - pytanie przyjaciółki lekko ją zaskoczyło. Wzruszyła ramionami i postanowiła zerknąć do kalendarza, który leżał w skórzanej torebce wiszącej na oparciu drewnianego krzesła. Przerzuciła kilka jego kartek, znajdując dzień, w którym znalazła godzinową lukę.
-Szóstego o piątej? - zapytała. Dagmara pokiwała jej lekko głową, notując datę w notatniku w telefonie.

Warszawa, Polska.

-Nie daj się prosić. - Robert Lewandowski przysiadł na łóżku w pokoju Piszczka i Fabiańskiego i uważnie przyjrzał się przyjacielowi. Zarówno on, Kuba, jak i Łukasz martwili się stanem swojego przyjaciela. Choć Piszczek, każdego dnia, każdemu z nich gwarantował, że wszystko jest w należytym porządku oni wiedzieli, że nie wszystko jest tak kolorowo, jak ten ich zapewniał. Bali się o niego i chcieli zrobić wszystko, żeby Piszczek przestał balansować na krawędzi między normalnością a wariacją. Choć nigdy nie byli w jego sytuacji, to wiedzieli, że na pewno nie byłoby to dla niech najlepszym wyjściem. W końcu samotny ojciec, spełniający się zawodowo to nigdy nie jest najlepsze rozwiązanie. Nawet ogromne pieniądze nic tutaj nie poprawią. 
  Łukasz spojrzał na przyjaciół, którzy niecałą godzinę wcześniej pojawili się w pokoju hotelowym. Tłumaczyli mu, że powinien w końcu pomyśleć o sobie, nie o synu i nie o piłce. Weekend w austriackich górach według nich był bardzo dobrym rozwiązaniem. Piszczek niestety nie był pewien ich argumentów. Zgrupowanie i tak sprawiło, że musiał oddać Maciusia pod opiekę swoim rodzicom, miał nie zobaczyć go jeszcze dodatkowo przez trzy dni? Bał się tego.
-Stary, pomyśl o sobie. - dodał Kuba, stając na przeciwko Łukasza. Ten jedynie westchnął, rozważając w głowie wszystkie za i przeciw. Nie mógł im odmówić, wiedział o tym. Za bardzo ich zaniedbywał a oni za wiele dla niego poświęcali. 
-Ale Maciuś...
-Pisałem do Aśki, zabierze małego do Dortmundu. - wtrącił Fabiański pokazując swojemu imiennikowi wiadomość od blondynki. Kolejny raz westchnął. Dla niego obarczanie Asi nie było dobrym wyjściem z sytuacji. Wiedział jednak, że w tej sytuacji nie może powiedzieć nic innego jak 'tak'.
-Dobrze, pojadę z wami. - skapitulował, wywołując tym samym uśmiech na twarzach trójki swoich przyjaciół. 



Dortmund, Niemcy

   Trening żeńskiej reprezentacji Borussi Dortmund, skończył się chwilę po siedemnastej. Asystent trener Joanny Fabiańskiej, Melissa Jimenez - Bartra z uśmiechem spakowała swój klubowy dres i zamknąwszy metalową szafkę opuściła pokój trenerów, wpadając na korytarzu na Mario Götze. Przywitała się z nim lekkim uśmiechem na twarzy. Bardzo lubiła przyjaciela swojego męża i często spotykała się z nim na kawę, czy herbatę. 
-Szukam Grety. - powiedział, wkładając dłonie do kieszeni swojej jesiennej kurtki. 
-Została jeszcze na boisku, chciała poćwiczyć swoją celność. - wytłumaczyła. 
-Dzięki kochana. Pozdrów małą i Marca. - Mario uśmiechnął się do niej lekko, cmoknął ją w policzek i skierował swoje kroki na murawę klubowego boiska.
-Pa! - powiedziała nieco głośniej, odprowadzając pomocnika reprezentacji Niemiec wzrokiem. Uśmiechnęła się pod nosem i odeszła w kierunku parkingu na którym zaparkowane stało jej srebrne audi. 
   Mario zatrzymał się przy bocznej linii boiska, uśmiechając się lekko. Gretę Langer znał od kilku lat i nigdy nie ukrywał tego, że młoda, dobrze zapowiadająca się napastniczka mu się podoba. Ale dziewczyna nie należała do najłatwiejszych. On jednak postanowił nie odpuszczać. 
-Spróbuj bliżej pięty. - rzucił, gdy kolejna piłka zeszła jej po słupku bramki. 
-Każdej tak podpowiadasz? - spytała, opierając korek na piłce, która chwilę wcześniej znalazła się poza bramką. 
-Tylko wybranym. - powiedział, uśmiechając się do niej lekko. Wszedł na murawę, idąc w jej kierunku. 
-I właśnie mnie kopnął ten zaszczyt? - zapytała, poprawiając kosmyki włosów, które wyswobodziły się z jej wysokiego kucyka. 
-Widzisz, każda dziewczyna chciałaby być na Twoim miejscu. - zauważył stając tuż przed nią. Spojrzała na niego, unoszą lekko głowę. Była od niego wyższa jedynie pięć centymetrów, ale różnicę we wzroście jasno było widać. 
-Pewien jesteś? - spytała, unosząc brew ku górze. W taki sposób, że pierwszy raz poczuła się dość dziwnie. Götze miał coś w sobie, co ją zaskakiwało. 
-Jestem pewny. - odpowiedział, opierając stopę na piłce, na której wcześniej znalazła się jej noga. -Może pokaże Ci jak się strzela? - zaproponował. Przez chwilę uważnie go obserwowała zastanawiając się dlaczego właśnie nią się zainteresował. Mógł starać się o każdą, a tymczasem robił wszystko, żeby zainteresować właśnie ją. 
-Proszę bardzo. - powiedziała robiąc krok w tył i tym samym pozostawiając niemieckiego piłkarza samego z piłką. Götze spojrzał na nią, unosząc kącik ust ku górze. Ustawił piłkę w odpowiednim miejscu, na wysokości bramki. Przymierzył stopę do piłki, po czym robiąc trzy kroki w tył, nieco się rozpędził aby silnie uderzyć nogą w piłkę, która natomiast wpasowała się idealnie w boczną siatkę pustej bramki. Greta obserwowała go uważnie i w pewnym momencie na jej twarzy pojawił się bardzo delikatny uśmiech. Nie zaprzeczyła nigdy, że go lubi. Po prostu wszystko co ostatnio działo się w jej życiu, wydawało jej się być snem, z którego nie chciała się obudzić. Spełnionym marzeniem, w które nadal nie mogła uwierzyć.
-Tak to się robi. - odpowiedział jej, dumnie stając na przeciw niej. Dziewczyna bardzo mu się podobała i próbował swoich sił, na każdym możliwym kroku. Chciał ją zdobyć, ona jednak z każdym kolejnym dniem wydawała mu się bardziej niedostępna. Najbardziej obawiał się porażki. Tego by nie zniósł.
-Nie przyszedłeś tu bez powodu. - zasugerowała, marszcząc brwi i uważnie go obserwując. Choć znała go od kilku lat i dobrze wiedziała, że Götze nie pojawiłby się tu bez powodu. Spuścił głowę. Z nikim nie chciał się dzielić swoimi problemami, jednak wiedział, że bez pomocy Langer nic nie wskóra. Musiał poprosić ją o pomoc.
-Musisz mi pomóc. - spojrzał prosto w jej oczy. Błękitne tęczówki, które pod wpływem jego pytania nieco pojaśniały. Zaskoczył ją w momencie, w którym jego krtań opuściły te trzy słowa składające się w jedno, krótkie zdanie.
-Ja? W czym? - nie ukrywała swojego zaskoczenia.
-W udowodnieniu Asi, że Jens nie jest dla niej. - odpowiedział, a ona dodatkowo potrzebowała powietrza, żeby nie upaść na murawę.
-Nie sądzisz, że to jej życie i wtrącanie się w niczym nie pomoże? - zapytała, gdy nieco ochłonęła. Przez te trzy lata znajomości z niemiecką gwiazdą piłki zdążyła nauczyć się tego, że dla swoich przyjaciół ten zrobi dosłownie wszystko. To w nim lubiła. Nie rozumiała tylko tego, jaką ona miała odegrać w tym wszystkim rolę.
-Chcesz, żeby ta szuja zatruła jej życie? Dobrze wiem, że się przyjaźnicie. - spojrzał na nią podejrzliwym spojrzeniem. W klubie już dawno wiedzieli, że Joanna Fabiańska przyjaźni się ze swoimi zawodniczkami. Pomaga gdy tylko może, a one odpłacając się jej tym samym. Każda chciała szczęścia każdej, to nie mogło podlegać żadnej wątpliwości.
-Nie chcę. - powiedziała cicho.
-To jedziesz ze mną w sobotę. - powiedział wesołym głosem z szerokim uśmiechem na twarzy. Spojrzała na niego uważnie. Zaskoczył ją.
-Jak to jadę z Tobą w sobotę i gdzie? - spytała.
-Jens w sobotę jedzie w austriackie góry, a jak pojadę tam sam to od razu się czegoś domyśli. - wytłumaczył.
-A ze mną się nie domyśli? - spytała.
-Pojedziemy tam jako najlepsi przyjaciele. - podpowiedział, obejmując ją w pasie. Pokiwała zabawnie głową, uśmiechając się lekko. Musiała przyznać, że to co robił Götze imponowało jej i sprawiało, że zastanawiała się nad tym, co by było gdyby ta znajomość przeistoczyła się w coś zupełnie innego.
-A drugi powód?- zapytała
-Niby dlaczego tak sądzisz?- uśmiechnął się zaskoczony.
-Mario. - ponagliła.
-Chcę odzyskać Julię a wiem, że tam będzie.- powiedział. Szatynka jedynie westchnęła, uderzyła go w ramię tak, że odsunął się od niej, z wyrzutem w spojrzeniu. Uśmiechnęła się tryumfalnie, zabierając piłkę i kierując się do szatni. W głowie Mario pojawiło się wiele myśli. Najważniejszą była jednak dla niego myśl, w której znów może być partnerem Julii Wagner. 

  
○○○

Znalezione obrazy dla zapytania łukasz piszczek i kuba błaszczykowski gif


Znalezione obrazy dla zapytania mario gotze gif


Kochane!

Bardzo mocno, z całego serca przepraszam was za to, że ten rozdział pojawił się po ponad miesiącu. Niestety brak odpowiedniej ilości czasu i fakt, że nie miałam go "naskrobanego" nigdzie na sucho wcale mi nie pomógł. Musiała tworzyć od zera, ale się udało.
Mam nadzieję, że was nim nie zawiodłam i nie zniechęciłam do tego, żebyście tutaj zaglądały. 
Wierzę również, że czwórkę uda mi się tutaj wrzucić nieco szybciej niż 'Spojrzenie trzecie'.

Przy okazji dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze. Motywują! Zostawiajcie je, nawet jeśli są one niezbyt dla mnie miłe. 

Pozdrawiam was bardzo gorąco.
Do zobaczenia w następnym rozdziale!!! 🙋💪😘

Ps. Za wszelkie błędy przepraszam. 

Komentarze

  1. Świetny, czekam na następny. Pozdrawiam : )
    Ps. Kiedy następny? : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Ten mnie bardzo zaciekawił.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz.
      Postaram się dodać kolejny rozdział, jak najszybciej.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Czekam na kolejny rozdział i jestem ciekawa co Mario uknuje. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty